Takiej frustracji narastającej wokół tematu nieruchomości jeszcze nie było.
Przeciwnicy "Kredytu na start" ścierają się z jego zwolennikami. Oliwy do ognia dolewa polityczny impas i niewiadoma, w jaką stronę zmierza jedna z najważniejszych obietnic wyborczych.
Osoby planujące kupno mieszkania są wściekłe na to, co się dzieje wokół "Kredytu na start". Wiele z nich czeka na realizację obietnicy tanich kredytów od stycznia - gdy nie udało im się już załapać na "Bezpieczny kredyt 2 proc." Mijają miesiące, a oni dalej nie wiedzą, na czym stoją.
Marzena i Arkadiusz próbowali dostać kredyt jesienią ubiegłego roku. Ale zbliżał się termin narodzin ich dziecka, Marzena nie była w stanie aktywnie poszukiwać mieszkania i zebrać stosownych dokumentów. - Byliśmy przekonani, że te 2 - 3 miesiące nas nie zbawią. Urodzę i na spokojnie wrócimy do poszukiwań - opowiada.
Ale 3 tygodnie po porodzie dowiedziała się, że program dopłat się zakończył. - I teraz czekamy. Dwa fajne mieszkania przeszły nam koło nosa, ale uparłam się, żeby poczekać na dopłaty, bo to zawsze taniej. Mąż mówił, że to bez sensu, żeby brać kredyt na normalnych warunkach i wybrać sobie fajne lokum. Teraz ani kredytu, ani fajnych mieszkań na osiedlu, na którym najbardziej chcielibyśmy mieszkać. Już naprawdę nie wiem co robić, a atmosfera w domu robi się napięta - twierdzi.
Podobne dylematy ma więcej osób: brać kredyt teraz, na rynkowych warunkach, jeśli za kilka miesięcy rata mogłaby być znacząco mniejsza, byłoby frajerstwem. Ale tym samym może okazać się czekanie i patrzenie jak ceny mieszkań rosną.
"Czekamy" powtarzane jak mantra
Anna czeka na program, by ze wsparciem rozpocząć budowę domu. Im dłużej czeka, tym bardziej się boi, bo ceny materiałów budowlanych mogą w najbliższych miesiącach wzrosnąć. - Nie chcemy robić teraz zakupów, bo nawet nie mamy gdzie przechowywać materiałów. Obawiamy się też, czy jak wreszcie ruszy wsparcie, uda nam się znaleźć jakąś ekipę na już. Dzwonimy po fachowcach, ale oni chcą konkretnej daty, a my takiej nie mamy - mówi.
Dodaje, że ma już też dość pytań dochodzących z bliskiego otoczenia o to, kiedy wystartują z budową. - Nie uparliśmy się na to wsparcie. Czekamy, bo mamy teraz małą zdolność kredytową. Doradca mówi, że prawdopodobnie w programie banki będą łagodniej podchodzić do oceny naszych możliwości. Tak było w "Bezpiecznym kredycie 2 proc." i powinno być teraz, mam nadzieję - zauważa kobieta.
Cierpliwość niedoszłych kupujących już się kończy. Ale gdy na forach internetowych rozpytują o możliwy termin wejścia w życie programu, wylewa się na nich fala negatywnych komentarzy, w których przeciwnicy wyrażają nadzieję, że program w ogóle nie wejdzie w życie, bo "znów Polacy będą musieli dopłacać innym do rat i znów mogą znacząco wzrosnąć ceny mieszkań".
"Kredyt na start" dzieli społeczeństwo. Marzena mówi, że nawet wśród znajomych - zwłaszcza tych, którzy hipotekę zaciągnęli rok czy 2 lata temu i z żadnych dopłat do kredytów nie mogli skorzystać - strach poruszać temat rządowego wsparcia.
Bitwa na argumenty trwa. Jedni widzą w kredycie na start oszczędność, inni - napędzanie popytu, które równa się wzrostowi cen. "Dość sponsoringu" - komentuje ktoś pod informacją o tym, że politycy niechętnie podchodzą do tego rozwiązania. Ktoś inny pisze: "nareszcie koniec socjalizmu".
Gdzieś pomiędzy falą negatywnych komentarzy pojawiają się głosy niezadowolenia: "Szkoda, bo mam 3 dzieci i akurat się na to szykowałem", ale też zdrowego rozsądku. "Sztuką jest nie dopłacać do kredytów, aby sztucznie nie zawyżać cen, a jednocześnie stworzyć dobre warunki, aby ludzie mogli ten kredyt jednak wziąć o własnych siłach".
Polityczne podziały
Ale "Kredyt na start" dzieli nie tylko społeczeństwo, ale także polityków. Od początku było wiadomo, że jednomyślności w sprawie nowego rządowego programu wśród nich nie będzie. I mowa nie tylko o Lewicy, która od początku nie pozostawiała suchej nitki na programie. W samej Koalicji Obywatelskiej głosy były mocno podzielona. Wielu polityków pytanych przez Wyborcza.biz o to, jak zagłosują w sprawie programu, dawało wymijające odpowiedzi. Poseł KO Franciszek Sterczewski wprost mówił, że "kredyt 0 czy 2 proc. nie adresuje w pełni źródeł kryzysu mieszkaniowego".
Polska 2050 też miała duże wątpliwości. Posłanka Barbara Oliwiecka mówiła, że "propozycja budzi uzasadnione obawy i wątpliwości". "Jako Polska 2050 jasno mówimy: trzeba zwiększyć liczbę mieszkań na rynku" - mówiła. Teraz już wiadomo, że Trzecia Droga, czyli zarówno Polska2050, jak i PSL nie poprą programu kredytowego.
Polska 2050 nie poprze tego pomysłu. Zagłosujemy za to za wsparciem społecznego budownictwa mieszkaniowego - powiedział w weekend marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Ważą się losy programu
Czy to oznacza, że o "Kredycie na start" można zapomnieć? Na razie nic nie jest przesądzone. Ministerstwo Rozwoju i Technologii w odpowiedzi na pytania przesłane przez Wyborcza.biz zauważa, że prace nad projektem nadal trwają.
Ale poziom wiary w jego przyszłość, drastycznie spada. "Jeżeli marszałek Szymon Hołownia i jego ugrupowanie nie poprą projektu w sprawie kredytu zero procent, to szansa, że zostanie on wdrożony, radykalnie spada" - stwierdził w poniedziałek w radiu ZET minister finansów Andrzej Domański.
Poparcie dla projektu zapowiedział jednak Joachim Brudziński w tej samej stacji, mówiąc, że PiS, jeśli założenia projektu przypadną politykom do gustu, zagłosuje za tym programem.
Warto przypomnieć, że w ubiegłym roku, gdy procedowany był pomysł PiS dotyczący "Bezpiecznego kredytu 2 proc." za jego wejściem w życie zagłosowało 14 kwietnia 386 posłów. Z tego 223 z PiS i 123 z KO. Za było też 21 z 24 posłów PSL. Przeciw zagłosowało 8 posłów - wszyscy z Konfederacji. Z Lewicy za projektem był 1 poseł, pozostałe 43 z 44 osób - wstrzymało się od głosu.
Jeśli w KO i w PiS będzie jednomyślność, to ustawa zyska 346 głosów. Czy tak będzie? Nie wiadomo. Na razie każdy scenariusz może się ziścić. To, co wiadomo na pewno, to że projekt nieprędko będzie w ogóle procedowany.
W czerwcu zaplanowano tylko jedno posiedzenie Sejmu. Mało prawdopodobne, by w tym czasie projekt trafił do prac. Tym bardziej, że w rozmowie z Interią wiceminister Jacek Tomczak zapowiedział, że dopiero w czerwcu resort przedstawi poprawioną wersję ustawy. Na poddanie rozwiązań pod głosowanie zostaje lipiec lub sierpień. Jeśli w wakacje udałoby się uchwalić program, to, patrząc na doświadczenia "Bezpiecznego kredytu 2 proc." mógłby zacząć obowiązywać w okolicach listopada.
Czas na inne rozwiązania?
Gdzieś pomiędzy osobami ścierającymi się o to, czy "Kredyt na start" powinien się pojawić, czy nie, wraca pomysł innych rozwiązań dla mieszkaniówki. Wielu ekspertów od rynku nieruchomości wierzy w REIT-y. Real Estate Investment Trust to rodzaj funduszu inwestycyjnego pozwalającego na lokowanie pieniędzy w nieruchomościach. REIT-y inwestują pieniądze swoich akcjonariuszy w nieruchomości komercyjne i mieszkaniowe i czerpią zyski z płaconych przez najemców czynszów.
Prof. dr hab. Elżbieta Mączyńska, ekonomistka, prezeska honorowa Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, zauważa, że z jednej strony pozwalałaby mniej zamożnym Polakom inwestować w mieszkania, z drugiej - zmobilizowałyby też samorządy. - Te mogłyby tworzyć takie fundusze, a mieszkańcy by się do nich dokładali, zamiast trzymać pieniądze na lokatach - przeważnie mało atrakcyjnych - w bankach. To sprzyjałoby zwiększaniu podaży mieszkań, w tym komunalnych, przeznaczanych na długoterminowy wynajem. Umacniałoby konkurencyjność na rynku mieszkaniowym i sprzyjało zmniejszeniu stawek najmu na rynku komercyjnym - zauważa ekspertka.
- Rynek nieruchomości od lat czeka na uregulowanie inwestowania w nieruchomości szczególnie w sektor najmu instytucjonalnego opanowany przez ostatnie lata przez zagraniczne fundusze. Poprzedni rząd rozpoczął prace nad ustawą, która miała być wsparciem dla programu Mieszkanie plus - zauważa Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości.
Przypomina jednak, że nie zakończono pracy nad projektem, a tę stagnację z powodzeniem wykorzystały zagraniczne fundusze inwestycyjne, które zaczęły kupować coraz więcej mieszkań w Polsce z przeznaczeniem na wynajem instytucjonalny.
- Nie ma się temu co dziwić, skoro od lat inwestowanie w sektor komercyjny nie przynosi już takiej jak dawniej stopy zwrotu. Inwestycje w sektor mieszkaniowy, szczególnie w Polsce, wydają się dla zagranicznych analityków bezpiecznym aktywem. Dobrze, że ponownie rozpoczęto procedowanie ustawy o REIT-ach, żałuję, że o jakieś 10 lat za późno – mówi Błeszyński.
Wciąż na zaopiekowanie się czeka temat kooperatyw. Te mogłyby być szansą na tanie mieszkania dla Polaków. W ramach kooperatywy można się skrzyknąć i wspólnie budować dla siebie lokum.
- Członkowie kooperatywy w dużym stopniu mają wpływ na to, co będzie budowane i jaki projekt trafi do realizacji. Realny wpływ na wybór projektu, wielkość mieszkań czy lokalizację pozwala zrealizować inwestycje pod zdolność kredytową. W naszych realizacjach prawie połowa uczestników nie miała zdolności do zakupu mieszkania od dewelopera lub na rynku wtórnym, a miała tę zdolność przy założeniu własnej realizacji w kooperatywie - mówił Wyborcza.biz Roman Paczkowski z Kooperatywy Pomorze.
Zauważa, że dzięki temu, że nie ma tu otoczki marketingowej, nie ma konieczności prowadzenia biur sprzedaży, zatrudniania od tego rzeszy ludzi, to taka samodzielna budowa pozwala posiadać mieszkanie taniej nawet o 30 proc. niż w przypadku zakupu lokum z rynku wtórnego. - W dwóch przypadkach osiągnęliśmy wynik 37 proc. - zauważa Roman Paczkowski.
Nad pomysłem mogliby pochylić się nowi kierownicy resortu rozwoju, ale jak twierdzi Roman Paczkowski, takiej woli na razie nie ma.
Justyna Sobolak wyborcza.biz 01.06.2024
Źródło:https://wyborcza.biz/biznes/kredyt-na-start-dzieli-nie-tylko-politykow.html
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.