Rozmawiając z inwestorami, którzy zdecydowali się tu ulokować swoje biznesy, zawsze zadaję to samo pytanie: dlaczego Łódź? Odpowiedzi, jakich udzielają, coraz bardziej przekonują mnie, że możemy być ciekawą alternatywą dla Warszawy - pisze Michał Frąk
Dlaczego Łódź? Tak zaczynam większość wywiadów z inwestorami, którzy przychodzą lub rozwijają się w mieście. Jeszcze kilka lat temu narzekaliśmy, że powstają tu jedynie montownie dające zatrudnienie niewykwalifikowanej sile roboczej. Dzisiaj sytuacja jest inna. Na targach pracy organizowanych przez Politechnikę Łódzką wszyscy sponsorzy to firmy IT. To nie znaczy, że jedynie informatycy w Łodzi mogą liczyć na pracę. Nowych ludzi szukają też banki i branża BPO. W 2014 roku z Dworca Łódź Fabryczna na Centralny w Warszawie będzie jechało się nieco ponad godzinę. Dla warszawiaka przyzwyczajonego do stania w korkach to nic wielkiego. Już teraz firmy z Warszawy mówią, że będą traktowały Łódź jako jedną z dzielnic stolicy. Jak wypadamy na tle Śródmieścia Warszawy, Żoliborza czy Pragi?
Zdecydowana większość menedżerów pytana, dlaczego wybrała Łódź, mówi o wykształconej kadrze i absolwentach. Oprócz tego, że oni tu są, ważne jest, ile trzeba im płacić. Z badania wynagrodzeń firmy Sedlak & Sedlak wynika, że średnia płaca w Warszawie to 5 tys. zł, a w Łodzi zaledwie 3,5 tys. zł. Z jednej strony jest to smutne, ale z drugiej wydaje się, że lepiej, kiedy inwestorzy przychodzą choćby ze względu na koszty, niż mieliby nie przychodzić w ogóle. Czy dla łodzianina pracującego dla Citi, Nordei i Infosysu lepiej byłoby, gdyby tych firm tu nie było?
Drugim ważnym elementem wpływającym na koszty prowadzenia działalności jest wynajem powierzchni biurowej. W tej kategorii Łódź też jest mocno konkurencyjna.
Tomasz Błeszyński, ekspert nieruchomości, opowiada, że w 1995 roku było już tak, że firmy z Warszawy wynajmowały biura w Łodzi, bo taniej. Jednak miasto nie wykorzystało tej szansy, za to zrobił to Wrocław i Poznań. Teraz - po zbudowaniu kolei i autostrady Łódź - Warszawa - sytuacja może się powtórzyć. - Ceny najmu w Łodzi średnio są niższe o połowę niż w stolicy. Za 12 euro za m kw. spokojnie można wynająć porządne biuro, a za 20 euro za m kw. ma się już najwyższy standard. W Warszawie za te pieniądze da się znaleźć coś na obrzeżach miasta - tłumaczy Błeszyński.
Na dodatek w Łodzi wykorzystane jest zaledwie 60 proc. powierzchni biurowej. Reszta stoi pusta i jest dostępna od ręki. - Wystarczy spojrzeć, z jakim trudem najemców zdobywa biurowiec Sterlinga Business Center czy University Business Park przy Wólczańskiej - dodaje ekspert.
Dla pracujących liczy się nie to, ile zarabiają, ale ile pieniędzy zostaje w ich portfelach. Co z tego, że w stolicy zarabia się dużo, jeśli cena wynajęcia mieszkania jest dwa razy wyższa niż w Łodzi. Mimo że w ostatnim roku średnia cena najmu mieszkania w stolicy niewiele spadła, to i tak za 50 m kw. trzeba zapłacić tam 2,2 tys. zł miesięcznie. To więcej niż na przykład w Poznaniu, gdzie na takie samo lokum trzeba wydać tylko 1,45 tys. zł.
Sceptyczni wobec koncepcji migracji biznesu z Warszawy do Łodzi wątpią, czy ludzie będą chcieli się tu przenosić. Decydujący może okazać się rachunek ekonomiczny, choć mając w pamięci finansowy kryzys, na miejscu władz miasta nie zostawiałbym wszystkiego w rękach rynku.
Michał Frąk Gazeta Wyborcza 2012-04-13