Podaż domów jest bardzo duża. Ceny można negocjować. Trudno sprzedać wielkie, udziwnione architektonicznie obiekty.

O dużej ofercie domów jednorodzinnych zarówno w dużych miastach, jak i na ich przedmieściach, mówi Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości.

 – W latach 2005–2007, kiedy ceny mieszkań były nieprawdopodobnie wysokie, wielu klientów ze względów ekonomicznych decydowało się na budowę domu. Koszty takiej inwestycji były sporo niższe – zauważa Tomasz Błeszyński. – Budynki jednorodzinne wyrastały jak grzyby po deszczu w całym kraju. Kiedy rynek mieszkań się załamał, także deweloperzy, chcąc się ratować, zaczęli budować osiedla jednorodzinne – opowiada.

Firmy upychały domy ciasno, by maksymalnie wykorzystać działki. – Powstawały więc bliźniaki i budynki piętrowe – mówi Tomasz Błeszyński.

Część domów budowanych przez inwestorów dla siebie trafiła ostatecznie do oferty sprzedaży. Ktoś nie poradził sobie ze spłatą kredytu, ktoś inny wyjechał za granicę. – Poza nowymi budynkami z ostatnich lat mamy też bogatą ofertę na rynku wtórnym. Do kupienia są i luksusowe rezydencje za kilkadziesiąt milionów złotych, i kilkudziesięcioletnie domy klocki, i totalne ruiny do rozbiórki, które stoją na wartościowych działkach – zauważa Tomasz Błeszyński.

– Polacy często budują bez głowy, przeinwestowują, udziwniają. W zamyśle taki dom ma im służyć przez całe życie. A potem bardzo trudno go sprzedać – przestrzega. Klienci wybierają proste, niedrogie w utrzymaniu budynki, które można łatwo dostosować do swoich potrzeb.

O niedużym popycie na domy przy ich sporej podaży mówi także Waldemar Oleksiak, pełnomocnik firmy Emmerson Realty. – W ofercie mamy budynki w cenie od 430 tys. zł za segment w Wesołej do 14,5 mln zł za 1150-metrowy budynek w Aninie – mówi Waldemar Oleksiak. – Rozpiętość cen jest więc ogromna. Najtańsze domy w Warszawie są oferowane w Wesołej, Wawrze, Rembertowie, na Białołęce. Jest sporo budynków o standardzie z czasów PRL. Rzadko trafiają się typowe domy parterowe.

Z analiz Emmerson Realty wynika, że najdroższe są domy na Mokotowie, Żoliborzu oraz w takich enklawach, jak Anin. – Sprzedaż generalnie idzie kiepsko, ze względu na malejące możliwości kredytowe Polaków – tłumaczy Waldemar Oleksiak. – Nieco lepiej sprzedają się szeregowce, które można kupić za 650–700 tys. zł, czyli w cenie mieszkania.

– Oferta domów w stolicy się powiększa – dopowiada Edyta Krakowiak z Warszawskiej Giełdy Lokali i Nieruchomości. – Niewiele jest budynków parterowych. To może 1 proc. całej podaży. Postawienie takiego domu wymaga większej działki, co z uwagi na ceny gruntów w Warszawie znacznie podwyższa koszty inwestycji.

Z analiz WGLiN wynika, że najtańsze domy parterowe o dobrym standardzie i w dobrej lokalizacji są wyceniane na ok. 900 tys. zł. Ceny najdroższych mogą przekraczać 
3 mln zł. – Domy w Warszawie sprzedają się od kilku miesięcy do kilku lat. Optymalna oferta to budynek o powierzchni do 150 mkw., w cenie do 900 tys. zł, na osiedlu z dobrym dojazdem do centrum miasta – ocenia Edyta Krakowiak. – Najtrudniej sprzedają się duże, drogie w zakupie i utrzymaniu domy w źle skomunikowanym rejonie i z nieciekawym sąsiedztwem.

Aneta Gawrońska Rzeczpospolita 19-08-2014