Kilka lat temu panowała dobra koniunktura na rynku gruntów. Dużo firm, przewidując wzrost ich cen zdecydowało się na zakup gruntów pod nowe potencjalne inwestycje.

Obecnie ten czas się skończył. Krótko mówiąc za grunty pod budowę mieszkań trzeba słono płacić. Gdyby nie z miana koniunktury na rynku mieszkaniowym byłby to dobry interes.

„Jedna z większych firm developerskich w Polsce, J.W. Construction kupił w Łodzi dużą atrakcyjną działkę budowlaną po ok. 6 UZD za m2 i do tej pory nic tam nie postawił. Ziemia leży odłogiem. Między innymi „dzięki” takim inwestycjom mówi się, że ten gigant przeżywa teraz trudne chwile. W podobnym stanie jest większość polskich developerów.”

 W przypadku inwestycji mieszkaniowych koszt ziemi to aż ok. 30 proc. wartości lokalu. Niestety w miedzy czasie portfel zamówień na nowe lokale uległ znacznemu skurczeniu. Złożyły się na to dwa czynniki. Pierwszy to zaostrzenie przepisów dotyczących budowy mieszkań pod wynajem, znacznie poprawiły one pozycję lokatorów wobec właścicieli mieszkań i to zniechęciło inwestorów.

„Sytuacja tych firm jest na tyle zła, że wartość ich gruntów, które i tak podskoczyła ostatnio bardzo ostro, nie pokrywa w całości ich długów”

Drugi czynnik to spadek popytu na nowe mieszkania spowodowany pogorszeniem sytuacji gospodarczej w Polsce. Polaków po prostu nie stać na ich zakup. Kredyty mieszkaniowe, które miały poprawić sytuację z różnych przyczyn nie wypaliły. Wszystko to powoduje, że 80-90 firm, które poczyniło duże inwestycje w grunty, jeżeli jeszcze nie upadło to jest na granicy bankructwa.

Tomasz Błeszyński doradca rynku nieruchomości

10.05.2006