Opublikowana przez Clean Clothes informacją o strukturze podziału zarobków w branży odzieżowej uświadomiła mi, że żyję w jednym z najbogatszych krajów na świecie. 

Analizując podane wartości widzimy jasno, że największe marże nakładają na towar nie producenci, ale właśnie handlowcy. To w ich ręce trafiają największe zyski uzyskane ze sprzedaży, nie ponosząc przy tym dużego ryzyka. Od lat handlowcy optymalizują koszty, zatrudniają młodych ludzi za grosze na umowy śmieciowe. Ograniczają powierzchnie handlowe, likwidują magazyny i zapasy. Starają się niesprzedane towary zwracać producentom.

Konsumenci są bardzo często nieświadomi zagrożeń łapią się na różnego rodzaju wyprzedaże czy promocje. Dzięki tej informacji teraz już wiemy, co to za promocje, z jakich marż są one realizowane. Jeśli na zwykłej koszulce przeciętny sklep ma 60 procent narzutu to bez problemu zrobi obniżkę ceny.

Z witryn sklepowych atakują nas krzykliwe reklamy zachęcając do zakupów po super obniżonej cenie 10 czy 30 procent. To nie jest żadna promocja tylko urealnienie ceny sprzedaży towaru wymuszone przez rynek.

Podobne praktyki stosują również niektórzy deweloperzy, windując ceny mieszkań dużymi marżami. Gdy widmo pustostanów zagląda im w oczy łaskawe ogłaszają promocję. Ceny mieszkań nawet i po tych bonusach są za wysokie. Przeciętnego klienta nie stać na zakup lokalu, z pensji nigdy tego nie sfinansuje. By kupić mieszkanie jest zmuszony do zaciągnięcia kredytu hipotecznego z marżą na rzecz banku oczywiście.

Można, więc odnieść wrażenie, że gospodarka na marżach stoi.

Jesteśmy, więc chyba jednak bogatym krajem skoro stać nas na akceptowanie tak wysokich cen.

Tomasz Błeszyński Doradca Rynku Nieruchomości

2014-06-02