Polska „miłość” do leków przeciwbólowych.
Reklamy towarzyszą nam od rana do wieczora. Telewizja, radio, Internet – wszędzie ten sam komunikat: boli cię głowa, ząb, kręgosłup? Nie martw się, połknij tabletkę i wróć do normalnego życia. Nic dziwnego, że w Polsce środki przeciwbólowe sprzedają się jak świeże bułeczki.
Tylko czy pamiętamy jeszcze, że ból nie jest naszym wrogiem, lecz sygnałem alarmowym?
Ból nie jest przypadkiem
Organizm nie wysyła bólu, żeby nas irytować. To jego sposób, by powiedzieć: „Uwaga, coś jest nie tak!”. Kiedy zamiast szukać przyczyny sięgamy po tabletkę, oszukujemy samych siebie. To tak, jakby zakleić taśmą kontrolkę w samochodzie i udawać, że wszystko działa bez zarzutu.
Łatwiej połknąć niż pomyśleć
Nasz system sprzyja szybkim rozwiązaniom. Reklamy obiecują natychmiastową ulgę – i biegiem do apteki. Dajemy się na to nabrać i maskujemy chorobę, pozwalając jej spokojnie się rozwijać. Do lekarza trafiamy dopiero wtedy, gdy bywa już za późno.
Cena „cudownej tabletki”
To nie tylko kieszeń, ale przede wszystkim nasz organizmy płaci za nasze uzależnienie od środków przeciwbólowych. Im dłużej je stosujemy, tym gorzej organizm reaguje na kolejne dawki. Z czasem wpadamy w błędne koło, z którego wyjście kosztuje znacznie więcej niż zwykła wizyta u specjalisty.
Dlaczego nikt o tym nie mówi
Bo na tabletkach zarabia się fortunę. Łatwiej sprzedać kolejne opakowanie niż przypominać, że ból trzeba diagnozować. Ministerstwo Zdrowia milczy, reklamodawcy są w siódmym niebie, a pacjent uczy się, że wystarczy łyknąć pigułkę, zamiast zareagować.
Lekarze bez złudzeń
„Doktorze, boli mnie od miesięcy, ale brałem leki, więc myślałem, że przejdzie” – to zdanie lekarze słyszą coraz częściej. Choroba jednak nie znika, tylko postępuje. I gdy wreszcie trafiamy do gabinetu, bywa już za późno na proste leczenie.
Ból to sygnał, nie przeszkoda
Oczywiście, tabletka doraźnie pomoże – to normalne. Ale jeśli ból powraca, to nie znak, by kupić kolejne opakowanie, lecz sygnał, że organizm domaga się uwagi. Tego nie powinna tłumaczyć reklama, lecz zwykły zdrowy rozsądek.
Kiedy przestaniemy udawać
Warto postawić pytanie: dlaczego w Polsce tak łatwo jest reklamować leki przeciwbólowe, a tak trudno mówić o profilaktyce? Dlaczego powtarzamy, że „ból to wróg”, zamiast przypominać, że to najważniejszy sygnał, by coś w sobie naprawić. Tabletka to rentowny biznes a zdrowia przecież nie sprzedaje się w telewizji.
Problem większy niż medycyna
„Tabletki przeciwbólowe” łykamy nie tylko na zdrowie. W biznesie zamiast naprawiać system – maskujemy skutki. W gospodarce zamiast reform – naklejamy kolejne plasterki na dziurawe budżety. W polityce zamiast odwagi – szybkie PR-owe pigułki, by ludzi „nie bolało”. Zawsze to samo: zamiast zmierzyć się z przyczyną, wolimy chwilowy komfort i złudzenie, że już nie boli.
Jak długo jeszcze będziemy zagłuszać sygnały ostrzegawcze, aż obudzimy się w stanie, którego nie da się już uleczyć?
Tomasz Błeszyński doradca rynku nieruchomości
Biznes - Nieruchomości - Gospodarka 18.08.2025
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.