Jak wygląda obecnie rynek nieruchomości w Łodzi?

Wiele osób czekało na okazje, licząc, że w czasie epidemii koronawirusa ceny mieszkań pójdą w dół.

Tak się nie stało.

W Łodzi prowadzone są 124 projekty deweloperskie. Na różnych etapach realizacji pozostaje 11,3 tys. mieszkań.

W połowie 2020 roku deweloperzy oferowali łącznie 3 tys. lokali mieszkalnych - wynika z najnowszego raportu "Pierwotny rynek mieszkaniowy w Łodzi 2020" przygotowanego przez OPG Property Professionals i Uniwersytet Łódzki.

Komentarze Tomasza Błeszyńskiego, doradcy rynku nieruchomości

- Podkreśla, że rynek mieszkań w Łodzi jest specyficzny. - M.in. dlatego, że z jednej strony mamy przewagę starej zabudowy kamienic, w której mieszkania są czasem substandardowe, z drugiej strony duże osiedla blokowisk z wielkiej płyty rodem z PRL. Dość powiedzieć, że wielu mieszkańców śródmiejskich kamienic nadal nie ma bieżącej wody lub toalety, nie wspominając o centralnym ogrzewaniu - tłumaczy.

Przyznaje, że nowe inwestycje deweloperskie wpisały się już od lat w łódzki rynek nieruchomości, podkreśla jednak, że w Łodzi nie ma klasycznego rynku apartamentowego.

- Wbrew temu, co czytamy w nazwach kolejnych projektów. W naszym mieście nie ma ani tak atrakcyjnych lokalizacji, ani projektów, które można by uznać za segment premium, bo nie ma klientów na takie mieszkania - wyjaśnia. I dodaje: - Dlatego u nas króluje segment popularny, czyli mieszkania o przeciętnym standardzie i przeciętnej lokalizacji, lecz wcale nie za przeciętną cenę.

Nieco inne zdanie na temat łódzkich cen ma Tomasz Błeszyński: - Jak na warunki łodzianina to bardzo dużo. Według danych Eurostatu za jedną pensję mieszkaniec naszego miasta nie kupi nawet metra mieszkania.

- Niezmiennie najpopularniejsza jest od lat dzielnica Polesie i osiedle Retkinia. Tam oferty bardzo szybko znikają. Podobnie jest w dzielnicy Widzew, gdzie popytem cieszą się mieszkania na osiedlach Janów czy Olechów. Atrakcyjne mieszkania można znaleźć również na Górnej i Bałutach - mówi Tomasz Błeszyński.

Jak dodaje, ceny rynku wtórnego w pewnym stopniu podążają za rynkiem pierwotnym, a w niektórych przypadkach nawet je przewyższają. Za gotowe, wyremontowane i wyposażone pod klucz mieszkanie na rynku wtórnym trzeba zapłacić czasem nawet ponad 7000 zł za m kw.

- Pamiętajmy, że mieszkanie z rynku pierwotnego jest oddawane w deweloperskim stanie, a więc do ceny metra kwadratowego trzeba doliczyć około 1-1,5 tys. zł na remont. Ludzie więc coraz chętniej decydują się na kupno mieszkania już po remoncie, co pozwala im zaoszczędzić czas, a czasem i pieniądze - tłumaczy ekspert.

- Do tej pory pandemia tak naprawdę nie zmieniła rynku nieruchomości ekonomicznie, nie wpłynęła na cenę mieszkań. Trudno jednak ocenić, jak to będzie w przyszłości - dodaje Tomasz Błeszyński.

- Pandemia odcisnęła na nim piętno i będzie je odciskać dalej, również w Łodzi. Po pierwsze, spadły czynsze najmu, po drugie - spadło zainteresowanie mieszkaniami. Te miesiącami czekają na nowych lokatorów - tłumaczy Tomasz Błeszyński.

Tomasz Błeszyński zauważa jeszcze jeden pozytywny skutek pandemii koronawirusa dla rynku nieruchomości.

- Pandemia zmieniła podejście ludzi do inwestowania - uważa. - Sytuacja uderzyła nie tylko w rynek nieruchomości, ale również w gospodarkę i sektor finansowy. Przeciętny Kowalski, mający jakiekolwiek oszczędności na kontach bankowych, zobaczył, że w momencie wybuchu pandemii jego pieniądze są zagrożone: banki obniżyły oprocentowanie lokat prawie do zera, niektóre już nie chcą ich przyjmować, bo nie mogą zaproponować oprocentowania. Zaczął więc szukać sposobów na ulokowanie gotówki. Dzięki temu łodzianie coraz chętniej inwestują w mieszkania - tłumaczy ekspert.

Lena Gontarek Gazeta Wyborcza 27 listopada 2020 r.

Źródło:https://lodz.wyborcza.pl/rynek-nieruchomosci-w-lodzi-pandemia-koronawirusa-zaszkodzila


Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.