Potężny program inwestycji infrastrukturalnych zaskoczył całe państwo. Wbrew nadziejom na szybki rozwój przedsiębiorstwa budowlane przeżywają trudny okres. Spada rentowność, brakuje nowych kontraktów.
Strzeliliśmy sobie samobójczą bramkę. Przygotowania do Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej EURO 2012 miały być niesłychanie korzystne między innymi dla naszych przedsiębiorstw budowlanych. Polska w budowie to było atrakcyjne hasło. Niestety dziś już wiadomo, że szansa została zaprzepaszczona.
Wartość rynku budowlanego w ubiegłym roku wyniosła około 190 mld zł. Największy udział w tej kwocie, ok. 40 proc., miały przedsiębiorstwa realizujące inwestycje infrastrukturalne: stadiony, autostrady i inne drogi, lotniska. Łącznie z budowlami wodnymi i rurociągami ten udział wzrasta do 60 proc. ocenia Zofia Bolkowska, profesor w Wyższej Szkole Zarządzania i Prawa, ekspert Kongresu Budownictwa Polskiego.
Po dwóch latach stagnacji w 2011 r. i w pierwszych miesiącach br. sektor budownictwa osiągał wysokie wskaźniki wzrostu. Oczywiście w ogromnym stopniu przyczyniały się do tego gigantyczne fundusze europejskie. Ale te pieniądze się kończą. Być może w nowej perspektywie finansowej znów pojawi się szansa dla tej branży. Jednak z pewnością będą to znacznie mniejsze kwoty.
Rosną trudności
Tak czy inaczej, ulegaliśmy rządowej propagandzie. Przed EURO 2012 występowała niezwykle silna presja na realizację opóźnionych zadań infrastrukturalnych. Jednocześnie trudności finansowe zaczęły mieć negatywny wpływ na działalność firm budowlanych. Na rosnące koszty kontraktów wpływał wzrost płac, a także cen materiałów. Realizowano projekty w pośpiechu, często bez dobrego przygotowania, co mści się do dzisiaj podkreśla Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości.
Dziś można powiedzieć, że nastąpiło wręcz załamanie. Już drugie półrocze ubiegłego roku wskazywało, że sytuacja finansowa w budownictwie może być zagrożeniem dla płynnego funkcjonowania wielu przedsiębiorstw. W I kwartale br. warunki finansowe uległy dalszemu pogorszeniu, szczególnie w firmach budujących autostrady, drogi i obiekty infrastrukturalne. Wprawdzie I kwartał jest zawsze w budownictwie najgorszy, ale w tym roku wskaźniki są znacznie niższe niż w latach ubiegłych.
Niezakończone i nierozliczone kontrakty spowodowały brak płynności finansowej. Ma to bezpośredni wpływ na tempo wykonywanych prac i powoduje również zatory płatnicze u podwykonawców zwraca uwagę Tomasz Błeszyński.
Maleje rentowność firm budowlanych. Dwa lata temu budownictwo osiągnęło wskaźnik rentowności netto na poziomie 4,2 proc., w ubiegłym roku 2,3 proc., a w I kwartale br. wynik netto był ujemny (-1 proc.). Rosły straty, szczególnie w przedsiębiorstwach realizujących projekty infrastrukturalne. Wzrastało zadłużenie i powstawały zatory płatnicze dodaje Zofia Bolkowska.
W I kwartale br. 56 proc. spośród 1,7 tys. badanych przedsiębiorstw budowlanych nie przynosiło zysku, a w firmach realizujących projekty infrastrukturalne nawet 70 proc. Przedsiębiorstwa będące w trudnej sytuacji finansowej zaciągają kredyty krótkoterminowe, których wartość w 2011 r. do marca br. wzrosła prawie o 80 proc. Z drugiej strony banki coraz częściej odmawiają udzielania kredytów.
Kłopoty nie spadły na nas nagle. Niektórzy eksperci mówili o nich od dawna. Co do jednego w zasadzie nie ma wątpliwości: potężny program inwestycji infrastrukturalnych wart dziesiątki miliardów euro nie stał się motorem rozwoju. Przeciwnie, nie byliśmy do niego przygotowani ani organizacyjnie, ani prawnie. Poza tym nie przewidziano skokowego wzrostu cen materiałów budowlanych przypomina Dawid Piekarz, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Kwadratura koła
Przekleństwem naszej gospodarki, w tym budownictwa, jest dominujące w przetargach (a czasem jedyne) kryterium najniższej ceny. Dlatego nieuczciwi wykonawcy często podają cenę rażąco niską. A zamawiający udają, że tego nie widzą. W efekcie ta cena staje się absurdalnie wysoka.
Mamy do czynienia z istną kwadraturą koła. Wyceny prac, powtórzmy, są drastycznie zaniżane. Rosną ceny materiałów i płace (te ostatnie ze względu na pośpiech w realizacji zadań i konieczność angażowania dodatkowych wykwalifikowanych specjalistów). W rezultacie koszty kontraktów są znacząco przekraczane.
Sytuacja przedsiębiorstw budowlanych w naszym kraju jest wyjątkowo niedobra. Projekty są opracowywane w ostatniej chwili. Często wymagają wielu zmian, zaś kosztami obciąża się wykonawcę (nawet jeśli zmian dokonuje się nie z jego winy). W ogóle obowiązujące przepisy są niekorzystne dla wykonawców. To oni prawie zawsze ponoszą ryzyko, na przykład z powodu wzrostu cen materiałów, VAT, zmian w regulacjach podatkowych twierdzi Dawid Piekarz.
Inna nasza specjalność narodowa to polityka przetargów. Występuje w nich niesamowita nierównowaga stron. Zamawiający ma tylko przywileje, a wykonawca obowiązki. Nie zwraca się uwagi na doświadczenie. Rezultaty są często fatalne. Ostatnio mamy tego liczne przykłady.
W drugim półroczu br. kondycja przedsiębiorstw budowlanych pogarsza się. Po EURO 2012 nie ma już rządowej presji na realizację zadań infrastrukturalnych. Spada portfel zamówień. Wzrost jest więc coraz słabszy. W tej sytuacji przewiduje się zwolnienia sięgające w najgorszych scenariuszach nawet 150 tys. osób mówi Dawid Piekarz.
Mieczysław T. Starkowski INWESTOR 2012-11-13