Kwota zakupu mieszkania podana w ogłoszeniu może się zwiększyć nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Kupowanie nieruchomości za cenę pod korek naszych możliwości to ryzyko, które może się okazać zgubne na kolejnych etapach realizacji transakcji.

Patrycja i Kamil w maju ubiegłego roku, kilka miesięcy po ślubie, zaczęli rozglądać się za własnym mieszkaniem. – Bank wyliczył nam zdolność na 250 tys. zł. Mieliśmy w gotówce blisko 80 tys. zł z prezentów z wesela. Szukaliśmy, więc mieszkania tak do 330 tys. zł – opowiada Patrycja.

Parę interesowało przynajmniej 40 - metrowe mieszkanie. – Znaleźliśmy 44-metrowe mieszkanie na rynku wtórnym w dobrej lokalizacji. Kosztowało 340 tys. zł, ale sprzedający powiedział, że opuści nam 10 tys. zł, bo zależy mu na szybkiej sprzedaży. Byliśmy przeszczęśliwi – opowiada Patrycja.

Ogromne koszty dodatkowe

Młode małżeństwo podpisało umowę przedwstępną i udało się z nią do banku, by załatwić formalności związane z kredytem. – Bank zdecydował o przyznaniu nam kredytu, ale przeżyliśmy szok, jak usłyszeliśmy o kosztach dodatkowych. Łącznie koszty, w tym ubezpieczenie, wyniosły prawie 5 tys. zł – opowiada Patrycja.

Jak dodaje, nie dysponowali taką gotówką, zapożyczyli się, więc u rodziny. Ale problemy się nie skończyły. – Kolejny szok przeżyliśmy, gdy zanieśliśmy dokumenty do notariusza, a pani po przyjęciu wszystkich papierów powiedziałabyśmy mieli przy sobie ok. 10 tys. zł, jak przyjdziemy podpisać akt. Ja pytam: „Jakie 10 tys. zł?". Byliśmy kompletnie nieświadomi opłat dodatkowych – zwraca uwagę Patrycja. Tymczasem na kwotę uiszczaną przy podpisywaniu aktu notarialnego składa się nie tylko taksa notarialna, ale też wnoszone za pośrednictwem notariusza opłaty sądowe oraz podatek od czynności cywilnoprawnych.

Małżeństwo nie dysponowało żadną poduszką finansową. Aby móc sfinalizować transakcję, zaciągnęło kredyt gotówkowy. – Pierwsze miesiące we własnych kątach to była prawdziwa katorga. Po opłatach ledwo wystarczało nam na życie. Bardzo źle wspominam ten czas. Minęło kilka dobrych miesięcy, nim wyszliśmy na prostą – mówi Patrycja.

Ma do siebie pretensje, że wcześniej nie przeanalizowała wszystkich kosztów, ale jak twierdzi, nie jest jedyna. – Ostatnio na jakiejś grupie na Facebooku ktoś pytał o opłaty dodatkowe, jakie trzeba ponieść w związku z zakupem mieszkania, i był zdziwiony, gdy napisałam, że trzeba się przygotować na wysokie opłaty choćby u notariusza – mówi.

 Zaskoczeni kosztami

Z badania przeprowadzonego przez Domondo we współpracy z Elephate wynika, że aż 27 proc. (czyli więcej, niż co czwarty) ankietowanych natrafiło na ukryte koszty zakupu. – Osoby kupujące mieszkanie po raz pierwszy często nie zdają sobie sprawy, że koszty transakcyjne nie sprowadzają się do zapłacenia sprzedającemu żądanej przez niego ceny. Stąd zaskoczenie, że trzeba wyłożyć dodatkowe kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych na tzw. ukryte koszty – zauważa Marek Wielgo, ekspert GetHome.pl.

Przypomina, że na te ukryte koszty składają się m.in. wynagrodzenie pośrednika, opłata notarialna, opłaty sądowe, w tym te związane z założeniem księgi wieczystej, koszty związane z kredytem czy podatek od czynności cywilnoprawnych. – Dla tych, dla których liczy się każda złotówka, może to być przykrym zaskoczeniem. Zwłaszcza, jeśli nie mają oszczędności umożliwiających pokrycie tego typu wydatków – mówi.

Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości, twierdzi, że takich opłat nie powinno się nazywać ukrytymi.

– Bardziej można tutaj mówić o nieświadomości klientów, którzy kupując mieszkanie, myślą, że cena zawiera wszystkie opłaty – mówi.

– Nie spotkałem się z jakimiś ukrytymi opłatami, które mogą mieć wpływ na transakcje.

Jak zaznacza, cena sprzedaży, która jest podana w ofercie, zawsze podlega negocjacji i kupujący wie, ile płaci, bo przecież tę cenę uzgodnił ze sprzedającym, i wie, co ona zawiera.

 – Do tego dochodzą pozostałe koszty: taksa notarialna, która jest jawna i którą można łatwo wyliczyć – robi to notariusz. Jeżeli jest to mieszkanie z księgą wieczystą, to trzeba doliczyć opłatę sądową, która też jest jawna. Dalej opłaty związane z wypisem umowy sprzedaży zawartej w formie aktu notarialnego – to też jest jawne i wyliczane przez notariusza – wymienia Błeszyński.

Tomasz Błeszyński zwraca uwagę, że przyjęło się, iż koszty notarialne pokrywa kupujący, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by negocjować ze sprzedawcą ewentualny ich podział.

Nawet ponad 20 tys. zł więcej

Ile trzeba mieć, by bez obaw przystąpić do transakcji kupna mieszkania?

Największym dodatkowym kosztem jest podatek PCC w wysokości 2 proc. Płaci się go tylko w przypadku kupowania nieruchomości na rynku wtórnym. Od września tego roku podatku nie muszą płacić osoby, które nabywają swoje pierwsze mieszkanie czy dom. W przypadku nieruchomości o wartości 400 tys. zł to aż 8 tys. zł oszczędności.

Spory koszt to udział pośrednika. Zwykle prowizja wynosi 2 proc. od transakcji. W przypadku mieszkania o wartości 400 tys. zł oznacza to konieczność wyłożenia 8 tys. zł.

 Pod kątem zakupów atrakcyjnie wypada rynek pierwotny. Trzeba jednak pamiętać, że takie mieszkanie otrzymuje się w stanie surowym zamkniętym, a więc dochodzą koszty wyposażenia lokum. Tymczasem do mieszkania z rynku wtórnego, w zależności oczywiście od stanu, można się wprowadzić niemal od razu lub zaplanować jego odświeżenie.

Justyna Sobolak Gazeta Wyborcza 17.11.2023

Źródło:https://wyborcza.biz/biznes/nawet-20-tys-zl-wiecej-za-zakup-nieruchomosci/


 Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.



Ilustracja-zdjęcie: Tomasz Błeszyński