W Ministerstwie Infrastruktury trwają prace nad nowelizacją standardów zawodowych zawodów rynku nieruchomości. W przypadku pośrednictwa w obrocie nieruchomościami, proponowane zmiany mają określić min., kto będzie płacił za wykonaną usługę oraz zezwolą na pobieranie wynagrodzenia od jednej strony transakcji. Proponuje się też by pośrednik pracujący dla obu stron miał na to ich pisemną zgodę.

Niewidzialna ręka rynku.

Zapowiadane zmiany nie są niczym nowym. Te sprawy już od dawna reguluje rynek. Raz mamy na rynku zwiększoną podaż ofert, wtedy bardziej skłonni do zapłaty za usługę są np. sprzedający. Kiedy podaż ofert maleje a liczba kupujących rośnie, to oni płacą za pozyskanie oferty i przygotowanie transakcji. Bardzo często też tak bywa, że za usługę płacą solidarnie obie strony.

 Należy pozostawić to bez zmian.

Każdy przedsiębiorąca świadczący usługi pośrednictwa ma swój rachunek ekonomiczny, wie ile kosztuje go wykonanie danej czynności i jakie wynagrodzenie uzyska. Klienci mają prawo negocjować proponowane wynagrodzenie w chwili podpisywania umowy a nie jak to pokazuje praktyka w momencie zapłaty.

 Nie widzę nic w tym złego.

Każdy może porozumieć się w tej sprawie i zapisać stosowne klauzule w umowie pośrednictwa. Nie ma tu idealnych rozwiązań, odgórne narzucanie nie wydaję mi się potrzebne i dobre. Polski rynek nieruchomości jeszcze nie jest tak dojrzały jak choćby amerykański, gdzie bez problemu funkcjonują umowy pośrednictwa z klauzulą wyłączności oraz tzw. oferty bezpośrednie. Tam zasada jest prosta, od 99 % do 100 % amerykanów korzysta z usług pośredników składając oferty tylko do biur, podczas transakcji pośrednik może reprezentować tylko jedna stronę (przeważnie sprzedającego) i od niej pobierać wynagrodzenie. Ameryce takie uregulowania rynku zajęły skromne 50 lat w niektórych stanach więcej.

 Stworzono tam prestiż zawodu.

W Polsce korzystanie z usług pośrednika jest dobrowolne. Szacuje, że naszymi klientami jest 30-40 % osób zainteresowanych transakcjami na rynku nieruchomości. Pozostała część samodzielnie oferuje swoje nieruchomości, korzystając z reklamy w prasie czy darmowych portali internetowych. Do biura nieruchomości zgłaszają się, kiedy ich proces sprzedaży zakończył się fiaskiem. Są też takie osoby, które co prawda zgłaszają ofertę do biura, ale nie po to by ja od razu sprzedać, raczej by wysondować rynek, stawiając zaporowe ceny. Nie należy zapominać również o klientach świadomych niebezpieczeństw, jakie rodzi taka transakcja przeprowadzona przez niedoświadczone osoby. Oni zawsze korzystają z usług biur nieruchomości, niestety stanowią niewielki odsetek klientów. Z biegiem czasu liczba takich klientów będzie rosła, przyczyni się do tego dynamicznie funkcjonujący rynek oraz zawiłości prawne i podatkowe, jakie na nim rządzą.

 Jakie wynagrodzenie.

Wieloletnia praktyka rynku pokazała, że wysokość wynagrodzenie proponowanego klientom za usługę zależy od realiów lokalnego rynku. Zwykle wyrażane jest w procentach w zależności od rodzaju nieruchomości, jej wartości, stopnia trudności transakcji. Tajemnicą poliszynela jest to, że w przypadku tzw. ofert bezpośrednich gdzie wynagrodzenie za usługę pośrednictwa płaci np. sprzedający mieszkanie jest ono doliczane do ceny lokalu. Wychodzi, więc na to, że i tak kupujący po części bądź w całości finansuje tą usługę.

 Najważniejsze standardy.

Przygotowując standardy należy brać pod uwagę trendy rozwoju rynku nieruchomości w czasie obecnym jak i przyszłym. Nie bez znaczenia są tu też fazy koniunkturalne, mieliśmy już hossę a teraz zbliża się bessa. W każdym czasie trzeba dbać o rozwój rynku, jego profesjonalizację oraz standardy wysokiej  jakości świadczonych usług.

Tomasz Błeszyński Doradca Rynku Nieruchomości.

2009-02-12