Nie ma popytu na akcje spółek deweloperskich, choć mogą okazać się zyskownym biznesem.

Papiery większości notowanych na warszawskiej giełdzie spółek deweloperskich są w tej chwili niedowartościowane. Wydawałoby się więc, że warto je kupować. Inwestorzy są jednak ostrożni.

- Giełda rządzi się swoimi prawami, a utrzymująca się niska cena nie zawsze musi oznaczać nadejście wzrostów. Dzisiaj deweloperka nie jest po prostu modna wśród inwestorów. Awersja do tej branży wnika z faktu, że spora grupa giełdowych graczy poniosła straty po pęknięciu bańki na rynku nieruchomości w 2008 r. Mając to w pamięci, wolą dzisiaj wystrzegać się spółek z tego sektora - twierdzi Krzysztof Nowak z agencji nieruchomości Emmerson.

Uczciwość w tych czasach to choroba archaiczna.

Na szczęście u niektórych bywa jeszcze dziedziczna.

Tomasz Błeszyński  

2011-07-18

UŁ chce sprzedać niemal wszystkie budynki Wydziału Filologicznego oraz dwa inne. Malejąca atrakcyjność Łodzi oraz kryzys nie wróżą sukcesu.

Na sprzedaż przeznaczone są obiekty przy al. Kościuszki 65, ul. Gdańskiej 107, ul. Lipowej 81 oraz ul. Sienkiewicza 21 - gdzie mieścił się Wydział Filologiczny, a także przy ul. Rewolucji 1905 r. nr 66 (Wydział Biologii i Ochrony Środowiska Katedra Neurobiologii) oraz przy ul. Piramowicza 3 (Wydział Ekonomiczno-Socjologiczny Ośrodek Kształcenia Służb Społecznych). 

Pieniądze ze sprzedaży - jak wyjaśnia Tomasz Boruszczak, rzecznik Uniwersytetu Łódzkiego - przeznaczone zostaną częściowo na budowę nowego Wydziału Filologicznego przy ulicy Pomorskiej, który pomieści studentów z dotychczasowych budynków. Uczelnia już remontuje, także przy Pomorskiej, budynek pofabryczny dla Publicznego Liceum Ogólnokształcącego UŁ oraz zamierza remontować budynek dawnego Wydziału Chemii przy ul. Narutowicza 68. 

Inwestując w projekty deweloperskie można osiągnąć nawet 30 proc. zwrot kapitału w skali roku. Jednak wybór złej spółki lub nieodpowiedniego projektu przyniesie straty.

Trudniejszy dostęp do kredytów, zdaniem Pawła Grząbki, szefa firmy doradczej CEE Group, paradoksalnie stworzył nowe możliwości zarabiania na rynku mieszkaniowym. - Inwestowanie w nowe projekty wspólnie z deweloperami może przynieść co roku nawet 20-30 proc. zwrot z wyłożonego kapitału - wylicza Grząbka.

Na czym to polega? - Inwestor dysponujący środkami np. w wysokości 1-2 mln zł, uzupełnia wkład własny dewelopera w budowę nowego osiedla mieszkaniowego czy nawet niewielkiego biurowca albo powierzchni handlowej. Powoływana jest w tej sytuacji celowa spółka komandytowa lub komandytowa akcyjna, w której sprzedawane są udziały inwestorom prywatnym - tłumaczy Paweł Grząbka.

W Polsce ciągle panuje popyt na ziemię, zarówno pod budowę domów jednorodzinnych jak i osiedli czy projektów komercyjnych. Brakuje jednak odpowiedniej oferty. Ta sytuacja daje szansę zarobić inwestorom spekulacyjnym.

Inwestowanie w ziemię w obecnej sytuacji rynkowej jest bardzo trudne i ryzykowne. Może jednak przynieść niezłe zyski - Tzw. proces land developmentu - czyli przygotowania gruntu pod realizację projektu deweloperskiego lub indywidualną zabudowę jednorodzinną to przedsięwzięcie pozwalające wypracować najwyższe marże i jednocześnie jest obarczone największym ryzykiem niepowodzenia - twierdzi Łukasz Madej, szef spółki ProDevelopment.