Rozmowa z Tomaszem Błeszyńskim Doradcą Rynku Nieruchomości.

Lubię inwestorów, którzy budują dom na miarę

Żyjemy w trudnych czasach, a te, które nadchodzą wcale nie zapowiadają się lepiej. Przyszłość jest niepewna. Jest wiele przesłanek do tego, by powiedzieć, że wygrają ci, którzy zbudują dom na miarę. Jeśli ktoś buduje duży dom, to powinien mieć świadomość, że kosztować będzie nie tylko budowa. Później będą koszty związane z utrzymaniem nieruchomości, z płaceniem podatku katastralnego, którego wysokość będzie zależała od wartości domu. Za luksus trzeba płacić coraz więcej - może się okazać, że wielu ludzi nie będzie stać na utrzymanie swojego pięknego domu.

Rozmowa z Tomaszem Błeszyńskim z Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości.

 Jaki był ubiegły rok dla pośredników w obrocie nieruchomościami?

- Ubiegły rok to kolejny okres, w którym pośrednicy, zarządcy i rzeczoznawcy majątkowi działali na podstawie licencji zawodowych. Trzeba pamiętać, że nasze zawody są stosunkowo nowe, bo działają na podstawie ustawy o gospodarce nieruchomościami z 1997 roku. Widzimy, że nasi klienci nabierają coraz większego zaufania do tego jak działamy. Nie bez znaczenia jest także obowiązkowe ubezpieczeni od odpowiedzialności cywilnej, które gwarantuje bezpieczeństwo korzystania z naszych usług. W 2002 roku PFRN rozpoczęło także cykle szkoleń, które przygotują pośredników do działania na rynku nieruchomości w Unii Europejskiej. 

Tomasz Błeszyński członek zarządu Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości:

Kwestia podatku od wartości nieruchomości powraca od ośmiu lat. Wprowadzenie katastru wymusiłoby regulacje stanu prawnego nieruchomości. Dziś często nie wiadomo, kto jest ich właścicielem, co utrudnia obrót. Nowy podatek spowoduje także reformę sposobu prowadzenia ksiąg wieczystych i ich komputeryzację. Obecnie nie ma pewności, czy wpisy w księgach są zgodne ze stanem faktycznym. Kataster przyczyniłby się do uporządkowania kwestii geodezyjnych, bo jeżeli będzie naliczany od wartości nieruchomości, musi być ona dokładnie określona. Inwestorzy mogliby łatwiej zaciągać kredyty, ponieważ banki na podstawie wysokości katastru w prosty sposób określałyby wartość nieruchomości. Niestety, wciąż nie wiadomo, kto poniósłby koszty wprowadzenia podatku.

Bogusław Liberadzki poseł SLD, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury:

Żeby podatek katastralny nie stał się podatkiem katastrofalnym, trzeba mieć klarowną jego koncepcję. Należy się zastanowić choćby nad wysokością stawki podatkowej. Bardzo często właściciele dbają o nieruchomość i wkładają w nią oszczędności całego życia. I za te starania musieliby więcej zapłacić państwu. Zyskać na podatku mogłyby zaś osoby nieprzejmujące się stanem nieruchomości. Obecnie stawki podatku od nieruchomości są niskie. Na ich podwyższeniu z pewnością skorzystają gminy. Być może wprowadzenie podatku katastralnego zahamowałoby rozwój rynku nieruchomości. Podatek nie uporządkowałby też kwestii własności, systemu ksiąg wieczystych i geodezyjnych. Wprowadzenie podatku katastralnego może jednak wymusić Unia Europejska.

Tygodnik "Wprost" Nr 1055 16-02-2003

 

W czwartek do Prokuratury Okręgowej w Łodzi wpłynęło zawiadomienie członka władz krajowych Sojuszu Lewicy Demokratycznej i byłego senatora SLD, Zbigniewa Antoszewskiego, o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Andrzeja Pęczaka, posła i szefa Rady Wojewódzkiej SLD.

W piśmie do prokuratury Zbigniew Antoszewski powołuje się na umowę przelewu wierzytelności z 1997 roku. Wynika z niej, że warszawska spółka z o.o. Erabud przekaże na konto Pęczaka do 5 grudnia 1997 roku 500 tysięcy złotych - na co zgodę wyraziło łódzkie Biuro Usług Inwestycyjnych DIM-Bud. Antoszewski pisze: "istnieje (...) podejrzenie, że jest to ukryta forma łapówki dla wysokiej rangi urzędnika państwowego". Umowa przelewu wierzytelności została zawarta 21 listopada 1997 r. Kilkanaście dni wcześniej, po siedmiu miesiącach, Andrzej Pęczak przestał pełnić funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Skarbu państwa.

Telefony i adresy biur pośrednictwa można znaleźć w lokalnej prasie, Internecie, a nawet na płotach czy przystankach autobusowych. Ogłoszenia są już pewną wskazówką, czy z firmą warto rozmawiać. Bezpieczniejsze są takie, które zawierają nazwę firmy oraz adres do niej. Oferta z samym numerem komórkowym sugeruje, że ogłoszenie mogła dać osoba prywatna czy agencja zajmująca się handlem nieruchomościami przypadkowo, nieprofesjonalnie.