Maleją różnice między cenami ofertowymi i transakcyjnymi.

Sytuacja na finansowych rynkach i rosnący kurs franka szwajcarskiego może spowodować dalszy spadek cen na rynku nieruchomości.

To wnioski z najnowszego raportu firm Szybko.pl, Metrohouse i Expandera. Zdaniem autorów opracowania, pogorszenie rynkowej koniunktury może utrudnić dostęp do kredytów, co wpłynie na spadek popytu. A to z kolei zapowiada wieloletnią stagnację.

Ceny spadają stopniowo

Rynek nieruchomości nie ożywił się nawet po zapowiedziach zmian w programie Rodzina na swoim. Przewidują one m.in. ograniczenie możliwości korzystania z programu tylko do rynku pierwotnego i skracają czas jego działania do 2012 r.

Dotychczas program napędzał koniunkturę na rynku wtórnym i blokował spadek cen na całym rynku nieruchomości. Niestety, zdaniem autorów opracowania zmiany wprowadzone do programu, które pojawią się już we wrześniu, mogą dodatkowo ograniczyć popyt i wpłynąć na dalszy spadek cen mieszkań. Na razie różnice pomiędzy cenami oferowanymi przez sprzedających, a średnią ceną transakcyjną są wciąż bardzo duże. W przypadku Gdyni różnica ta wynosi nawet 17 proc. Eksperci przewidują jednak, że w najbliższym czasie zaczną się zmniejszać, co już się zresztą dzieje. W porównaniu z lipcem ubiegłego roku średnie ceny ofertowe w polskich miastach są niższe o prawie cztery procent.

Większe w łaskach

Z raportu wynika, że metr kwadratowy mieszkania oferowanego do sprzedaży na rynku wtórnym w kraju wynosi obecnie około 6200 zł za mkw. Cena uzyskana za mkw. w sprzedaży jest o blisko 1000 zł niższa.

Według autorów opracowania, w najbliższym czasie sprzedający powinni się uzbroić w cierpliwość albo obniżyć swoje żądania. W przeciwnym razie długo będą czekać na kupców.

Obecnie ceny ofertowe najbliższe transakcjom notowane są w Poznaniu i Warszawie. Różnice wynoszą tutaj od 3 proc. do 4,1 proc.

Co ciekawe, powoli zwiększa się udział większych mieszkań w transakcjach. W ofercie nadal dominują lokale dwu i trzypokojowe, ale w ostatnich miesiącach z baz pośredników znikają coraz częściej duże mieszkania o powierzchni powyżej, 75 mkw., które do niedawna długo czekały na zainteresowanie kupujących. Statystycznie największe lokale kupowane są w stolicy, gdzie ich średnia wielkość wynosi około 60 mkw.

Ten trend nie dziwi Artura Pietraszewskiego z firmy Premedium Marketing Nieruchomości.

— To dobry moment na zakup dużych lokali, ponieważ ich ceny stają się coraz bardziej atrakcyjne. Spadek cen sprawia, że coraz więcej osób może je kupić — przekonuje Artur Pietraszewski.

W ślad za cenami mieszkań spadają również koszty wynajmu. Na przykład w Bydgoszczy średnie koszty wynajmu spadły niemal o 10 proc.  Podobnie jest w innych miastach, m.in. w Lublinie, Gdańsku, Gdyni, Poznaniu i Wrocławiu. Wyjątkiem jest stolica, gdzie koszty wynajmu wzrosły w ostatnim czasie średnio o prawie 4 proc.

Jaki będzie trend

W jakim kierunku będzie się rozwijał rynek nieruchomości? Czy w najbliższym czasie grozi nam rynkowa stagnacja?

— Na pewno czekają nas duże cenowe korekty. Moim zdaniem wiele cen nieruchomości jest w dalszym ciągu przeszacowanych i niedostosowanych do kieszeni przeciętnego Polaka. Nakładają się na to problemy z uzyskaniem kredytu, pogarsza się też płynność finansowa wielu osób. Na rynku jest wiele niesprzedanych nowych lokali. Dlatego najbliższy rok będzie przełomowy. Wielu deweloperów będzie musiało skorygować swoje plany i urealnić ceny — podkreśla Tomasz Błeszyński niezależny ekspert na rynku nieruchomości.

W tej sprawie między ekspertami nie ma zgodności.

Artur Pietraszewski jest raczej optymistą. Przyznaje, że na rynku dominuje niepewność i ostrożność i wiele osób odkłada podjęcie decyzji.

— Jednak wbrew pozorom jest to doskonały moment na zakupy, zwłaszcza dla osób, które dysponują gotówką lub mają szansę na kredyt — przekonuje ekspert.

Jego zdaniem, niektóre ceny są wręcz niedoszacowanie.

— W cenie około 6 tysięcy za mkw. możemy kupić nowe komfortowe mieszkanie w warszawskim Miasteczku Wilanów. Dla porównania, w podobnej cenie są również nowe lokale w Ursusie pod Warszawą. Na rynku trafiają się, więc okazje. Trzeba się tylko dobrze rozejrzeć — podsumowuje Artur Pietraszewski.

Agnieszka Zielińska Puls Biznesu 9 ‎września ‎2011