Z zadowoleniem przyjąłem inicjatywę ustawodawczą Rządu RP w zakresie mieszkalnictwa. Jest to szczególnie ważne nie tylko dla ludzi młodych od lat bezskutecznie starających się o własne "M", ale i dla całej gospodarki. Budownictwo jest bowiem kołem napędowym gospodarki kraju i poszczególnych regionów.
Od lat brakowało spójniej polityki proinwestycyjnej, uchwalano co rusz nowe ustawy, które z biegiem czasu okazywały się bublami legislacyjnymi. Panował bałagan prawny, na którym żerowały nieuczciwe firmy oferujące z pozoru atrakcyjne i tanie mieszkania.
Droga do własnego mieszkania była długa i kręta. Proponowano kiedyś oszczędzanie na słynnych książeczkach mieszkaniowych, potem były tzw. kasy mieszkaniowe, czy niby TBS-y, oraz inne doraźne polityczne projekty. Zdesperowani ludzie godzili się na wszystko, by tylko móc zamieszkać w upragnionym lokum. Mieszkanie było i jest jeszcze towarem luksusowym, dobrem, o którym się tylko marzy lub o które zabiega się latami.
Jaką rangę miało budownictwo w kraju w tamtych latach, skoro zlikwidowano branżowe ministerstwo, zastępując je urzędem? Dobrze się stało, że przywrócono resort, że podejmowane są prace nad rozwojem mieszkalnictwa w Polsce. Proponowane ustawy wskazują na to, co najistotniejsze, czyli finansowanie. Bez sprawnej i kontrolowanej polityki finansowania budownictwa nie ma możliwości jego rozwoju. Dostępne obecnie kredyty hipoteczne zabezpieczają interes i rozwój komercyjnych banków, a nie ich klientów. Produkty te dostępne są jedynie dla wybranych i to na warunkach, na które nie mają wpływu. Kredytobiorca przez długie lata skazany jest na łaskę banku.
Czas wprowadzić na polski rynek nowe rozwiązania legislacyjne, dać gwarancję stabilnego prawa i poszanowania obywatela. Rynek nieruchomości jest bowiem zwierciadłem gospodarki.
Tomasz Błeszyński doradca rynku nieruchomości, prezes Europejskiego Instytutu Gospodarczego
Krajowy Rynek Nieruchomości 2006.02.13