Planowana nowelizacja przepisów dotyczących budowy elektrowni wiatrowych może mieć szereg negatywnych konsekwencji - wskazuje Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości.

Zmniejszenie minimalnej odległości turbin od zabudowań mieszkalnych do 500 metrów może wpłynąć nie tylko na wartość domów.

Rząd warunkowo zaakceptował projekt ustawy wiatrakowej - poinformował we wtorek wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak wyjaśnił, w ostatnim etapie prac pojawiły się dodatkowe uwagi Prokuratorii Generalnej i innych urzędów, które wymagają rozpatrzenia przed ostatecznym przyjęciem dokumentu.

Kluczowym elementem projektu jest zmiana przepisów dotyczących minimalnej odległości wiatraków od zabudowań mieszkalnych. Ustawa przewiduje zniesienie zasady 10H wprowadzonej w 2016 roku i zastąpienie jej minimalną odległością 500 metrów. Obecne przepisy dopuszczają zmniejszenie odległości do 700 metrów, ale tylko pod pewnymi warunkami. Projekt został wcześniej przyjęty przez Komitet Stały Rady Ministrów 6 marca.

Do proponowanych zmian odniósł się w swoim komentarzu Tomasz Błeszyński doradca rynku nieruchomości.

Jego zdaniem jednym z głównych problemów związanych z bliskim sąsiedztwem turbin wiatrowych jest uciążliwy hałas. Urządzenia te generują zarówno dźwięki mechaniczne, jak i aerodynamiczne, które mogą być szczególnie dokuczliwe w porze nocnej. Równie istotnym zagrożeniem są infradźwięki emitowane przez pracujące turbiny, które, mimo że są niesłyszalne dla ludzkiego ucha, mogą negatywnie oddziaływać na organizm.

Kolejnym czynnikiem obniżającym komfort życia w pobliżu elektrowni wiatrowych jest zjawisko migotania cienia. Występuje ono w sytuacjach, gdy słońce znajduje się nisko nad horyzontem, a obracające się łopaty turbin rzucają przemieszczające się cienie na okoliczne budynki. Efekt ten nie tylko przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu, ale może również negatywnie wpływać na samopoczucie i zdrowie osób narażonych na jego długotrwałe działanie.

Wpływ na rynek nieruchomości i bezpieczeństwo mieszkańców

Bliskość turbin wiatrowych ma bezpośrednie przełożenie na wartość nieruchomości. Jak zauważa ekspert, domy położone w sąsiedztwie farm wiatrowych tracą na atrakcyjności rynkowej, co przekłada się na niższą cenę sprzedaży.

Właściciele będą mieli problem nie tylko z zamieszkiwaniem w sąsiedztwie pracującej turbiny wiatrowej, ale i, co gorsza, ze sprzedażą domów w tych lokalizacjach - podkreśla Błeszyński.

W konsekwencji należy spodziewać się znaczącej korekty cen nieruchomości w takich obszarach.

Nie bez znaczenia pozostaje również kwestia bezpieczeństwa mieszkańców. Turbiny wiatrowe, jak każde urządzenia techniczne, są narażone na awarie - wskazuje autor komentarza. W skrajnych przypadkach może dojść do uszkodzenia konstrukcji, złamania łopat czy oderwania się fragmentów instalacji. Zimą dodatkowe zagrożenie stanowi oblodzenie łopat, które może prowadzić do odrywania się i rozrzucania kawałków lodu w promieniu kilkuset metrów.

Istotnym aspektem jest również wpływ wysokich konstrukcji na krajobraz i ogólną jakość życia. Zdaniem eksperta, odległość 500 metrów między turbinami a zabudowaniami mieszkalnymi jest zdecydowanie niewystarczająca, by zapewnić komfortowe warunki zamieszkania. Farmy wiatrowe zmieniają bowiem znacząco wygląd okolicy, co dla wielu mieszkańców może być trudne do zaakceptowania.

Doradca rynku nieruchomości Tomasz Błeszyński podkreśla, że korzyści ekologiczne i ekonomiczne płynące z energetyki wiatrowej nie powinny być osiągane kosztem dobrostanu mieszkańców. Kluczową rolę w procesie planowania i realizacji takich inwestycji powinny odgrywać konsultacje społeczne. Znalezienie równowagi między ekologią, ekonomią i dobrem lokalnych społeczności jest niezbędne dla pozytywnego odbioru i powodzenia projektów związanych z energetyką wiatrową.

Oprac. Robert Kędzierski money.pl 20.03.2025

Źródło:https://www.money.pl/gospodarka/wiatraki-jednak-za-blisko-domow-znawca-rynku-nieruchomosci-wskazuje-zagrozenia/


Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


Ilustracja - zdjęcie: Tomasz Błeszyński