Od zeszłego roku na rynku nieruchomości, coraz bardziej widoczny jest trend przenoszenia inwestycji flipperskich na rynek domów.
Mieszkania podrożały, część klientów zastanawia się, więc nad zakupem budynku jednorodzinnego. Rynek domów po czasie stagnacji zacznie się ożywił dodatkowo przyczyniła się do tego pandemia COVID-19.
Lockdown spowodowany pandemią koronawirusa zwiększył zainteresowanie klientów domami z ogródkiem niż mieszkaniami w blokach. Nie ma się, czemu dziwić kwarantanna we własnym ogródku jest o wiele przyjemniejsza niż na balkonie.
działki, domy ....
Zrobił się również spory ruch na rynku działek budowlanych, inwestorzy, co raz śmielej kupują parcele, na których oczami wyobraźni widzą szeregi domów, które sprzedadzą na pniu oczywiście z dużym zyskiem. Z kopyta ruszyły inwestycje, co rusz widać uwijających się budowlańców stawiający wymarzone dla wielu domy z betonu.
Niestety jakoś tak się dzieje, że te projekty mnie nie powalają ani swoja lokalizacją, ani architekturą, ani technologią no i oczywiście funkcjonalnością. Oglądając te domy mam nieodparte wrażenie, że pochodzą z jednego szablonu wykreowanego przez obecną modę. Rozumiem to, bo, przecież inwestor czy deweloper jest właścicielem danej nieruchomości tylko na chwilę. Jego rachunek ekonomiczny jest prosty kupić tanio działkę i jak najoszczędniej zabudować ją domami na sprzedaż. Tak to działa i nic w tym złego a wszelkie ewentualne, „ale” będą zmartwieniem docelowych właścicieli.
duża kasa ....
Nic dziwnego, że na budowie domów na sprzedaż próbują zarobić nie tylko rekiny, ale także drobni inwestorzy kuszeni na szkoleniach obietnicami i wizjami wielkich zysków przez szkoleniowców. Tak jak wcześniej mieliśmy wysyp szkoleń dla flipperów mieszkaniowych, tak teraz pojawia się coraz więcej ofert edukacyjnych dla chętnych do budowania i sprzedaży domów. I ty możesz być deweloperem, obiecują szkoleniowcy, którzy trzymają rękę na pulsie i szybko się adaptują do nowej rzeczywistości. Można usłyszeć, że na jednym domu da się zarobić nawet 100 tys. zł. To rozpala wyobraźnię i pobudza do działania i bardzo dobrze.
Nie mam nic przeciwko takim inwestycją, niech się mury pną do góry, choć z drugiej strony patrząc to nasze miasta, miasteczka i osiedla, co raz bardziej przypominają betonowe pomniki no, ale to już zmartwienie planistów, ekologów i samorządów.
Patrząc jednak z perspektywy wielu lat widzę po różnych projektach, że budowanie domów na sprzedaż to jednak bardzo trudny i ryzykowny biznes, nieporównywalny z flippami mieszkaniowymi. Na pewno łatwiej jest kupić mieszkanie do remontu i zarobić na jego odsprzedaży po modernizacji, choć i w tym biznesie jest wiele pułapek. Kupujemy jednak gotowy produkt, który mamy w ręku i w razie niepowodzenia możemy go inaczej zagospodarować.
sztuka inwestowania ....
Przypominam, że planując inwestycję budowlaną trzeba załatwić masę formalności. Najpierw wyszukać działkę w atrakcyjnej lokalizacji. A o dobry grunt, na którym można od razu budować, wcale łatwo nie jest. Pozostają jeszcze kwestie przyłączy i uzbrojenia terenu. Musimy też mieć dobry projekt architektoniczny, sprawdzoną i solidną ekipę budowlaną. To tylko niektóre czynności, które trzeba wykonać by dobrze wystartować z inwestycją i zakończyć ją w najkrótszym czasie. Sprawnie przeprowadzić działania marketingowe zakończone sukcesem w sprzedaży domów. Tak to wygląda z praktycznego punku widzenia.
Rynek domów jednorodzinnych jest bardzo różnorodny i trudny do przewidzenia, moda i style zmieniają się bardzo szybko. W ofercie jest sporo dużych i drogich domów. A klienci poszukują dziś kompaktowych 90 - maksymalnie 110 metrowych budynków będących alternatywą dla mieszkań. Firmy deweloperskie już budują takie domy, które co raz częściej trafiają na rynek w przystępnych cenach. Początkujący inwestorzy po szkoleniach z fippowania mają, więc sporą konkurencję.
blaski i cienie ....
Jakie będą losy tych inwestycji zweryfikuje czas i rynek. Zobaczymy, kto z tych inwestorów zyskał, kto stracił a kto się „męczy” dalej ze sprzedaż wybudowanych domów. Ważne, by kupujący domy od takich inwestorów czy mało znanych spółek rozsądnie podchodzili do tych transakcji. Zawracali baczną uwagę na stan prawny i techniczny a przede wszystkim zagwarantowali sobie prawo do reklamacji w przypadku usterek. A te, obawiam się, mogą się niestety pojawić i to bardzo często.
To jest oczywiście moja subiektywna ocena. Rynek nieruchomości jak zawsze z perspektywy lat ją zweryfikuje. Życzę, więc fipperom powodzenia w inwestycjach, bo czasy mamy trudne. Kupującym te wymarzone domy bezawaryjnego ich użytkowania przez wiele lat.
Tomasz Błeszyński doradca rynku nieruchomości
Wrzesień 2020
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.