Powołanie Państwowej Rady Nieruchomości, która w sposób obiektywny informowałaby o sytuacji na rynku mieszkaniowym - postuluje Federacja Porozumienie Polskiego Rynku Nieruchomości.

- Nie podoba się nam, że źródłem tego typu informacji są wyłącznie działające na tym rynku firmy i organizacje - mówi Zbigniew Kubiński, prezydent Federacji i równocześnie Powszechnego Towarzystwa Ekspertów i Doradców Rynku Nieruchomości. - To jasne, że mają w tym interes. Chodzi nam zwłaszcza o uniknięcie podejrzeń o próby manipulacji - wyjaśnia. Federacja skupia 13 stowarzyszeń liczących w sumie około tysiąca specjalistów z branży nieruchomościowej, m.in. rzeczoznawców, pośredników, zarządców i doradców.

Wiceprezydent Federacji Tomasz Błeszyński dodaje, że Państwowa Rada Nieruchomości mogłaby być czymś na kształt Rady Polityki Pieniężnej, która wskazuje też m.in. na zagrożenia. Różnica byłaby taka, że ta pierwsza jako organ doradczy ministra infrastruktury nie miałaby możliwości wpływania na rynek.

Obaj eksperci zwracają uwagę, że obowiązująca od 1997 r. ustawa o gospodarce nieruchomościami przewiduje powołanie Państwowej Rady Nieruchomości. Odpowiedzialnemu za sprawy związane z rynkiem nieruchomości wiceministrowi infrastruktury Piotrowi Styczniowi podoba się pomysł Federacji. Twierdzi jednak, że trzeba zmienić ustawę, by jasno było powiedziane, czym ma się zajmować Państwowa Rada Nieruchomości oraz jakie mają być jej kompetencje i sposób finansowania. Pieniądze byłyby potrzebne m.in. na badania rynku.

Federacja liczy też na to, że premier Donald Tusk reaktywuje Ministerstwo Budownictwa w ramach zapowiedzianej przed wyborami reorganizacji resortów. Według Kubińskiego jednym z najpilniejszych zadań dla nowego resortu jest całkowita liberalizacja rynku wynajmu mieszkań. Tylko w taki sposób można zwiększyć ich podaż na rynku. - Mamy w Polsce tysiące pustostanów, bo właściciele tych mieszkań, trzymanych z myślą o dzieciach czy wnukach, boją się wynajmu - mówi Kubiński. I wyjaśnia, że wskutek nadmiernej ochrony lokatorów bardzo trudno się ich pozbyć, gdy np. przestaną płacić czynsz.
Kubiński uważa, że właściciel mieszkania i najemca powinni sami określać warunki umowy na podstawie kodeksu cywilnego. Nieprzestrzeganie tych warunków skutkowało wypowiedzeniem umowy. W przypadku eksmisji lokatorowi nie przysługiwałby lokal socjalny czy pomieszczenie tymczasowe. Dach nad głową eksmitowanemu na bruk musiałaby zapewnić gmina, a nie wynajmujący.

Marek Wielgo Gazeta Wyborcza 2011-10-12