O kursach licencyjnych dla kandydatów na pośredników i zarządców nieruchomości zakończonych egzaminem oraz wyzwaniach stojących przed osobami wykonującymi ten zawód rozmawiamy z Tomaszem Błeszyńskim, prezesem Stowarzyszenia Profesjonalistów Rynku Nieruchomości Polski Centralnej, prezydentem Federacji Porozumienie Polskiego Rynku Nieruchomości.
Kierowane przez pana stowarzyszenie ma w swojej nazwie słowo: profesjonaliści. Czy to oznacza, że na rynku zarządzania nieruchomościami działają również osoby nieprofesjonalne?
Oczywiście, że tak. Ale zanim to wyjaśnię cofnijmy się o kilka lat. Stowarzyszenie powstało w 1994 r., zrzesza zarówno pośredników w obrocie nieruchomościami, zarządców, doradców rynku nieruchomości, jak i osoby z uprawnieniami rzeczoznawcy majątkowego. To duża grupa zawodowa, która od początku dbała o rozwój stowarzyszenia i jego profesjonalizm. W latach 90. przedstawiciele naszego stowarzyszenia aktywnie uczestniczyli w pracach nad ustawą o gospodarce nieruchomościami, w której po raz pierwszy zdefiniowano status zawodowy i opracowano system państwowych licencji dla pośredników oraz zarządców nieruchomości. Jednak 1 stycznia 2014 r. wiele się zmieniło, weszła w życie tzw. ustawa deregulacyjna, znosząca dla naszego środowiska zawodowego wymóg posiadania licencji nadawanych przez ministra. W pierwszej transzy zderegulowano około 80 różnych zawodów otwierając tym samym drogę do ich wykonywania bez stosownych kwalifikacji i kompetencji. Na mocy tej „specustawy” znowelizowana została ustawa o gospodarce nieruchomościami, w której wiele zmieniono i wykreślono m.in. status zawodowy i wymóg posiadania licencji dla pośredników i zarządców nieruchomości. To był przełomowy moment. Przed 2014 r. pośrednik w obrocie nieruchomościami czy zarządca musiał wykazać się odpowiednią wiedzą, żeby móc wykonywać ten zawód. Jego kwalifikacje musiały być potwierdzone egzaminem i udokumentowane licencją zawodową. Dawało to gwarancję wspólnotom mieszkaniowym i właścicielom nieruchomości, że osoba, z którą podpisują umowę o zarządzanie, posiada niezbędne kwalifikacje oraz jest przygotowana do wzięcia odpowiedzialności za wykonywaną przez siebie pracę. Po wejściu w życie ustawy deregulacyjnej z dnia na dzień okazało się, że może to robić każdy, także nieposiadający wyższego, czy nawet średniego wykształcenia. Na rynek w błyskawicznym tempie weszła duża grupa osób niemających z profesjonalizmem nic wspólnego i do tego próbujących opanować rynek dumpingowymi cenami usług.
Jako jedna z nielicznych organizacji zawodowych na rynku nieruchomości wciąż wydajecie swoim członkom licencje. Jaką wartość one mają?
Po zderegulowaniu zawodów nieruchomościowych środowiska zawodowe działające na tym rynku doszły do wniosku, że należy bezwzględnie utrzymać koncepcję funkcjonowania zawodów pośrednika i zarządcy opartą na wiedzy i kompetencjach. Trzeba pamiętać, że pośrednik obraca majątkiem wartym miliony złotych, będącym dorobkiem życia jego właściciela. Zarządca odpowiada za bezpieczeństwo nieruchomości mieszkaniowej czy komercyjnej i jej właściwe funkcjonowanie. Środowiska reprezentowane przez federacje postawiły usiąść przy stole, żeby wypracować wspólne licencje, kontynuując to, co znakomicie wcześniej funkcjonowało. Mieliśmy ustalić jednolite zasady, program kursów, ale niestety, wspólny projekt nie został zrealizowany, ponieważ niektóre federacje nie czekając na zakończenie prac nad projektem wystartowały z własnymi szkoleniami. W takiej sytuacji nasza federacja, której mam zaszczyt być w obecnej kadencji prezydentem, czyli Federacja Porozumienie Polskiego Rynku Nieruchomości, uruchomiła 1 stycznia 2014 r. własny licencyjny system kompetencyjno-jakościowy, którego celem jest podniesienie, jakości usług świadczonych przez pośredników w obrocie nieruchomościami i zarządców nieruchomości poprzez wprowadzenie dobrowolnego, powszechnego, ogólnopolskiego systemu potwierdzania kwalifikacji i kompetencji zawodów rynku nieruchomości. To miała być kontynuacja dotychczasowego systemu licencjonowania, ale dostosowana do wymogów nowoczesnego rynku nieruchomości. Uruchomiliśmy system kursów opartych o wiedzę teoretyczną i praktyczną. Wymogiem otrzymania licencji naszej federacji jest nie tylko ukończenie kursu, ale również zdanie egzaminu ustnego przed Centralną Komisją Egzaminacyjną Federacji Porozumienia Polskiego Rynku Nieruchomości.
Popularność zdobywają aplikacje pomagające zarządzać budynkami, m.in. raportować awarie, monitorować stan techniczny, dbać o bezpieczeństwo. One są już dostępne nie tylko dla dużych firm, ale dla wszystkich. To stawia przed zarządcami nowe wyzwania. Muszą być na bieżąco z technologiami, otwarci na nowinki, nastawieni na rozwój.
Czy licencje wymagają okresowego odnawiania?
Są bezterminowe, osoby przystępujące do naszego systemu deklarują przestrzeganie obowiązku kształcenia ustawicznego, jako sposobu na podnoszenie wiedzy zawodowej oraz przestrzeganie zasad etyki i standardów zawodowych. Widzimy bardzo duże zainteresowanie naszą ofertą, wiele osób wybiera tę koncepcję uzyskiwania licencji z uwagi nie tylko na program i jego, jakość, ale i formułę dalszego pogłębiania wiedzy.
Nie ma pan obaw o kwalifikacje osób, którym wydajecie licencje, skoro nie ma potrzeby potwierdzania ich, co pewien czas?
Jeszcze kilka lat temu byłem niezadowolony z decyzji rządu, że unicestwił dobrze funkcjonującą koncepcję licencji państwowych. Ale kiedy wdrożyliśmy własny system, ku mojemu zdziwieniu zaobserwowałem niesamowitą zmianę. W poprzednich realiach prawnych ludzie przychodzili na studia podyplomowe, kursy, odbywali praktykę zawodową przede wszystkim po to, żeby dostać papier, który umożliwiał im przystąpienie do egzaminu na licencję. Uruchomienie biura nieruchomości czy zarządzania wymagało posiadania państwowej licencji, to była bariera i zarazem przepustka. Wiele osób bardziej interesował sam dokument niż wiedza. I nagle sytuacja się odwróciła. Papier nie jest już potrzebny, więc ludzie zaczęli przychodzić sami – po wiedzę. Nastąpiło przewartościowanie. W 2014 r., gdy rynek został otwarty, weszła na niego masa osób bez żadnego przygotowania, zaczęło się zbijanie cen. Wspólnoty mieszkaniowe były zaskoczone, że zgłaszają się osoby proponujące usługi zarządzania za stawki niższe nawet o połowę. I co było do przewidzenia, po kilkunastu miesiącach okazało się, że ci nowi zarządcy popełniają masę błędów i narażają wspólnoty na niebezpieczeństwo. Właścicielom nieruchomości otworzyły się oczy. Zaczęli rozwiązywać umowy z tymi samozwańczymi zarządcami i szukać osób posiadających doświadczenie i potwierdzone kompetencje. W ogłoszeniach o poszukiwaniach zarządców zaczął pojawiać się wymóg posiadania licencji, a dziś jest to wręcz standard. Rynek nieruchomości zareagował w samą porę. Kwalifikacje zaczęły być w cenie. A nasze kursy licencyjne okazały się strzałem w dziesiątkę. Stowarzyszenie zorganizowało do tej pory 38 edycji. Biorą w nich udział nie tylko mieszkańcy Łodzi, regionu, ale i z Unii Europejskiej. Osoby pragnące profesjonalnie zająć się zarządzaniem nieruchomościami czy pośrednictwem otrzymują u nas kompendium wiedzy niezbędnej, żeby ten zawód móc zacząć z pełną odpowiedzialnością wykonywać. Usługi zarządzania czy pośrednictwa zmieniają się, coraz więcej firm poszukuje wykwalifikowanych pracowników, a firmy działające nieprofesjonalnie z roku na rok tracą klientów. Młodzi ludzie już wiedzą, że bez odpowiedniego przygotowania, bez gruntownej wiedzy, nie znajdą pracy.
W poprzednich realiach prawnych ludzie przychodzili na studia podyplomowe, kursy, odbywali praktykę zawodową przede wszystkim po to, żeby dostać papier, który umożliwiał przystąpienie do egzaminu na licencję. Wiele osób bardziej interesował sam dokument niż wiedza. I nagle sytuacja się odwróciła. Papier nie jest już potrzebny, więc ludzie zaczęli przychodzić na szkolenia sami – po wiedzę.
Kursy dedykowane są tylko osobom wchodzącym na rynek?
Program układamy tak, żeby dotyczył i interesował wszystkich. I tych, którzy już pracują i tych, którzy poszukują dla siebie zawodu. Jeszcze, w 2015 r. osoby mające doświadczenie wstydziły się przychodzić na kursy. Ale po latach spostrzegły, że przepisy szybko się zmieniają. Dzisiaj, kto nie ma czasu na samokształcenie, nie ma szans być na bieżąco. Zaczęli zgłaszać się do nas pośrednicy i zarządcy z wieloletnim stażem. I co mnie bardzo cieszy, zdarza się, że w jednej ławce siedzą ci, którzy dopiero zaczynają, i ci, którzy działają na rynku nieruchomości od wielu lat. Co więcej, uczestnikami kursów są także osoby inwestujące na rynku nieruchomości, członkowie spółdzielni mieszkaniowych oraz właściciele nieruchomości, którzy mają własne kamienice i zatrudniają zarządców, ale chcą posiadać wiedzę, by ich kontrolować.
Jak długo trwa kurs „od zera”?
48 godzin, 3 weekendy dla każdego zawodu. Plus oczywiście praca własna, uczestnicy dostają materiały, książki, ustawy, muszą je przeczytać, przyswoić wiele zagadnień – to wymóg, żeby zdać po zakończeniu kursu egzamin. Program szkolenia obejmuje trzy główne bloki tematyczne: prawny, ekonomiczny, zawodowy – w tym ostatnim omawiane są konkretne przypadki i problemy.
Program szkoleń układacie sami, bez prób nawiązania współpracy z innymi federacjami?
Każda federacja z upływem czasu wypracowała inny system, inne standardy, inny program. Próba połączenia sił w 2013 r. nie powiodła się i dziś nie ma sygnałów, żeby koleżanki i koledzy chcieli do dawnego pomysłu wrócić. Jesteśmy dla siebie konkurencją – i to w sumie zaleta. Kandydaci chcący wejść do zawodu wybierają ofertę z ich punktu widzenia najlepszą. A że nastawieni są na wiedzę i kierują się poziomem kursów, wymusza to na federacjach nieustanną troskę, o jakość.
Czy pandemia wpłynęła w jakiś sposób na profesjonalizację rynku? Mam na myśli praktyczne aspekty zarządzania nieruchomościami.
Wzmocniła znaczenie różnego rodzaju rozwiązań do pracy zdalnej i automatyzacji, robotyzacji procesów. Popularność zdobywają aplikacje pomagające zarządzać budynkami, m.in. raportować awarie, monitorować stan techniczny obiektów, dbać o bezpieczeństwo, oszczędzanie energii. One są już dostępne nie tylko dla dużych firm, ale dla wszystkich. To stawia przed zarządcami nowe wyzwania. Muszą być na bieżąco z technologiami, otwarci na nowinki, nastawieni na rozwój. Nowoczesne systemy stają się nie tylko narzędziem ułatwiającym funkcjonowanie na rynku, ale wręcz niezbędnym do tego, żeby pozyskać i utrzymać klienta.
Właściciele nieruchomości sami chyba takie podejście wymuszą, oczekując zdalnych kanałów komunikacji z wykorzystaniem Internetu i smartfonów.
Postępu zatrzymać się nie da. Oddawane dziś do użytku budynki są coraz bardziej inteligentne, w sporej części same się zarządzają, monitorują. Przyszłością dla zarządców nie jest sprzedaż usługi zarządzania, jako takiej, bo to w przyszłości będzie zautomatyzowane, ale wiedzy z wielu dziedzin niezbędnej do prawidłowego planowania i zarządzania nieruchomościami. Zarządca w coraz większym stopniu będzie pełnił funkcję doradcy dla właścicieli budynków, inwestorów czy deweloperów. Doradztwo w zarządzaniu nieruchomościami w firmach nastawionych na innowacje stanie się usługą wiodącą.
Rozmawiamy w ostatnich dniach grudnia. Jakie zmiany na rynku zarządzania przewiduje pan w 2021 r.?
Prognozuję dalszy rozwój rynku nieruchomości komercyjnych, pojawi się wiele nowych inwestycji, które będą potrzebować specjalistów zarządzania w segmencie biurowym, produkcyjnym, magazynowym. Do tego dochodzi rozwój budownictwa mieszkaniowego na wynajem. Pojawia się coraz więcej funduszy inwestycyjnych, które kupują od deweloperów całe budynki, a nawet osiedla. I w tym segmencie rynku znajdzie się praca dla zarządców nieruchomości. 2021 będzie też oczywiście rokiem niedogodności związanych z mam nadzieję już nie tak groźną pandemią, ale nadal może być konieczność zdalnego organizowania zebrań wspólnot, zdalnego głosowania uchwał, poszukiwania oprogramowania pozwalającego automatyzować i przenosić coraz więcej czynności do świata wirtualnego. Zwłaszcza dla małych zarządców to duże wyzwanie, ale pozwoli ono rozwinąć umiejętności, poznać nowe technologie i zgromadzić wiedzę, która w najbliższych latach będzie procentować.
Rozmawiał Sławomir Bukowski - Wspólnota Mieszkaniowa – 1/2021 r.
Na czym polega kompetencyjno - jakościowy system licencjonowania prowadzony przez Federację Porozumienie Polskiego Rynku Nieruchomości (FPPRN)?
– Federacja, jako związek stowarzyszeń rynku nieruchomości, realizuje określone statutem cele w szczególności poprzez organizowanie systemu kształcenia ustawicznego i podnoszenia kwalifikacji zawodowych profesjonalistów rynku nieruchomości, upowszechnianie wiedzy prawnej i ekonomicznej w zakresie rynku nieruchomości, podejmowanie inicjatyw ogólnopolskich w zakresie szkoleń i edukacji we współpracy ze stowarzyszeniami i innymi instytucjami. Federacja powołała dobrowolny, ogólnopolski, licencyjny system kompetencyjno-jakościowy FPPRN w zakresie zawodów rynku nieruchomości pośrednika w obrocie nieruchomościami i zarządcy nieruchomości.
– Dobrowolny system potwierdzania kompetencji i kwalifikacji pośredników w obrocie nieruchomościami i zarządców nieruchomości ma charakter powszechny, niezależny od członkostwa lub braku takiego członkostwa w jakimkolwiek stowarzyszeniu lub federacji. System jest rekomendowany opinii publicznej, jako system promowania profesjonalistów rynku nieruchomości.
– Licencja to dokument potwierdzający spełnienie warunków kompetencyjnych i jakościowych określonych przez zarząd FPPRN. Dokument jest wydawany w formacie A3 oraz formacie kardy kredytowej ze zdjęciem.
– Osoby, które uzyskały licencję pośrednika lub zarządcy, zostają wpisane do Ogólnopolskiego Rejestru Pośredników lub Zarządców rekomendowanych przez FPPRN.
– Informacje o systemie licencyjnym na stronach www.pprn.pl lub www.sprnpc.pl
Źródło: Miesięcznik Wspólnota Mieszkaniowa https://wm.info.pl/
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.