Dzisiaj głosami rządzącej koalicji (KO/SLD) Rada Miejska w Łodzi przyjęła uchwałę, zgodnie, z którą zmienione zostaną zasady naliczania stawki za odbiór i zagospodarowanie odpadów.
Obecnie jest ona obliczana na podstawie deklaracji składanej, co roku przez mieszkańców w powiązaniu z ilością osób zamieszkałych w danym lokalu.
Od stycznia 2021 opłaty te będą naliczane zależne od zużycia wody zimnej w gospodarstwie domowym.
Nowa stawka za śmieci będzie wynosić 9,60 złotych za każdy metr sześcienny wody. Według danych łódzkiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji, średnio miesięcznie jedna osoba zużywa „podobno” ok. 3 metrów sześciennych wody zimnej.
Uchwalony dzisiaj sposób naliczenia opłat za śmieci tylko z pozoru wydaje się „dobry dla miasta, sprawiedliwy dla mieszkańców i ekonomiczny w użyciu” według mnie jest nie precyzyjny zawiera wiele niejasności i dużo niewiadomych.
W mojej ocenie takie rozwiązanie spowoduje liczne problemy dla wspólnot mieszkaniowych, spółdzielni mieszkaniowych i nieruchomości z zasobów komunalnych m.in. w zakresie monitorowania zużycia wody, usuwania wycieków, konserwacji sieci wod.-kan. oraz zmiany systemu księgowania opłat dla poszczególnych lokali. Dojdzie do tego, że odczyty z liczników będą musiały być sprawdzane, co miesiąc, by realnie ocenić ilość zużywanej wody w stosunku do aktualnie przebywających w lokalu mieszkańców. Niestety nie we wszystkich lokalach zainstalowany jest ( i jeszcze przez lata nie będzie, bo jest to kosztowne) zdalny odczyt wodomierzy.
Problem z właściwym rozliczeniem pojawi się też u osób wynajmujących mieszkania w systemie, tzw. najmu krótkoterminowego, ponieważ liczenie średniej stawki zużycia może okazać się praktyce nie adekwatne do faktycznego zużycia. Interesuje mnie jak te rozliczenia będą wyglądać w rzeczywistości. Wspólnota mieszkaniowa czy spółdzielnia będzie nakładać na mieszkanie stawki wynikające ze średniego „niby” zużycia wody a po dokonaniu odczytu wodomierzy ( ciekawe, w jakim czasie - kwartału, pół roku czy roku) dokona rozliczenia i jeśli okaże się, że w lokalu np. zadeklarowano zużycie 3 metrów sześciennych a wykorzystano mniej to czy nadpłata „wodno-śmieciowa” zostanie zwrócona?
Szykuje się niezły bałagan i mnóstwo reklamacji oraz dużo niepotrzebnej pracy dla zarządców nieruchomości.
Jeśli okaże się, że po tych zmianach wzrosną koszty utrzymania mieszkania, czego konsekwencją będą podwyżki czynszów ludzie nie będą chcieli wpuszczać administratorów do spisu wodomierzy. Będą podawać zaniżone stany lub co gorsza na szerszą skalę rozwinie się proceder kradzieży wody m.in. po przez ingerencję za pośrednictwem różnych „wynalazków” w urządzenia pomiarowe.
Stare hasło budowniczych Huty Katowice „Polak potrafi” zyska nowe znaczenie.
Proponowane rozwiązania również nie poprawią u mieszkańców „myślenia ekologicznego” i dalej w lasach funkcjonować będą dzikie wysypiska. U wielu osób spadnie też chęć do segregowania śmieci, bo skoro płacą więcej to, dlaczego mają jeszcze to robić.
Moim zdaniem zaakceptowany dzisiaj przez radnych nowy sposób rozliczania odpadów nie spełni swojego zadania i z biegiem czasu i tak trzeba będzie sięgnąć po nowe rozwiązania. Argument podawany przez radnych, że w innych miastach jest i będzie podobnie rozwiązanie niej jest żadnym wyznacznikiem tego czy będzie to dobre dla Łodzi, bo przecież każde miasto ma swoją specyfikę i powinno tworzyć projekty wypracowane wspólnie ze swoimi mieszkańcami. A z tego, co słyszę to w sprawie tej „Rewolucji śmieciowej” żadnej konsultacji z Łodzianami chyba nie było?
Mieszkańców Łodzi czeka śmieciowy chaos i wojna nerwów związana z niepewnością, co do faktycznego naliczania przyszłych opłat. W perspektywie okaże się, że jak zwykle koszty nietrafionych pomysłów polityczno - ekonomicznych poniosą mieszkańcy.
Tomasz Błeszyński doradca rynku nieruchomości 19.11.2020
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.