Lokalizacja: centrum Polski. Historia: wieloletnie tradycje przemysłowe. Możliwości: Tania siła robocza i wykształcone kadry. Atutów tych jednak Łódź nie potrafi wykorzystać...

Polski rynek zaczyna tracić przychylność zachodniego inwestora. Z badań Polskiej Agencji Inwestycji Zagranicznych (PAIZ) wynika, że w ubiegłym roku napływ obcego kapitału zmniejszył się o 15-proc w naszym kraju. Łódź przy tym "cieszy" się wyjątkowym brakiem popularności, gdyż w 2002 r. w całym województwie łódzkim przybyło tylko 6 spółek z obcym kapitałem. Znaleźliśmy się w tyle za Białymstokiem, Rzeszowem czy Olsztynem. Lokalne władze powinny potraktować raport PAIZ, jako sygnał ostrzegawczy: przed naszym miastem pali się czerwone światło.

Entuzjaści Łodzi...

Mamy wprawdzie kilka sukcesów z ostatnich miesięcy: Rozrasta się łódzka fabryka Boscha i Siemensa. Merloni zamierza rozbudować linie produkcyjne. Philips w ślad za GE Power Controls, zdecydował się na przeniesienie do Łodzi księgowości100 europejskich zakładów. Ikea natomiast uruchomiła w Jarostach pod Piotrkowem największy i najnowocześniejszy magazyn w Polsce.

Inwestorzy pytani o kryteria wyboru działalności w naszym mieście, mówią o łódzkich tradycjach przemysłowych, sporej liczbie uczelni i wysokich kwalifikacjach pracowników. Wiele dla nich znaczy centralne położenie miasta, blisko skrzyżowania planowanych autostrad Wschód-Zachód i Północ-Południe. Wierzą, że kiedyś te autostrady wreszcie kiedyś powstaną.

Tymczasem z roku na rok entuzjazm przedsiębiorców maleje. Bo ile można zmagać się z korupcją czy problemami, jakie niesie za sobą ograniczony dostęp do zamówień publicznych? Przewlekłe procedury przy nabywaniu nieruchomości, komplikacje w trakcie uzyskiwania różnych zezwoleń są w Łodzi na porządku dziennym. Jednym z najbardziej spektakularnych ostatnio przypadków, potwierdzających "skuteczność" łódzkiej biurokracji, są problemy Hikie'a Fromera, założyciela firmy Orange Castle. Amerykański inwestor, który wybudował Orange Plaza, czekał przez dziewięć miesięcy na decyzję o warunkach zabudowy centrum budowlanego Orange Castle przy ul. Wróblewskiego. Nie ma jednak ciągle pozwolenia na budowę, mimo obiecał częściowe dofinansowanie przebudowy najbliższego skrzyżowania. A planował rozpoczęcie inwestycji na wiosnę 2003 r.

Rekordzistą w oczekiwaniu na pozytywną decyzję urzędników jest inwestor centrum handlowego Ikea, który w 1995 r. kupił przy u. Pabianickiej i Chocianowickiej grunty rolne w większości o klasach IV, V, VI. Następnie wystąpił do Rady Miejskiej o zmianę w planie zagospodarowania przestrzennego na cele handlowo-usługowe. W październiku 2003 r. wojewoda łódzki zdecydował się wreszcie na odrolnienie części gruntów. Pozostał jednak do przekwalifikowania 5-hektarowy kawałek ziemi III klasy, na co nie chce wyrazić zgody Ministerstwo Rolnictwa....

W ogólnym rozrachunku i tak o wiele lepiej prezentują się możliwości działania inwestora z zachodnim kapitałem.


"Władze nie szanują lokalnych przedsiębiorców, którzy mają kapitał i chęci by go tutaj zainwestować. W konsekwencji tracą tylko czas i pieniądze. Ich cierpliwość po prostu się kończy i szukają możliwości robienia biznesu w innych miastach, bardziej otwartych na współpracę.Urzędnicy zachłystują się każdym zagranicznym inwestorem, a lokalnych przedsiębiorców związanych z Łodzią czasem i od pokoleń przeganiają od okienka do okienka od drzwi do drzwi. Czyniąc tym wielką szkodę dla lokalnego środowiska biznesowego jak i dla mieszkańców miasta. Od 14 lat działam na rynku nieruchomości i nie widzę w Łodzi żadnych zmian na lepsze. Ciągle nie ma jasno sprecyzowanej strategii rozwoju miasta jak i całego regionu ani przychylnego klimatu inwestycyjnego - Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości."


...mogą nie popłynąć

Dzisiejsze władze uporczywie zrzucają całą winę na zaniedbania swoich poprzedników. Jednocześnie obiecują, że będą starać się o przychylność inwestorów. Deklarują ulgi w podatkach lokalnych, pomoc w rozwiązywaniu problemów administracyjnych i regulacji stanów prawnych nieruchomości.

W rzeczywistości nie wiele zmienia się na lepsze. Co gorsze, na koniec 2002 r. długi łódzkiej gminy przekroczyły już połowę wartości całego budżetu. A łączna kwota długu samorządu na koniec roku budżetowego nie może przekraczać 60 proc. dochodów. Jeśli do tego dojdzie, miasto może zapomnieć o zaciąganiu nowych kredytów czy sięganiu po unijne środki przy realizacji własnych przedsięwzięć, takich jak poprawa infrastruktury technicznej, budowa dróg itd. A tego typu inwestycje stanowiłyby przynętę dla zachodniego kapitału, zwłaszcza, że obecnie brak odpowiedniej infrastruktury drogowej i komunikacyjnej to duża bolączka.

Atrakcyjność naszego miasta wzrosłaby także znacznie gdyby usprawniono wreszcie komunikację między Łodzią a Warszawą. Pomysłów do tej pory było wiele i żaden z nich nie wypalił. Najnowszy projekt to budowa szybkiej kolei na trasie Warszawa - Łowicz- Łódź Kaliska - Sieradz- Wrocław, przy wykorzystaniu środków finansowych w ramach offsetu. Z takim pomysłem wystąpiła firma Concordia.

Aby jednak to przedsięwzięcie się powiodło, trzeba najpierw m.in. zmodernizować torowisko Warszawą a Łodzią. A jak wiadomo, na przykład torowisko między Łodzią Fabryczną a Warszawą "modernizuje się" bez powodzenia już od wielu lat.  I nic się w tej kwestii nie zmieni dopóki zarząd PKP nie nabierze elastyczności. To samo tyczy się lokalnych włodarzy.

Tomasz Błeszyński doradca rynku nieruchomości

27-10-2003