Cmentarz wśród bloków.
Czy mieszkanie w sąsiedztwie nekropolii jest uciążliwe? Jaki wpływ ma bliskość cmentarza na atrakcyjność mieszkania i jego cenę sprzedaży?
Mieszkańcy wskazują na jeden wyraźny minus. "Nie zajmują miejsc parkingowych, ale ich rodziny zastawiają nam samochodami uliczki", "niekłopotliwi, chociaż trochę sztywni".
Takie opinie o "sąsiadach zza muru" usłyszałem od mieszkańców bloków wybudowanych nieopodal nekropolii.
Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości, potwierdza, że w przypadku przycmentarnych lokalizacji kwestia okresowego kłopotu z parkowaniem aut ma dla klientów znaczenie.
Rozmawiamy o tym, jakie problemy czekają na mieszkańców bloków w pobliżu cmentarzy.
"Z wszystkich okien lokalu jedyny widok to widok na cmentarz" – to fragment ogłoszenia w sprawie licytowanego za długi mieszkania w Wałbrzychu. Anons w ubiegłym roku przygotował komornik przy sądzie rejonowym w tym mieście. Z treści ogłoszenia – dotyczącego M4 w bloku mieszkalnym, który dawniej pełnił funkcję hotelu robotniczego dla górników – wynika, że wałbrzyski komornik nie jest fanem widoku na nekropolię: "fatalna lokalizacja budynku, w strefie ochronnej cmentarza komunalnego" – dodawał. Ale czy mieszkańcy bloków wybudowanych przy cmentarzach faktycznie postrzegają bliskość nekropolii za minus? Sprawdzam to przed świętem Wszystkich Świętych.
"Lepszy taki strach niż chodzenie do toalety na podwórko mojej starej kamienicy"
– Po śmierci już nie prowadzą, czyli nie zajmują miejsc parkingowych, ale ich rodziny zastawiają nam samochodami uliczki w takie okresy jak teraz – słyszę od ojca dwójki dzieci, który wraca z nimi ze spaceru do bloku na osiedlu Retkinia w Łodzi. Ten blok dzieli 30 - 40 metrów od muru niewielkiego cmentarza pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusowego, założonego przed 115 laty – gdy Retkinia była wsią, nie zaś częścią ponad 600-tysięcznego obecnie miasta.
– Ja mieszkam tu już od pół wieku, nasze bloki stoją tutaj od lat siedemdziesiątych – opowiada emerytka, wyprowadzająca pod mur małego kundelka. – Sąsiedzi zza muru niekłopotliwi, chociaż trochę sztywni, no i nie można od nich niczego pożyczyć, jak od znajomej z piętra. A na początku, jak się dopiero wprowadziliśmy, nie było nawet tego muru.
Biegałam między grobami na przystanek autobusowy do pracy, nawet zimą przed świtem, bo najkrócej. I wtedy, a dopiero się na osiedlu poznawaliśmy, gdy jedna drugą spotykała, to pytała w ciemnościach, jak w tym dowcipie: "nie boisz się tak sama przez groby chodzić?". A ta druga na to: "jak żyłam, to się bałam". I tak się rodziły osiedlowe przyjaźnie.
Poważniej zrobiło się w 1983 r. Wtedy na starym cmentarzu pochowano ofiary wybuchu gazu w jednym z bloków na Retkini (w innej części tego osiedla), w wyniku, którego zginęło aż osiem osób.
– Wtedy bałam się, czy te nieszczęśliwe dusze znajdą u nas spokój – wspomina opiekunka kundelka. – Ale pomyślałam, że lepszy taki strach niż chodzenie do toalety na podwórko mojej starej kamienicy w śródmieściu Łodzi.
"Zagęszczania powierzchni"
Bloki przy cmentarzach to nie tylko specjalność z PRL-u. W ostatnich latach kontrowersje wzbudziła inwestycja dewelopera, który wybudował nowe mieszkania tuż obok muru cmentarza Rakowickiego w Krakowie. Lokale z widokiem na nagrobki szybko się sprzedały, ale ich nabywcy zaczęli narzekać na zbyt głośne uroczystości pogrzebowe: wystosowali nawet prośbę o zmniejszenie natężenia dźwięku sprzętu nagłaśniającego.
– Zabudowuje się tereny wokół cmentarzy tak jak lokalizacje, które czasem można uznać za bardziej kłopotliwe dla mieszkańców: dla przykładu przy różnych szlakach komunikacyjnych – mówi Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości.
Zauważa, że w takich przypadkach jak mała nekropolia z Retkini, którą odwiedziłem, to wiejski cmentarz był najpierw, a miasto rozrosło się wokół grobów – i nastąpiło "zagęszczania powierzchni" w ramach wykorzystania wszelkich wolnych parceli.
"Młodym to już zupełnie nie przeszkadza"
Jakie doświadczenia ma doradca rynku nieruchomości w obrocie mieszkaniami przy cmentarzach?
– Klienci za minus faktycznie postrzegają problemy z miejscami parkingowymi w okresie uroczystości Wszystkich Świętych, ale i podczas Bożego Narodzenia oraz Świąt Wielkanocnych, kiedy Polacy też mają w zwyczaju odwiedzać groby bliskich – mówi Tomasz Błeszyński.
Wspomina, że jeszcze przed 20 laty zdarzali się klienci, którzy obawiali się "kwestii sanitarnych", nie zdając sobie sprawy, że prawo w Polsce dobrze je zabezpiecza i dla przykładu woda w rurze w bloku przy cmentarzu nie ma nic wspólnego z gruntem pod nekropolią.
– Teraz takich "zabobonów" w rozmowach z klientami nie słyszę. Sprzed dwóch dekad pamiętam także martwiących się, że z cmentarza będzie smog, ale przecież w ciągu ostatnich lat na lepsze zmieniły się materiały wykorzystywane przy produkcji zniczy – opowiada Błeszyński.
Co z kwestiami "metafizycznymi"?
– O ile, zbaczając na pokrewny temat "nawiedzonych domów", miałem klientkę, która zdecydowała się sprzedać mieszkanie, "bo w nim straszy", to w 30-letniej pracy w branży nie trafiłem na klienta narzekającego na duchy z pobliskiego cmentarza. Chociaż od niektórych przedstawicieli starszego pokolenia słyszę, że woleliby inny widok niż na groby.
Czasem starsi wtrącają taką uwagę, nawet nie oglądając mieszkania dla siebie, tylko towarzysząc młodym, rozpatrującym ofertę na pierwsze samodzielne lokum. Ale tym młodym to już zupełnie nie przeszkadza. A pobliski cmentarz, zwłaszcza taki z długą historią, można przecież traktować jako swego rodzaju park – kończy Tomasz Błeszyński.
Maciej Kałach Onet Wiadomości 31.10.2024
Źródło:https://wiadomosci.onet.pl/kraj/jak-sie-mieszka-z-widokiem-na-cmentarz/
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.