Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości tłumaczy, jak zmienia się moda na rynku domów i prognozuje, co się będzie działo z ich cenami.
Puls Biznesu: Dlaczego Polacy kupują domy? Chodzi o spełnienie marzeń czy raczej o lokatę kapitału?
Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości: Domy były przez lata nieosiągalnym pragnieniem wielu osób. Kupowaliśmy mieszkania, ale to o domach z ogródkiem i tarasem marzyliśmy. Tak było zawsze, jednak pandemia dodatkowo wzmocniła ten trend - po lockdownie wzrosło zainteresowanie kupnem domów.
Warto zwrócić uwagę, jak zmieniają się preferencje nabywców. 20 - 25 lat temu kupowało się piękne rezydencje, których powierzchnia sięgała 200, 300, a nawet 500 m kw. tzw "dwory Polskie". Obecnie klienci decydują się na mniejsze i bardziej kompaktowe domy, o powierzchni 90 - 150 m kw.
Domy mają zabezpieczyć ich podstawowe funkcje życiowe i zapewnić komfort bycia na swoim. Są też klienci, którzy wyczuli koniunkturę i zaczęli inwestować w domy, by w dłuższej perspektywie czasu na nich zarobić.
Co istotne, domy stały się alternatywą dla mieszkań, których ceny idą mocno w górę. Rodzinom wielodzietnym nierzadko bardziej opłaca się zainwestować w dom niż w mieszkanie. Koszty są porównywalne, a czasami nawet za dom można wynegocjować atrakcyjniejszą cenę. Jeśli wejdzie w życie zapowiadany przez rząd program wsparcia "Kredyt na start", prawdopodobnie jeszcze bardziej będzie się opłacało kupić kompaktowy domek niż mieszkanie – czy to od dewelopera, czy na rynku wtórnym.
Puls Biznesu: Coraz częściej mówi się tzw. osiedlach łanowych. Co się kryje pod tym pojęciem?
Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości: Od około trzech - czterech lat widzimy zmasowane inwestycje - często jednoosobowych - firm deweloperskich, które kupują grunty i dzielą je nawet na kilkadziesiąt mniejszych parceli. Następnie budują na nich tzw. szeregówki. Niektóre są tak ściśnięte, że już stały się bohaterami internetowych memów. Są to tzw. osiedla łanowe. Ich budowa jest sprzeczna z punktem widzenia potencjalnego nabywcy, który chciałby większej przestrzeni do życia, dużej działki.
Zawsze przestrzegam: jeśli już wydajemy oszczędności życia na wymarzony dom, zastanówmy się, w jakiej będzie on lokalizacji i jakie będzie miał sąsiedztwo. Ma to kolosalne znaczenie dla przyszłej ceny nieruchomości i jej atrakcyjności inwestycyjnej. Pamiętajmy, że ten dom być może kiedyś będziemy musieli sprzedać albo zostanie dla naszych dzieci.
Puls Biznesu: Na co powinniśmy uważać, jeśli - zamiast kupić gotowy dom - postanowimy zbudować go samodzielnie?
Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości: Budowa domu to proces bardzo skomplikowany. Kiedyś mówiło się nawet, że pierwszy dom budujemy dla wrogów, drugi dla sąsiadów, a dopiero trzeci – dla siebie.
Rozważając taką inwestycję, powinniśmy w pierwszej kolejności odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego w ogóle chcemy mieszkać w domu. Atrakcyjna działka i okolica mają oczywiście ogromne zalety, ale pamiętajmy, że dom będzie wymagać od nas działań remontowo - budowlanych. W perspektywie lat budynek trzeba będzie odświeżać i udoskonalać. Dom będzie również wymagał sporych nakładów na utrzymanie i eksploatację. Wiele nieruchomości – szczególnie na obrzeżach miast – nie ma dostępu do instalacji miejskich, czyli krótko mówiąc, muszą być samowystarczalne – mieć studnie czy alternatywne ogrzewanie.
Przy samodzielnej budowie domu kluczowe jest doświadczenie. Powinniśmy wiedzieć, jak dom ma być posadowiony i z czego zbudowany. Jest naprawdę wiele czynników, które – zwłaszcza osobom budującym po raz pierwszy – po prostu umykają.
Kiedyś Polacy byli przyzwyczajeni do tego, że dom musiał być podpiwniczony, z cegły, z drewnianym, dobrej jakości dachem. W ostatnich latach wiele się zmieniło. Pojawiły się nowoczesne materiały budowlane. Do łask powróciły też domy modułowe, a więc składane na miejscu z gotowych elementów. Taki budynek można postawić w trzy miesiące.
Puls Biznesu: Chyba każdy, kto decyduje się na dom, zastanawia się nad tym, ile wyda na jego utrzymanie. Czy to, co się dzieje choćby z cenami energii, może wyhamować popyt?
Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości: Przede wszystkim bardzo martwi mnie to, że oprócz domów budowanych z wykorzystaniem najnowszych technologii i spełniających wymogi energooszczędności mamy na rynku wiele domów z lat 70 - 80 - 90 XX w., które wymagają bezwzględnej termomodernizacji. Zastanawiam się, co będzie działo z tymi obiektami.
A jeśli okaże się, że koszty utrzymania będą horrendalne, właściciel stanie przed wyborem: wyłożyć gigantyczne pieniądze na termomodernizację nieruchomości albo ją sprzedać. I tu pojawia się pytanie: za jaką cenę? Przecież osoba, która będzie chciała kupić dom, będzie wiedziała, w jakim jest on stanie i będzie negocjować cenę. Spodziewam się, że z powodu zwiększonego zużycia energii stare domy będą przeceniane, bo będzie problem z ich sprzedażą.
Anna Gołasa Puls Biznesu 20.05.2024
Źródło:https://www.pb.pl/stare-domy-u-progu-przecen/
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.