Sześć lat temu udzieliłem wywiadu, w którym między innymi poruszyłem problem niszczejących zabytkowych nieruchomości. 

Lata mijają a zabytkowa substancja Łodzi nadal jest zdegradowana czasem już do tego stopnia, że nie ma już, co remontować. Moim zdaniem przez te lata zbyt wiele się nie zmieniło w tym względzie.

Widać, że chyba warto było przez 50 lat doprowadzić do degrengolady technicznej i środowiskowej łódzkie nieruchomości po to by teraz w blasku fleszy chwalić się tym, że się je na "łapu capu" rewitalizuje.

Nadal niszczymy więcej zabytków niż w czasie wojny i jest to proces czasem ma wrzenie, że zamierzony. Pozbywamy się dziedzictwa kulturowego miasta osadzonego w zabytkowych nieruchomościach już na zawsze.

Obecne budownictwo nie charakteryzuje się niczym wyszukanym nie zachwyca architekturą czy swoistym klimatem. Teraz liczy się ekonomia i jak najwięcej PUM-u do zagospodarowania.

Takie mamy teraz czasy. Zachwycamy się nowym blokiem z „silki” czy szklanym biurowcem. A zabytki niszczeją dalej, choć niby je „rewitalizują”.

Link:https://bleszynskitomasz.pl/niszczymy-dzis-wiecej-zabytkow-niz-w-czasie-wojny


Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


Źródło:https://dzienniklodzki.pl/tomasz-bleszynski-niszczymy-dzis-wiecej-zabytkow-niz-stracilismy-w-czasie-wojny-rozmowa/