Opublikowana przez Clean Clothes informacją o strukturze podziału zarobków w branży odzieżowej uświadomiła mi, że żyję w jednym z najbogatszych krajów na świecie. 

Analizując podane wartości widzimy jasno, że największe marże nakładają na towar nie producenci, ale właśnie handlowcy. To w ich ręce trafiają największe zyski uzyskane ze sprzedaży, nie ponosząc przy tym dużego ryzyka. Od lat handlowcy optymalizują koszty, zatrudniają młodych ludzi za grosze na umowy śmieciowe. Ograniczają powierzchnie handlowe, likwidują magazyny i zapasy. Starają się niesprzedane towary zwracać producentom.

Konsumenci są bardzo często nieświadomi zagrożeń łapią się na różnego rodzaju wyprzedaże czy promocje. Dzięki tej informacji teraz już wiemy, co to za promocje, z jakich marż są one realizowane. Jeśli na zwykłej koszulce przeciętny sklep ma 60 procent narzutu to bez problemu zrobi obniżkę ceny.

Fundusz Mieszkań na Wynajem jest jednym z priorytetowych działań rządu i nic w tym dziwnego przecież mamy rok wyborczy.

Zdaniem polityków wprowadzenie tego populistycznego projektu może zwiększyć poparcie dla rządu, ponieważ zrywa z tradycyjnym modelem chcesz mieszkanie - to sobie kup. Proponując nową koncepcję nie masz gdzie mieszkać - wynajmij mieszkanie od Państwa. Nie jest to jednak żadne nowatorskie rozwiązanie w Europie podobne projekty, realizują Niemcy, Francja czy Wielka Brytania. Z tą tylko drobną różnicą ze są to kraje bogatsze od nas i lepiej przygotowanie do realizacji takich przedsięwzięć.

W ciągu najbliższych 4 lat, Fundusz ma zainwestować podobno 5 mld zł w 20 tys. mieszkań na wynajem w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Trójmieście, Poznaniu i Łodzi, które mają być tańsze niż te dostępne na rynku. Projekt zakłada, że czynsze najmu mają być niższe o 25% od stawek rynkowych, co moim zdaniem nie będzie to żadną szczególną okazją. Rynek najmu podlega prawom popytu i podaży, w zależności od koniunktury czynsze najmu są bardzo zróżnicowane i również podlegają negocjacją.

Łódzki magistrat chce oczyścić miasto z ruder i sprzedać puste działki inwestorom. Do rozbiórki "kandyduje" 231 budynków.

Co dziesiąty jest zabytkiem, ponad połowa wciąż jest zamieszkana, a większości nie obejmują plany miejscowe. - To jak wyprzedaż rodowych sreber - alarmują działacze społeczni.

Ten futurystyczny projekt, który miał powstać na prestiżowej i drogiej działce przy ulicy Złotej 44 w Warszawie moim zdaniem od początku był nieprzemyślany i niedopasowany do realiów rynku.

Nie dokonano chyba właściwej analizy rynku nieruchomości, zbyt optymistycznie oceniono przyszłość i zaufano grubym portfelom bardzo wąskiej nastawionej na snobizm grupie klientów. To głownie oni i ich bogate firmy mieli kupować te penthousy pod chmurami na niebotyczne kwoty. Najdroższy 400 metrowy apartament wyceniono na bagatela 20 milionów złotych.

Deweloper pewnie zaufał tym badaniom, nie zweryfikował i rozpoczął inwestycje, w 2007 kiedy trwały jeszcze resztki hossy na rynku nieruchomości, ale już początki nadchodzącego kryzysu były dobrze widoczne. Liczono, że fala zachodniego kryzysu ominie Polskę i nie zagrozi prestiżowym projektom. Okazało się inaczej upadały banki, fundusze inwestycyjne a bogata kadra managerska zaczęła tracić pracę i wysokie zarobki. Kto miał w takiej sytuacji głowę by kupować te złote apartamenty.

Od dłuższego czasu chodził mi po głowie pomysł by odświeżyć wspomnienia i spróbować wymienić funkcjonujące w Łodzi kawiarnie, bary kawowe, które nie ostały się do dzisiaj.

Pamięcią sięgam do lat 70 - 80 i początku 90 roku, były to czasy szczególne, nie tylko na ustrój polityczny, jaki panował, ale i zwyczaje. Młodzież miała inne zainteresowania, inaczej spędzała wolny czas. Życie towarzyskie toczyło się praktycznie każdego dnia od popołudnia do późnych godzin nocnych. Wszyscy byliśmy młodzi i pomimo wszystko z optymizmem patrzyliśmy w nadchodzącą przyszłość.