Nie tylko wśród najemców zdarzają się czarne charaktery. Także niektórzy wynajmujący naciągają swoich klientów, nie licząc oszustów oferujących cudze lokale. Gorączka na rynku wynajmu mieszkań trwa. Najlepsze pokoje w dobrych lokalizacjach i w korzystnych cenach znalazły swoich lokatorów jeszcze w wakacje. Teraz na naiwności tych, którym się spieszy, żerują naciągacze.
Marta Kosińska, ekspert serwisu nieruchomości Szybko.pl, ostrzega przed ogłoszeniami fałszywkami.– Zazwyczaj chodzi o oferty wynajmu lokali w bardzo atrakcyjnej cenie. Mechanizm działania jest następujący: po rozmowie telefonicznej z ogłaszającym się, np. student uzyskuje przekonanie, że oferta jest na tyle atrakcyjna, że chce umówić się na oglądanie mieszkania. Wcześniej jednak musi spełnić warunek: trzeba zapłacić 50 zł. Jednak po przelaniu tej kwoty na konto urywa się kontakt z ogłoszeniodawcą – opowiada Marta Kosińska. – Dlatego ostrzegam: nie należy płacić za nic do momentu podpisania umowy najmu i przekazania lokum do użytkowania.
Realizując czynności doradcze na rynku nieruchomości bardzo często spotykam się z opiniami klientów, że posiadanie nieruchomości zabytkowej to kłopot.
Trudno się z tym nie zgodzić, bo regulacje prawne dotyczące ochrony nieruchomości zabytkowych nie są przyjazne dla inwestorów. Czasem to dobrze a czasem źle, bo diabeł moim zdaniem tkwi w szczegółach.
Wykonując na zlecenie inwestorów czy deweloperów opinie czy ekspertyzy dotyczące posiadanych przez nich nieruchomości zabytkowych odnoszę wrażenie, że nie wszyscy orientują się, jakie obowiązki niesie za sobą bycie właścicielem zabytku. Brak elementarnej wiedzy jest czasem widoczny gołym okiem.
Zastanówmy się, kto jest Naszym Przyjacielem, Przyjaciółką a kto Kolegą, Koleżanką. Zróbmy taki prosty rachunek sumienia, kogo znamy, kto jest wokół nas, kogo potrzebujemy czasem a z kim jesteśmy w ciągłym kontakcie.
Jest taki test stosowany przez psychologów polega on na wypisaniu na kartce osób, do których możemy bez zahamowań zatelefonować z problemem o 3 w nocy oraz osób, które mogą do nas zadzwonić. Z rachunku wyjdzie nam, na kogo liczymy i kto na nas może polegać.
Zrobiłem taki test i wyszło mi, że skoro miałbym problem i wiedział na czy on polega to, po co będę zawracał głowę innym po prostu będę się starał sam go rozwiązać. Nie wiem czy to dobra odpowiedz, ale taki mam charakter. Staram się sam sobie pomagać by nie obciążać innych, którzy i tak mają wiele problemów na głowie.
Jedzenie choćby w czasach PRL-u było proste smaczne i chyba zdrowsze.
Teraz w knajpach prześcigają się w daniach pseudo - zagranicznych kuchni serwują niby włoskie, niby meksykańskie, niby orientalne żarcie, które wygląda czasem i kolorowo pachnie sztucznymi przyprawami ale nie ma nic wspólnego z prawdziwą zagraniczną kuchnią i przygotowywane jest z produktów dziwnego pochodzenia.
Tomasz Błeszyński
2014-08-19
Podaż domów jest bardzo duża. Ceny można negocjować. Trudno sprzedać wielkie, udziwnione architektonicznie obiekty.
O dużej ofercie domów jednorodzinnych zarówno w dużych miastach, jak i na ich przedmieściach, mówi Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości.
– W latach 2005–2007, kiedy ceny mieszkań były nieprawdopodobnie wysokie, wielu klientów ze względów ekonomicznych decydowało się na budowę domu. Koszty takiej inwestycji były sporo niższe – zauważa Tomasz Błeszyński. – Budynki jednorodzinne wyrastały jak grzyby po deszczu w całym kraju. Kiedy rynek mieszkań się załamał, także deweloperzy, chcąc się ratować, zaczęli budować osiedla jednorodzinne – opowiada.