Domy jednorodzinne.
Ruch na rynku nieruchomości jednorodzinnych nie ustaje, a sprzedający - zwłaszcza w przypadków domów z drugiej ręki - są skłonni do sporych rabatów. W I kw. 2024 r. deweloperzy sprzedali w siedmiu największych miastach i na ich obrzeżach 1,7 tys. domów.
To o 7 proc. więcej niż kwartał wcześniej – wynika z najnowszych danych Otodomu.
Ruch był spory także na rynku wtórnym.
- Początek roku jest zwykle mało transakcyjnym okresem. Tym razem jednak było inaczej. W I kw. 2024 r. najczęściej nabywano domy o powierzchni ok. 150 m kw., przeważnie wybudowane w ostatnich 20-30 latach – mówi Marcin Jańczuk, analityk rynku nieruchomości w Metrohouse.
Szansa na upust
Jak tłumaczy Ilona Łyżczarz, ekspertka rynku mieszkaniowego w Otodomu Analytics, oferta nowych nieruchomości w granicach miast jest ograniczona i zróżnicowana.
- Dom od dewelopera w Warszawie kosztuje średnio prawie 2,1 mln zł, w Krakowie 1,5 mln zł, a w Katowicach i Łodzi – 800-850 tys. zł – wymienia Ilona Łyżczarz.
Analitycy zwracają jednak uwagę, że sprzedający są otwarci na negocjacje. Na największe rabaty można liczyć przy zakupie używanej nieruchomości.
- Co do zasady najmniej da się wynegocjować w przypadku najpopularniejszych typów domów, a więc np. segmentów czy bliźniaków na obrzeżach miast. Im bardziej niestandardowa nieruchomość, tym statystycznie większa szansa na skuteczne negocjacje – mówi Ilona Łyżczarz.
Marcin Jańczuk precyzuje, że negocjacje na rynku wtórnym prowadzą średnio do 5-procentowej obniżki, podczas gdy przy zakupie mieszkania rabaty są poniżej 1 proc.
- Na rynku wtórnym zdarzały się przeceny sięgające nawet 20 proc. ceny ofertowej, choć zwykle chodziło o domy wybudowane w starszych technologiach, wymagające znaczących nakładów – dodaje Marcin Jańczuk.
Więcej optymistów
Eksperci tłumaczą, że po wzroście cen mieszkań zakup domu, zwłaszcza na obrzeżach miasta, przestał być ekstrawagancją.
- Sprzedając trzypokojowe mieszkanie w dużym mieście, możemy stać się właścicielami domu na przedmieściach, często niewiele dokładając – mówi Marcin Jańczuk.
Podobne spostrzeżenia ma Michał Kubicki, ekspert komitetu ds. nieruchomości Krajowej Izby Gospodarczej i prezes spółki Omega Asset Management.
- Patrząc na liczbę domów szeregowych, choćby w gminach sąsiadujących z największymi miastami, można powiedzieć, że podaż nie wygląda źle, podobnie jak popyt. W podwarszawskich gminach można nabyć dom znacznie poniżej 1 mln zł, co odpowiada około 50 m kw. mieszkania w stolicy. Może to zwiastować nieznaczny odpływ nabywców, choć trzeba pamiętać, że domy są kupowane na własne potrzeby, podczas gdy zakup mieszkania to często inwestycja lub sposób na ochronę oszczędności – mówi Michał Kubicki.
Zdaniem Tomasza Błeszyńskiego, doradcy rynku nieruchomości, atrakcyjność domów może się zmniejszyć.
- Wciąż rosną koszty utrzymania, a w przyszłości czeka nas kolejna podwyżka opłat za energię elektryczną i gaz. W mojej ocenie czynniki te będą miały istotny wpływ na rynek domów. Z drugiej strony nowy program rządu Kredyt na start, wspierający zwłaszcza rodziny wielodzietne, może przyczynić się do jego ożywienia - uważa Tomasz Błeszyński.
Na sprzedaż domów wpływ będzie miała sytuacja na rynku gruntów. Ostatnie badanie Cenatorium wskazuje, że przewidywania ekspertów w tym zakresie są bardziej optymistyczne. W marcu aż 78 proc. ankietowanych uważało, że koniunktura będzie stabilna, pozostali spodziewali się, że lepsza. Dla porównania, miesiąc wcześniej aż 60 proc. ekspertów prognozowało pogorszenie koniunktury na rynku działek budowlanych, 30 proc. stabilizację, a jedynie 10 proc. poprawę.
Anna Gołasa Puls Biznesu 12.05.2024
Źródło:https://www.pb.pl/domy-otwarte-na-negocjacje/
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.