Podział na Polskę A i B istnieje od lat i szybko nie zniknie. Inwestorzy wciąż wolą bezpieczny ekonomicznie zachód.

Linią dzielącą Polskę na dwie części: zachodnią lepiej rozwiniętą i wschodnią na niższym poziomie rozwoju jest Wisła. Wyjątkiem jest Mazowsze, przez które biegnie linia podziału.

Mazowsze stanowi odrębną jednostkę. Dzięki temu, że tutaj znajduje się stolica kraju, trafia tam najwięcej środków z funduszy Unii Europejskiej i najwięcej inwestorów lokuje tam swój kapitał mówi Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości.

Do rejonów zdecydowanie opóźnionych w porównaniu do reszty kraju zalicza się pięć województw: lubelskie, podkarpackie, podlaskie, świętokrzyskie i warmińsko-mazurskie.

Ogólnie tereny te historycznie uważa się za typowo rolnicze, upośledzone pod względem napływu kapitału zagranicznego, inwestycji bezpośrednich, rozwoju przemysłu, a nawet budownictwa mieszkaniowego. Wystarczy wspomnieć, że województwa te w momencie polskiej akcesji do Unii Europejskiej oficjalnie były uznane za najsłabiej rozwinięte w skali całej Wspólnoty. To w tych rejonach kraju tradycyjnie notuje się najniższe średnie płace, rekordowo niski poziom PKB na głowę mieszkańca oraz wysokie, choć niekoniecznie najwyższe, w Polsce bezrobocie podkreśla Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.

Obawy inwestorów

Deweloperzy, podejmując decyzję o inwestycji, dokładnie analizują wskaźniki ekonomiczne konkretnych regionów i wybierają te, w których wyniki są najlepsze.

Kluczowymi czynnikami są naturalnie parametry ekonomiczne, ale również stopień rozwoju infrastruktury transportowej, dostępność wykwalifikowanej siły roboczej i kompetencje władz lokalnych oraz sprawność przeprowadzania procedur administracyjnych. Każdy z deweloperów, zwłaszcza komercyjnych, rozważa sprzedaż inwestycji po jej ukończeniu lub skomercjalizowaniu, dlatego decydując się na rozpoczęcie budowy, musi mieć pewność, że budynek znajdzie nabywców wyjaśnia Monika Rajska-Wolińska, partner zarządzający Colliers International w Polsce.

Niestety, tym, co od razu dyskwalifikuje Polskę Wschodnią w procesie decyzyjnym inwestorów, jest infrastruktura, a raczej jej brak. Aż cztery z pięciu wymienionych wcześniej województw (podlaskie, lubelskie, podkarpackie i warmińsko-mazurskie) uznano za najgorsze w kraju pod względem tzw. dostępności transportowej. Inwestycje drogowe rozpoczęte kilka lat temu w związku z przygotowaniami do Euro 2012 szerokim łukiem ominęły Polskę Wschodnią, podobnie jak sama organizacja mistrzostw Europy.

Poza ukończoną niedawno autostradą A4 ta część kraju nie dysponuje infrastrukturą drogową o standardach europejskich. W ten sposób wschodnie regiony kraju zdają się kręcić na karuzeli błędnego koła. Ponieważ nie ma tu dostatecznie dobrych dróg, inwestorzy zagraniczni zdecydowanie stronią od lokowania tu swoich biznesów, uważając tego typu pomysły za ryzykowne i pozbawione głębszego sensu. Z drugiej strony państwo, nie dostrzegając parcia na wschód Polski kapitału zagranicznego, nie widzi specjalnego sensu w inwestowaniu miliardów złotych w infrastrukturę drogową tych województw, bo i po co? Poza tym skutecznie działa tu efekt śnieżnej kuli. Ponieważ gros inwestycji zagranicznych wybiera zachód, kolejni cudzoziemcy, planując inwestycje w Polsce, wybierają te same rejony jako jedyne pewne i sprawdzone miejsca do inwestowania swoich pieniędzy i prowadzenia interesów uważa Jarosław Jędrzyński. Z kolei większość inwestycji we wschodnich regionach realizowanych jest przez niewielkich lokalnych deweloperów.

Zatarcie podziałów

Jest szansa, że dysproporcje między Polską Wschodnią i Zachodnią stopniowo będą zanikać. Już od jakiegoś czasu są podejmowane działania w tym celu. Od dwóch lat funkcjonuje Krajowa Strategia Rozwoju Regionalnego 2010- 2020, określająca sposoby wspierania funduszami unijnymi biedniejszych regionów kraju.

Poza tym w przyszłym roku dobiega końca misja siedmioletniego Programu Operacyjnego Rozwoju Polski Wschodniej, specjalnie przeznaczonego dla piątki wschodnich województw. W jego ramach z funduszy unijnych (około 2,8 mld EUR) finansowane są przedsięwzięcia związane z rozwojem infrastruktury komunikacyjnej, wspieraniem innowacji, dostępem do Internetu, rozwojem miast, szkolnictwa wyższego i turystyki.

Niestety, ich skuteczność na razie wydaje się ograniczona. Największym sukcesem programów wsparcia wschodnich rejonów kraju jest uświadomienie rządzącym gremiom ogromnej skali potrzeb, sił i środków koniecznych do zasypania przepaści rozwojowej dzielącej Polskę A i Polskę B uważa Jarosław Jędrzyński.

Podobnie uważa Tomasz Błeszyński, którego zdaniem sukces zacierania granic zależy przede wszystkim od woli politycznej i ilości pieniędzy lokowanych w rozwój pięciu województw.

Jest to praca na długie lata i na pewno obecny kryzys nie przyspieszy tych działań, a wręcz może je opóźnić. Należy spodziewać się bowiem dalszych cięć nie tylko budżetu centralnego, ale i Unii Europejskiej przewiduje Tomasz Błeszyński.

Małgorzata Ciechanowska

Źródło: portal www.pb.pl

2012-11-21