Dotychczas drożały lokale nowe. Wiosną ruszyły ceny na rynku wtórnym. Objęcie tych mieszkań programem „MdM" może przyspieszyć zwyżkę.

Sejmowa podkomisja powołana do pracy nad projektem nowelizacji programu „Mieszkanie dla młodych" przyjęła zmiany dotyczące objęcia dopłatami państwa lokali używanych kupowanych na kredyt.

Jeśli projekt zostanie przegłosowany – co analitycy uznają za bardzo prawdopodobne przed wyborami – zmieni się układ sił na rynku nowych i używanych mieszkań. Część klientów wybierze „M" z drugiej ręki, zamiast czekać na nowe, które trzeba urządzić.

Polski Związek Firm Deweloperskich (PZFD) ocenia, że włączenie lokali używanych do dopłat spowoduje, że na rynek nieruchomości jeszcze w tym roku wpłynie dodatkowe 1,5–2,5 mld zł w postaci kredytów przyznanych nabywcom mieszkań z drugiej ręki, co umożliwi szybszą i droższą sprzedaż nieruchomości.

Ożywienie na wtórnym

– Wiosną kupujemy nieco droższe mieszkania. W pięciu na siedem badanych przez nas miast ceny transakcyjne wzrosły w porównaniu z poprzednim miesiącem. Najwyższe wahania stawek miały miejsce w Warszawie. Średnie ceny zbliżyły się do 7,5 tys. zł za mkw., skacząc o 5 proc. w ciągu miesiąca – mówi Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse.

W pozostałych miastach podwyżki cen w stosunku do poprzedniego miesiąca nie przekraczały 2 proc. – Na przykład w Gdyni stawki wzrosły o 2 proc., do poziomu 5138 zł za mkw., a w Gdańsku – o 1,8 proc., do 5015 zł za mkw. Z kolei w Łodzi za mkw. płacono 3692 zł. To skok o 1,7 proc. miesięcznie, którego w tym mieście nie notowaliśmy od dziewięciu miesięcy. O 1,6 proc. poszły też w górę średnie ceny w Krakowie, gdzie za mkw. płaci się 5964 zł wylicza Marcin Jańczuk

Jednak w dwóch miastach ceny sprzedawanych mieszkań spadły. Pierwsze z nich to Wrocław (korekta wyniosła zaledwie 8 zł za mkw., a stawka: 5157 zł). W Poznaniu do transakcji dochodziło przy średniej 5002 zł za mkw.

Nieznacznie, ale urosły też ceny mieszkań deweloperskich. Jak wylicza Natalia Włodarczyk, analityk redNet Property Group, średnia cena ofertowa tych lokali wyniosła na koniec maja 6726 zł za mkw. To o 2,6 proc. więcej niż w maju 2014 r. – Wzrost stawek największy był w Warszawie – o 6,95 proc. i w Gdańsku – o 2,15 proc. - podaje Natalia Włodarczyk.

– Jeśli dopłaty obejmą rynek mieszkań używanych, wreszcie szanse będą wyrównane. Do tej pory państwo wspierało głównie lokale deweloperskie – komentuje Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości.

Co zmieni „MdM"

Według Błeszyńskiego jeden ze scenariuszy przewiduje, że mogą wzrosnąć apetyty sprzedających mieszkania na rynku wtórnym, gdy usłyszą, że i tak kupujący dostaną dopłatę z budżetu. – Mogą wtedy chcieć podnieść ceny, jeśli były niższe od limitu „MdM". Nie wszędzie będzie to jednak możliwe, a podwyżka może się okazać pułapką, bo wtedy wygra rynek pierwotny – ocenia Tomasz Błeszyński.

Leszek A. Hardek, prezydent Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości, uważa, że włączenie lokali używanych do dopłat pobudzi ruch na rynku w mniejszych miastach, gdzie brakuje nowych osiedli. – Podwyżek nie przewiduję, bo towaru na rynku jest dużo, a kupujących mało. W takiej sytuacji tylko szaleniec mógłby chcieć sprzedać coś za 220 tys. zł, gdy za 200 tys. zł jest mu trudno – uważa Hardek.

Z kolei Witold Bochenek, dyrektor oddziału freedom nieruchomości w Tarnowie, przewiduje, że mieszkania używane mogą zdrożeć stosownie do narzuconych limitów. – Jeśli te będą na realnym poziomie, to w krótkim terminie rynek wtórny mocno się ożywi, co spowoduje wzrost cen – uważa Witold Bochenek.

Podkreśla, że zmiany w „MdM" to dobry pomysł, bo zwiększą atrakcyjność mieszkań z drugiej ręki. – Pozwolą na udzielenie większej liczby kredytów hipotecznych oraz zwiększą konkurencyjność starych osiedli w stosunku do oferty deweloperów – mówi Bochenek.

Maciej Zięba z agencji Nowodworski Estates uważa, że nowa odsłona „MdM" w znaczący sposób nie zmieni układu sił między rynkiem pierwotnym a wtórnym, ale przewiduje, że z pewnością wiele rodzin skorzysta z dofinansowania na lokum z drugiej ręki. Jego zdaniem ewentualne zwyżki cen powstrzymają ustawowe limity cen dotowanych lokali. Tak, bowiem już dzieje się w Krakowie na rynku pierwotnym.

Także Waldemar Oleksiak, pełnomocnik zarządu w Emmerson Realty, uważa, że gdy dopłaty pojawią się na rynku wtórnym, można się spodziewać ożywienia, ale nie boomu.

– Niektórzy sprzedający utwierdzą się w przekonaniu, co do preferowanej przez nich ceny ofertowej, licząc na wzrost zainteresowania rynkiem wtórnym. Ale wzrost popytu będzie dotyczyć lokali w ustawowej cenie albo na jej granicy – mówi Oleksiak.

A Marcin Jańczuk z Metrohouse podkreśla, że najważniejsze, iż poszukujący „M" w dużym mieście wreszcie mieliby wybór między nowym a używanym lokum, a ci z małych miast zyskaliby dostęp do dopłat. – Zainteresowanych zakupem w miastach powiatowych odcięto od dobrodziejstw programu, bo rynek deweloperski rozwija się w największych ośrodkach – mówi Jańczuk.

Opinia - Jacek Bielecki | dyrektor w firmie deweloperskiej Marvipol

Zmiany w „Mieszkaniu dla młodych" nie wpłyną znacząco na rynek deweloperski, 
choć pomysł dopłacania do lokali używanych oceniam negatywnie. 
To zaprzeczenie idei programu, który miał przecież stymulować rozwój budownictwa mieszkaniowego. Wspieranie obrotu wtórnego z budżetu państwa mija się 
z celem, ponieważ wydane pieniądze nie wrócą do państwowej kasy. Nie będzie nowej produkcji mieszkań, państwo 
nie będzie mieć wpływów z VAT. 
Natomiast dla lokali z rynku wtórnego dopłaty do kredytów hipotecznych mogą być impulsem do wzrostu cen. 
Wszystko zależy od ustawowych limitów cen mkw. Uważam, że to populistyczny, przedwyborczy projekt.

Grażyna Błaszczak Rzeczpospolita| Ekonomia i biznes  17 czerwca 2015

Źródło;https://archiwum.rp.pl/artykul/Ceny-mieszkan-z-drugiej-reki-zaczely-isc-w-gore