Przybywa w mieście deweloperów, którzy zamiast pojedynczych budynków stawiają całe osiedla. Eksperci uważają, że łódzki rynek nadal będzie się rozwijał, ale na razie oznacza to dorównanie innym polskim metropoliom, a nie ściganie się z nimi.
A jest co nadrabiać, bo do czołówki dużo nam jeszcze brakuje. Najwięcej - do Warszawy i Krakowa.
Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka, po pierwsze windowanie cen przez deweloperów, po drugie, brak planów miejscowych i sensownych terenów po inwestycje, po trzecie dobrodziejstwo ofert w bankach hipotecznych, po czwarte faktyczne potrzeby mieszkaniowe łodzian i wreszcie działania marketingowe.
Wszystko to razem powoduje destabilizacje rynku.
W wielu regionach kraju bardzo trudno przekształcić letnisko w działkę budowlaną. Jest to efekt braku planów zagospodarowania przestrzennego.
Czy warto inwestować w działkę rekreacyjną?
Spacer ulicą Zachodnią przenosi w klimaty mrocznego horroru: do wyburzenia jest część kwartału na rogu z ul. Ogrodową. Ankieta "Gazety" pokazała, że łodzianie nie chcą żyć wśród ruder. Na billboardach "Gazety" napisaliśmy, więc: "Wyburzmy rudery w mieście".
Niech na ich miejsce powstaną nowe budynki. Jednym z takich miejsc jest ulica Nawrot, gdzie wczoraj pod numerem 28 Widzewskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego oddało do użytku kolejny nowy dom wielorodzinny. Ulica Nawrot to sam środek pilotażowego obszaru, który ma być rewitalizowany. WTBS oddał już przy niej trzy budynki, a kolejne dwa będą gotowe jeszcze w tym roku. Tutaj też kolejne domy budują prywatny deweloper i gmina, która również remontuje w tym rejonie kamienice.
Kilka lat temu panowała dobra koniunktura na rynku gruntów. Dużo firm, przewidując wzrost ich cen zdecydowało się na zakup gruntów pod nowe potencjalne inwestycje.