Lofty: Mieszkanie w dawnej fabryce to wciąż luksus, na który mogą sobie pozwolić tylko nieliczni. Na Zachodzie historia loftów sięga kilkudziesięciu lat, tymczasem w Polsce pojawiły się one całkiem niedawno.
— W latach 70. i 80. XX w. dzielnicę Williamsburg w północnej części Brooklynu po 30 latach świetności opuszczał przemysł.
Na Brooklyn ruszyli, więc artyści, którym Manhattan oferował za mało miejsca, za te same pieniądze. Tu mogli mieć całe piętra manufaktur o powierzchni przynajmniej 500 mkw., gdzie sufit był na wysokości na ponad pięciu metrów nad podłogą — tłumaczy Bartosz Turek, kierownik działu analiz Lion’s Banku.
Wahania popytu
W Polsce inwestycje w lofty zapowiadały się świetnie na przełomie 2005 i 2006 r.
— Projektanci realizowali swoje niespełnione wcześniej marzenia, zaś inwestorzy kupowali często za bezcen zniszczone zębem czasu obiekty. Spece od marketingu sprytnie nakręcali modę, uciekając się do różnych sztuczek, często wykorzystując do tego znane z ekranu twarze. Tajemniczy analitycy wróżyli z miesiąca na miesiąc dwucyfrowe zyski na loftach. Sprzedaż kwitła, ceny rosły, klienci rezerwowali papierowe inwestycje — opowiada Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości. Nabywcami loftów były przede wszystkim fundusze inwestycyjne, ale też artyści, malarze, rzeźbiarze, fotograficy, filmowcy, dziennikarze, prawnicy, lekarze. — Inwestorzy nie spodziewali się krachu, i to na całej linii.
Tymczasem rewitalizacja pofabrycznych obiektów okazała się bardzo droga, pracochłonna i do tego często musiała być przeprowadzana pod okiem konserwatora zabytków. Zaczęły się obsuwać terminy, powstawały problemy ze znalezieniem specjalistycznych wykonawców. Czas upływał a rynek nieruchomości hamował — mówi Tomasz Błeszyński.
Zachwyt nad tą kategorią nieruchomości dodatkowo ostudziło kilka spektakularnych upadłości deweloperskich.
— Jedną z najbardziej znanych było objęcie przez syndyka w 2012 r. loftów w fabryce Scheiblera w Łodzi, których cena na początku sprzedaży sięgała 7,5 tys. zł, a ostatecznie z trudem sprzedawano je za 3 tys. zł za mkw. — mówi Maciej Górka, ekspert ds. nieruchomości Domiporta.pl
Jednak mimo fiaska łódzkiego projektu, na deweloperskiej mapie Polski pojawiło się wiele nowych inwestycji loftowych. — W Poznaniu, w zabytkowych koszarach XV Pułku Ułanów Poznańskich powstały Lofty Ułańskie, których ceny wynoszą od 7 tys. zł za metr w 150-metrowym apartamencie do ponad 11 tys. zł w mniejszych lokalach. Także we Wrocławiu znajdziemy podobne inwestycje, choćby Lofty Platinum w XIX-wiecznej destylarni Braci Wolff przy ul. Inowrocławskiej, gdzie ceny zaczynały się od 8 tys. zł za mkw.
Innym przykładem jest Nowa Papiernia w zaadaptowanym budynku papierni z 1889 r. na Przedmieściu Oławskim, w której ceny wahają się od 7,8 tys. do 10 tys. za mkw. W Krakowie natomiast lofty powstają w dzielnicy Zabłocie w zabytkowym młynie Ziarno, a w Warszawie w dawnej wytwórni wódek Koneser z cenami od 8 tys. zł za mkw. — wylicza Maciej Górka.
Plusy i minusy
Zaletą loftów jest możliwość zaaranżowania powierzchni na wiele sposobów.
— Duże okna, wysokie ściany, industrialny charakter — to wszystko w rękach dobrego projektanta gwarantuje ciekawe projekty aranżacyjne i urzeczywistnienie rozwiązań, które w standardowym mieszkaniu nie mogłyby mieć miejsca. Dla niektórych wadą może być wielkość powierzchni i problemy natury praktycznej — od większych kosztów ogrzewania takich powierzchni, po utrzymanie w czystości np. szyb — mówi Marcin Jańczuk, dyrektor ds. PR w Metrohouse.
Trzeba też pamiętać, że cechą loftów są otwarte przestrzenie — stąd trudne może być podzielenie powierzchni na pokoje np. dla rodziny z dziećmi.
— Do tego, jeśli strop jest na wysokości 5 czy 7 metrów trudno nawet wymienić zużytą żarówkę — dodaje Bartosz Turek.
Niepewna przyszłość
Trudno jednak ocenić, czy lofty przekształcane w mieszkania mają szansę stać się w najbliższych latach poważnym graczem na rynku nieruchomości. Jak tłumaczy Ewa Piechota, menedżer marketingu Nowej Papierni, zainteresowanie loftami jest bardzo duże.
— Potwierdzają to liczby. Ze 129 loftów Nowej Papierni i inspirowanych nimi mieszkań New Line do sprzedania pozostało około 20 lokali. Polacy coraz częściej chcą mieszkać oryginalnie i szukają niekonwencjonalnych, klimatycznych wnętrz. Planujemy kolejny etap inwestycji, w ramach, którego Nowa Papiernia powiększy się o około 140 wysokich mieszkań, nawiązujących do poprzemysłowego charakteru loftów — zapowiada Ewa Piechota.
Tymczasem według Tomasza Błeszyńskiego, chętnych, na lofty nie ma zbyt wielu.
— Już w niektórych miastach mieszkania na rynku pierwotnym i wtórnym tanieją. Ruszają promocje deweloperów, podaż rośnie, mało, kogo interesują już lofty. To zjawisko postępuje w całej Polsce. Niektórzy inwestorzy próbują przerabiać swoje „lofciarnie” na biurowce z kolei inne projekty ślimaczą się, jakby czekały z zakończaniem na nowy boom nieruchomościowy. Polacy jeszcze nie zaakceptowali i nie przekonali się do takich inwestycji, niejednokrotnie pamiętają jeszcze te przędzalnie, jako działające fabryki z daleka śmierdzące chemikaliami, przesiąknięte smarami mury i podłogi po maszynach tkackich. Na to, by lofty były przyjaźnie przyjmowane przez klientów i rynek, potrzeba czasu i pieniędzy — twierdzi Tomasz Błeszyński.
Anna Gołasa Puls Biznesu 21.04.2015
Źródło:http://pulsbiznesu.pb.pl/industrialna-moda-odradza-sie-wolno/