Prowadzony przez niego państwowy fundusz stracił 42 mln zł. Skazano go, ale sąd zażądał zwrotu tylko 300 tys. Komu opłacało się być aż tak niegospodarnym za publiczne pieniądze?

Zadziwiająco niski wyrok dla byłego dyrektora łódzkiego Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska za niegospodarność, która naraziła skarb państwa na stratę 42 mln zł Marek K. dostał wyrok 11 miesięcy w zawieszeniu. Sąd kazał mu zwrócić zaledwie 300 tysięcy złotych - mimo, że były prezes miał wówczas kilkanaście nieruchomości, w tym kilka kamienic w centrum Łodzi.

Marek K. przez siedem lat kierował Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska w Łodzi. W 2004 r. zaczął się jego proces, po śledztwie, w którym ustalono, że Fundusz stracił na nieudanych inwestycjach 42 miliony złotych. Proces trwał siedem lat. Marek K. dostał wyrok 11 miesięcy w zawieszeniu. Sąd kazał mu naprawić szkodę w wysokości 300 tysięcy złotych.

 Dlaczego były prezes dostał tak niski wyrok mimo skali strat, na jakie naraził skarb państwa? Zdaniem sądu 42 miliony złotych trafiło do prywatnych firm, nie zostało jednak wydanych na działalność ekologiczną, do czego zobowiązuje Fundusz jego statut. Fundusz skupował min. akcje Banku Częstochowa. Za każdą płacił o osiem złotych więcej od kursu giełdowego. Podczas tej transakcji Fundusz korzystał z usług pośrednika. Choć ostatecznie akcji Banku nie zakupiono, to przepadło 24 mln zł - nie wiadomo, co się stało z tymi pieniędzmi. Interesy Banku Częstochowa z łódzkim Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska są tylko jednym z przykładów na sposób zarządzania tego ostatniego przez Marka K.

Jednym z beneficjentów kierowanego przez Marka K. Funduszu był okryty złą sławą były łódzki baron SLD i poseł Andrzej, P., którego przychylność gwarantowała Markowi K. pozostawanie na stanowisku w Funduszu. W trakcie procesu okazało się np., że K. przekazywał pieniądze znanemu z zamiłowania do luksusu posłowi K. zeznał w śledztwie, że dał P. 40 tysięcy złotych na kampanię samorządową, za co między innymi P. w tym procesie skazano.

Z deklaracji, jakie Marek K. składał w prokuraturze ujawniając swój majątek wynika, że nieruchomości, których był właścicielem bądź współwłaścicielem warte były wtedy ponad dwa miliony złotych. Marek K. kupował nieruchomości wyjątkowo tanio, choć ceny rynkowe podobnych nieruchomości były wtedy dużo wyższe.

Na życzenie SUPERWIZJERA TVN Tomasz Błeszyński  analityk rynku nieruchomości  na podstawie kilku parametrów lokalizacji, powierzchni i stanu elewacji zewnętrznych podał szacunkową cenę nieruchomości byłego prezesa Funduszu. Według niego obecna cena rynkowa tych nieruchomości może wynosić nawet 30 milionów złotych.

Pomimo złagodzenia kary prokurator oceniając stopień zawinienia Marka K., wysokość utraty mienia Funduszu i stan majątku byłego prezesa żądał dla niego w ramach naprawienia szkody kwoty trzech milionów złotych. Ani sąd okręgowy, ani apelacyjny nie orzekł takiej kwoty, ale ostatecznie 10 razy mniejszą. Marek K. dostał w trakcie procesu, w którym złożył min. zeznania obciążające byłego SLD-owskiego barona Andrzeja P., status małego świadka koronnego.

Natomiast w 2007 roku własność nieruchomości Marka K. przeniesiono na jego byłą żonę, pomimo, że kamienice były zabezpieczone w śledztwie.

Źródło: SUPERWIZJER TVN  2011-05-26

reporter: Magdalena Zagała 

zdjęcia: Krzysztof Łuczak, Rafał Ziętara

montaż: Tadeusz Talar, Grzegorz Jaskierny