Warto dziś szukać mieszkania na rynku wtórnym.

Tomasz Błeszyński Rzeczpospolita 02.02.2009 r.

Inwestycje w lofty zapowiadały się świetnie na przełomie 2005 i 2006 roku. Projektowano wtedy mnóstwo tego typu inwestycji.

Projektanci realizowali swoje niespełnione wcześniej marzenia, inwestorzy kupowali często za bezcen bardzo już zniszczone zębem czasu obiekty.

Polscy deweloperzy alarmują, że ich sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna. Do tej pory ze słabnącym popytem na mieszkania radzili sobie przez obniżanie marż, które jeszcze dwa lata temu – w czasach rynkowej hossy – dochodziły nawet do 100 proc. Obecnie ta możliwość powoli się kończy. Marże są nawet pięciokrotnie niższe i według przedsiębiorców dalsze redukcje mogą zagrozić rentowności całego biznesu.

Obecnie w tzw. segmencie popularnym, tj. obejmującym, najogólniej mówiąc, mieszkania 2 –3 pokojowe w średnim standardzie lokowane w peryferyjnych dzielnicach miast, marże deweloperów nie przekraczają 15 – 20 proc." - mówi Robert Chojnacki, prezes redNet Consulting.

Sytuację pogarsza fakt, że popyt na nowe lokale jest bardzo niewielki. "W porównaniu do 2006 r. w IV kwartale ubiegłego roku sprzedaż nowych mieszkań spadła o około 85 proc." - dodaje Chojnacki. Firmy budowlane, chcąc więc ożywić rynek, zaczynają mocno naciskać na podwykonawców, by cięli swoje ceny kontraktowe. Jednak nie zawsze się to udaje.

Eksperci nie zostawili suchej nitki na pomyśle Waldemara Pawlaka, dotyczącym nowych form wspierania przez państwo nabywców kupujących mieszkania na kredyt. Obraza ludzkiej inteligencji, a może rozpoczęcie kampanii wyborczej - to pierwsze komentarze na słowa wicepremiera.

Naprawdę nie trzeba obrażać ludzkiej inteligencji takimi pomysłami - mówi Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. – Nawet w Ameryce nie udało się wykreować administracyjnie bogactwa w postaci zwiększenia liczby posiadanych przez Amerykanów domów. Przecież krach wziął się właśnie z ustawy, która wręcz zmuszała banki do udzielania 30 proc. kredytów subprime. I później Alan Greenspan przyznał, że wierzył, iż uda się w ten sposób wykreować trwałe bogactwo, ale... się pomylił. Okazało się bowiem, że nawet Amerykanie nie są w stanie tą drogą zwiększyć dobrobytu - jeśli nie pochodzi on z pracy. Pan premier Pawlak tym bardziej nie ma takiej mocy sprawczej.

Kupować czy jeszcze poczekać? Można na tym zyskać czy stracić? Takie pytania zadają sobie zainteresowani kupnem domu lub mieszkania. A specjaliści są zgodni co do jednego; będzie taniej, i to już w II połowie roku, ale wybór będzie znacznie mniejszy.

Rynek nieruchomości ogarnęło nerwowe wyczekiwanie. Atmosferę podgrzewają opinie analityków, którzy twierdzą, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy ceny spadły nawet o dwadzieścia parę procent i taniej już nie będzie. Deweloperzy przekonują, że nie mogą dawać większych rabatów, bo budowanie przestanie się im opłacać, a i tak większość inwestycji pierwotnie planowanych na 2009 r. wstrzymano. Klienci z niedowierzaniem kręcą głową i odkładają zakup wymarzonego M na później.

Rok 2009 powinien być dobrym czasem do kupna mieszkania. Ceny, szczególnie na rynku pierwotnym, mogą spaść o 10-15 proc. ta obniżka powinna nastąpić głównie w I i II kwartale 2009 r., zatem optymalnym momentem do kupna mieszkania powinien być II i III kwartał 2009 r. uważa Paweł Grząbka, prezes CEE Property Group.