Kto nie marzy o własnym domu z dużym ogrodem i garażem? Zapewne niewiele jest takich osób. Potwierdzają to badania CBOS, z których wynika, że aż 80 proc. Polaków chciałoby mieszkać w domu.

Jednak marzenia swoje, a rzeczywistość swoje. Z raportów przygotowanych przez banki wynika, że większość osób, które zaciągnęły w tym roku kredyty, wybierała mieszkania w blokach. Inaczej było jeszcze 3 lata temu, kiedy to połowa kredytobiorców kupowała domy.

- Kupujemy mieszkania, bo ich ceny w ciągu ostatnich lat spadły o 15 proc., podczas gdy wzrosły koszty budowy domu i zakupu działki - mówi „Dziennikowi Gazecie Prawnej” Piotr Krochmal z Instytutu Analiz Monitoring Rynku Nieruchomości.

Ile kosztuje realizacja marzeń?

Z wyliczeń analityków Polskich Składów Budowlanych wynika, że na materiały na dom jednorodzinny o powierzchni 152 mkw. (w stanie surowym zamkniętym) potrzeba dziś wydać ok. 143 tys. zł (brutto). Do tego trzeba doliczyć koszt robocizny ok. 200 tys. zł (brutto).

Z danych firmy Sekocenbud wynika, że najtaniej można wybudować dom w województwach: warmińsko-mazurskim, świętokrzyskim i mazowieckim (bez aglomeracji warszawskiej). Natomiast najwięcej za robociznę i materiały na dom trzeba zapłacić w samej Warszawie i okolicach.

Sporym wydatkiem jest też zakup działki. Średnio za 1 mkw. działki budowlanej niedaleko granic miasta trzeba zapłacić 150 zł., jednak rozpiętość cen jest bardzo duża. Niewielu z nas może sobie pozwolić na życie na wsi (gdzie działki są tańsze) ze względu na utrudniony dojazd do pracy. Blisko dużych miast trzeba liczyć się z cenami opiewającymi nawet na 250 zł za metr.

Zdaniem Tomasza Błeszyńskiego, doradcy na rynku nieruchomości kupno działki i budowa domu do 140 mkw. w stanie surowym zamkniętym pochłonie dziś w sumie co najmniej 400 tys. zł. To optymistyczny szacunek dotyczący skromnych domów, przy których budowie stosowano system gospodarczy. Dom trzeba jeszcze wykończyć, co z pewnością znacznie podniesie koszty.

W przypadku największych i najlepiej zlokalizowanych nieruchomości ceny są już znacznie wyższe.

Rzeczywistość jest brutalna

Teraz trzeba zejść na ziemię. Umożliwi nam to wizyta w banku. Po wprowadzeniu ostrzejszych kryteriów wyliczania zdolności kredytowej możemy pożyczyć mniej. Jeszcze rok temu bezdzietne małżeństwo o dochodzie wynoszącym 4 tys. zł netto dostałoby 253 tys. zł. kredytu. Dzisiaj może liczyć jedynie na 230 tys. zł. Na naszą niekorzyść działa też fakt, że banki wycofały ze swojej oferty kredyty walutowe, atrakcyjne ze względu na niskie oprocentowanie. Dziś stanowią one niespełna 15 proc. wartości wszystkich udzielanych pożyczek.

Pozostaje klitka w bloku

Pośrednicy są zgodni, że obecnie kupujący wyznają zasadę: im taniej, tym lepiej. Zbyt drogie dla przeciętnego Polaka okazują się nawet trzypokojowe mieszkania o powierzchni 60 - 70 mkw. Jesteśmy więc skazani na małe lokale do 55 mkw.

Z wyliczeń Warszawskiego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami wynika, że klienci, którzy szukają czterech lub pięciu pokoi, stanowią jedynie 13 proc. ogółu poszukujących mieszkań. Furorę wśród kupujących robią mieszkania kompaktowe, czyli takie o niewielkim metrażu posiadające kilka pokoi. Tego typu nieruchomości gwarantują najniższą cenę.

Bywa, że na niewiele ponad 40 mkw. znajdują się 4 pokoje rozlokowane na dwóch poziomach. Bartosz Turek (Home Broker, ZFDF) podaje też przykład ciekawej kawalerki w starej przedwojennej kamienicy. Nieruchomość ma niewielką powierzchnię (ok. 15 mkw.), ale dzięki wysokości mieszkania można je funkcjonalnie zaaranżować (np. przez tworzenie antresoli).

Ceny spadają

Światełkiem w tunelu okazują się coraz niższe ceny mieszkań. Według analityków w ciągu ostatnich pięciu lat wartość mieszkań używanych po uwzględnieniu obniżek cen lokali oraz inflacji spadła realnie o blisko 30 proc. W ostatnich 12 miesiącach najmocniej spadły ceny mieszkań we Wrocławiu, Katowicach i Gdańsku. Najbardziej stabilne są w Szczecinie, Bydgoszczy i Lublinie - wynika z analizy Open Finance i Home Broker.

Zdaniem analityków tendencja do spadku cen utrzyma się w najbliższych miesiącach, ale nie należy spodziewać się wielkich obniżek. W związku z tym, jeżeli banki nie zdecydują się na liberalizację swojej polityki kredytowej, to wciąż wielu Polaków będzie musiało gnieździć się w ciasnych kawalerkach. Niestety z ankiety przeprowadzonej przez NBP wynika, że bankowcy spodziewają się dalszego zaostrzania polityki odnośnie kredytów.

Emilia Masoń www.hotmoney.pl 2012-05-22