500 000 zł w przypadku panny lub kawalera, 600 000 zł dla małżeństw i rodziców z dziećmi – takie maksymalne kwoty można uzyskać w ramach kredytu 2 procent.
Ponieważ wkład własny nie może być wyższy niż 200 000 zł, ceny nieruchomości możliwych do nabycia w programie „Pierwsze Mieszkanie” to odpowiednio 700 000 i 800 000 zł.
Kupujący i deweloperzy znaleźli już sposób na obejście tego limitu. Kredyt 2 procent wystartował w lipcu 2023 roku i doprowadził do renesansu na rynku nieruchomości: liczba transakcji wyraźnie wzrosła. W górę poszły też ceny mieszkań oferowanych przez deweloperów, zbliżając się do maksymalnych granic dostępnych w programie.
Kredyt 2 procent. Sposób na zakup mieszkania droższego od limitu
- Od samego początku było wiadomo, że to nie będzie 2 procent, tylko w nazwie jest 2 procent, a w praktyce, gdy doda się do tego marżę banku, prowizję plus ewentualnie inne koszty, to summa summarum będzie to właśnie 4-5 procent RRSO. Samo oprocentowanie nominalne będzie na poziomie około 3 procent – tak wyjaśnił w podcaście „Biznes. Między wierszami” rozbieżności między nazwą programu a pierwszymi ofertami banków Marek Wielgo, ekspert rynekpierwotny.pl i gethome.pl.
Limity cen kupowanych mieszkań zostały wprowadzone, żeby „nie wspierać bogatych” – minister Waldemar Buda tłumaczył, że kredyt 2 procent ma wspierać w kupnie pierwszego mieszkania, a nie w nabywaniu willi czy rezydencji. W najdroższych miastach 700 000 zł pozwoli jednak tylko na zakup małego mieszkania – kupujący starali się więc znaleźć sposób na obejście przepisów. I wygląda na to, że im się to udało.
Cena nieruchomości podczas sprzedaży rozbijana jest na dwie części. Pierwsza z nich, obniżona do wymogów kredyt 2 procent, ustalana jest na wysokości limitu zapisanego w ustawie. Nadwyżka, a więc kwota, która przekracza 700 000 zł w przypadku zakupu dokonywanego przez singla lub 800 000 zł przez rodzinę, dopłacana jest w ramach umowy na „prace dodatkowe” lub „zmiany lokatorskie”.
- Nawet jeśli jest to jakiś sposób na omijanie prawa, będzie to bardzo trudno udowodnić. Jest to nie do wykrycia – przyznał w rozmowie z money.pl Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości. Zastrzegł przy tym, że w takich transakcjach kryje się potencjalnie niebezpieczny „haczyk”.
- Teoretycznie dla klienta sytuacja jest jasna. W akcie notarialnym ma wpisaną określoną kwotę. Pozostałą część ma dopłacić np. za określone prace i w sposób, w jaki umówi się z deweloperem. Załóżmy, że klient zdecyduje się np. na wyburzenie ścian lub inne usługi związane z wykończeniem mieszkania. Pojawia się jednak pytanie, czy wydane w ten sposób pieniądze będą potwierdzone jakimś dokumentem. Może mieć to znaczenie, jeśli będziemy mieć potem jakieś roszczenia w stosunku do dewelopera — zastrzegł Błeszyński.
Michał Tomaszkiewicz Radio ZET 06.09.2023
Źródło:https://wiadomosci.radiozet.pl/Biznes/sprytny-sposob-na-limity-w-rzadowym-programie/
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.