Złoty interes zrobił Philips, inwestując w centrum księgowe w Łodzi. Koncern wyprowadził się z naszego miasta po roku działalności, zostawił sobie atrakcyjną działkę przy al. Piłsudskiego. Teraz chce ją sprzedać pod budowę wieżowca.

Na transakcji Holendrzy mogą zarobić nawet 700 procent.

Teren o powierzchni 19 tys. metrów kwadratowych w samym sercu Łodzi spędzał sen z powiek niejednemu prezydentowi miasta. Pomysł sprzedaży wyposażonej we wszystkie media działki z doskonałym dojazdem i możliwością budowy parkingu świtał w głowach urzędników jeszcze kiedy miastem rządził Marek Czekalski z Unii Wolności. Nie udało się, bo nie było pewności, czy stan prawny ziemi jest do końca wyjaśniony. Przymierzały się do tego później lewicowe władze Łodzi. Jednak żaden z trzech SLD-owskich prezydentów miasta nie miał dobrego pomysłu na to, jak korzystnie sprzedać ziemię. W kuluarach mówiło się jednak, że rządzący boją się, że mogą paść ofiarą oskarżeń o niejasne okoliczności sprzedaży ziemi. Kiedy nadszedł czas rządów Jerzego Kropiwnickiego, jego ekipa nie wahała się długo. W 2004 r. władze Łodzi zgodziły się sprzedać Philipsowi cały teren - 19 tys. mkw. Cena: 11 mln zł. Philips zapłacił za każdy metr ziemi 570 zł.

Dziś Tomasz Błeszyński, łódzki ekspert rynku nieruchomości, wycenia tę samą ziemię na 2,5 tys. zł za metr, a są analitycy, którzy mówią nawet o 4 tys. złotych. Holenderski koncern bez trudu uzyska więc nawet siedmiokrotną przebitkę.

Wkrótce po dokonaniu transakcji zaczęły się piąć mury centrum księgowo-rozliczeniowego, w którym miało pracować 500 osób. Kiedy budowa się zakończyła, łodzianie zorientowali się, że biurowiec zajmuje niewielką część rozległego terenu. Na pozostałej części działki Philips urządził parkingi i trawniki. Po co Philipsowi był potrzebny tak wielki teren?

Philips wycofał się z Łodzi w 2007 r. Biurowiec przy al. Piłsudskiego sprzedał wraz z ziemią niemieckiej spółce SEB Investment GmbH. Budynek dzierżawi indyjska firma Infosys. Na tym nie koniec. Jak ustaliliśmy, Philips zostawił sobie fragment działki o powierzchni 4 tys. mkw., położony między budynkiem centrum a ul. Kilińskiego. Teraz, jak ustaliliśmy, firma przygotowuje teren do sprzedaży. Według analityków rynku nieruchomości, może na tym zarobić do 16 mln zł. Wartość ziemi zwiększają przyznane przez magistrat warunki zabudowy. Okazuje się bowiem, że może tam powstać 60-metrowy biurowiec.

- Otrzymaliśmy od urzędu miasta warunki zabudowy dla działki przy al. Piłsudskiego. Dokument dopuszcza możliwość budowy kilkunastopiętrowego wieżowca - potwierdza Krzysztof Kouyoumdjian z Philipsa. - Dziś nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jaka będzie przyszłość działki. Jest to trudne ze względu na kryzys ekonomiczny, który dotyka również branżę deweloperską i budowlaną. Nie wykluczamy sprzedaży działki, ale na razie nie zostały podjęte w tej sprawie żadne decyzje - dodaje rzecznik. Analitycy rynku nieruchomości nie mają wątpliwości, że Philips zbił kokosy na kupnie ziemi w centrum Łodzi.

- Nie wykluczam, że centrum Philipsa było przede wszystkim inwestycją w nieruchomość - komentuje prof. Stefan Krajewski, ekonomista z Uniwersytetu Łódzkiego, wojewoda łódzki w czasie, gdy kończone były negocjacje z holenderskim koncernem. - Inwestorzy zagraniczni szukają łatwych okazji w państwach słabo rozwiniętych. Wyciągają od rządów ile się da, a potem sprzedają interes po rynkowych cenach i zaczynają szukać naiwnych w kolejnym kraju - mówi Krajewski.

Były premier Leszek Miller, gorący orędownik ściągnięcia Philipsa do Łodzi, nie czuje dziś kaca. - Moim zadaniem było zachęcić zagraniczny kapitał do inwestowania w Polsce. Łódź sama w sobie nie była dla nich magnesem. Inne kraje dawały więcej. Albo dajemy i mamy inwestycje, albo nie. Ale co do działki, proszę pytać innych. Pytamy więc władze Łodzi, które sprzedały Philipsowi rozległy teren.

- Kupowaliśmy przede wszystkim markę Philipsa, licząc, że za nim przyjdą kolejni inwestorzy - mówi Włodzimierz Tomaszewski, wiceprezydent Łodzi. Dlaczego Philips "dostał" aż tyle ziemi? - Inwestor nakreślił takie potrzeby, my je po prostu uwzględniliśmy. Trzeba pamiętać, że był to czas dołka inwestycyjnego, kiedy bardzo trudno było pozyskać nowe firmy. Działka miała służyć określonej działalności gospodarczej. To, że w tym miejscu nie ma już Philipsa, nie zmienia faktu, że w zamian mamy Infosys, inną dużą i nowoczesną firmę, która zatrudnia aż 800 osób - mówi Tomaszewski. Zapytany, czy Philips nie wykorzystał naiwności władz Łodzi, odpowiada "nie" i kończy rozmowę.

Komu ukłoniły się władze Łodzi?

Gmina Łódź wydała 54 mln zł na wybudowanie szerokiej, dwupasmowej drogi, prowadzącej do fabryki Della. Trasa ma 5 km i przez większą część dnia jest całkowicie pusta. Niestety, to może nie wystarczyć, by zatrzymać koncern w Łodzi.
Pod budowę aquaparku na Zdrowiu władze Łodzi przekazały 10-hektarową działkę. Kilka lat temu grunt wyceniono na 4 mln zł. Dziś wart jest 30 mln
Holendrzy kupili całą parcelę za 11 mln zł
Dziś za 20 proc. tej działki mogą dostać aż 16 mln zł

Dziennik Łódzki 16-12-2008 

Źródło: https://dzienniklodzki.pl/jak-philips-zbil-kokosy-na-kupnie-ziemi-od-lodzi/ar/