Na rynku nieruchomości można znaleźć powierzchnie przystosowane do prowadzenia określonego biznesu – np. restauracji.
– Do pośredników trafiają lokale handlowe przeważnie z rynku wtórnego, ale i deweloperzy zwracają się do biur pośrednictwa, jeśli w zakładanym czasie nie są w stanie uporać się ze sprzedażą – zauważa pośredniczka Joanna Lebiedź, właścicielka agencji Lebiedź Nieruchomości.
Jak podkreśla, na rynku wtórnym często znajdujemy oferty niedużych powierzchni w dobrych lokalizacjach. Nierzadko są to lokale już przystosowane do prowadzenia określonej działalności – np. restauracji.
– Nowy nabywca czy najemca przejmuje nieruchomość z całym biznesem i portfelem klientów – tłumaczy Joanna Lebiedź. I podkreśla, że na rynku powierzchni komercyjnych kluczowa jest lokalizacja. – Mamy przykłady, które pokazują, jak przeciągające się remonty całych ciągów ulicznych mogą zakłócić albo nawet rozłożyć na łopatki doskonale prosperujący biznes – przestrzega właścicielka agencji Lebiedź Nieruchomości. – Przy zakupie lokalu na własny użytek bądź w celach czysto inwestycyjnych trzeba uwzględnić sporo czynników, które w przypadku jednej działalności okażą się strzałem w dziesiątkę. W innym zaś – ta sama lokalizacja może się okazać porażką – dodaje.
Z analiz Joanny Lebiedź wynika, że zainteresowanie lokalami komercyjnymi stopniowo rośnie – zarówno wśród inwestorów, jak i firm, które szukają powierzchni na wynajem do prowadzenia biznesu. – Jeśli nastroje gospodarcze będą coraz lepsze, a bariery stawiane zwłaszcza małym firmom będą powoli likwidowane, jest szansa na znaczne ożywienie i tego segmentu nieruchomości – prognozuje pośredniczka z Warszawy.
Leszek Hardek, szef toruńskiej agencji Intercentrum, zwraca uwagę, że małych powierzchni handlowych, w których można prowadzić np. sklep, na rynku wtórnym nie ma zbyt wiele. – Ale zaczynają trafiać do oferty, co kilka lat temu było zjawiskiem sporadycznym. Pojawiają się np. lokale na starówce, które nie mogą znaleźć najemcy – zauważa Leszek Hardek. – Można ich szukać także w innych rejonach miasta. Ceny są bardzo zróżnicowane, w zależności od lokalizacji, stanu i rodzaju nieruchomości – dodaje. Najszybciej znikają z oferty, jak mówi szef Intercentrum, lokale w dobrym punkcie miasta, oferowane za rozsądną cenę. Te w gorszych lokalizacjach oraz z wygórowaną ceną długo zalegają na rynku.
Zdaniem Tomasza Błeszyńskiego, doradcy na rynku nieruchomości, inwestycje w lokale użytkowe były najbardziej opłacalne pięć – osiem lat temu. W tym czasie można było znaleźć w atrakcyjnej cenie powierzchnie w dobrze zlokalizowanych inwestycjach deweloperskich.
– Podaż lokali była niewielka, ponieważ deweloperzy nastawiali się na projekty mieszkaniowe. Na parterach budynków powstawały zwykle dwa – trzy lokale użytkowe – przypomina Tomasz Błeszyński. I podkreśla, że kilka lat temu popyt na lokale komercyjne był większy niż dziś. Powierzchni szukały oddziały banków, apteki, sieci spożywcze. – Dziś na rynku nieruchomości mamy ogromną podaż wszelkiego rodzaju lokali użytkowych. Można je kupić albo wynająć. Oferty są dostępne praktycznie w każdym mieście, na każdym osiedlu. Ceny i stawki najmu można negocjować.
W Warszawie jest do kupienia np. 81-metrowy lokal, wyceniony na 830 tys. zł. Znajduje się na parterze ursynowskiego budynku, niedaleko stacji metra. Główne pomieszczenie ma 65 mkw. W dwóch mniejszych można urządzić biura lub magazyn. Ofertę znajdziemy na portalu Domy.pl. W tym samym serwisie oferowany jest 135-metrowy, parterowy lokal z witrynami w centrum Szczecina. Wejście prowadzi od ulicy. Cena ofertowa to ponad 1 mln zł. Z kolei za 260 tys. zł można się stać właścicielem prawie 71-metrowego, monitorowanego lokalu w Legnicy, położonego na parterze budynku z 1930 r. W lokalu można prowadzić działalność biurową, handlowo-usługową. Przed budynkiem są miejsca parkingowe.
Aneta Gawrońska Rzeczpospolita 05 stycznia 2015