Fundusze inwestycyjne kupują od deweloperów całe nowe bloki, by później zarabiać na wynajmie mieszkań.
W największych miastach znika tak z rynku nawet 20 proc. lokali. Dla przeciętnego Kowalskiego oznacza to większe trudności ze znalezieniem M.
Fundusze inwestycyjne – profesjonalne firmy zarabiające na wynajmie – jeszcze niedawno raczej omijały Polskę. W ostatnich latach zaczęło się to jednak zmieniać. Jak ocenia Fundacja Rynku Najmu, do 2025 r. firmy będą posiadały już ok. 66 tys. mieszkań. Oznacza to, że właśnie o tyle skurczy się pula lokali dostępnych dla przeciętnego Kowalskiego, szukającego M na własne potrzeby. A trzeba pamiętać, że już dziś z dostępnością mieszkań jest problem.
Fundusze inwestycyjne wykupują mieszkania, bloki, osiedla
Wynajem mieszkań od firm to w Polsce margines – jak podaje raport firmy CBRE, najem instytucjonalny to dziś niespełna 1 proc. rynku. Według FRN firmy oferują najemcom ok. 5,5 tys. lokali. Eksperci szacują jednak, że do 2023 r. liczba ta wzrośnie już do niemal 23 tys., a do 2025 r. nawet do 66 tys. Deweloperzy coraz chętniej wyprzedają zachodnim funduszom inwestycyjnym całe pakiety mieszkań.
– Np. Budimex Nieruchomości sprzedał w maju szwedzkiej firmie Heimstaden Bostad 13 projektów realizowanych w Warszawie, Krakowie, we Wrocławiu, w Poznaniu i Gdańsku. W tych miastach w sprzedaży nie pojawi się, więc prawie 2,5 tys. mieszkań – zauważa Marek Wielgo, ekspert GetHome.pl. – Na zlecenie inwestorów budują je także m.in. Echo Investment, Vantage Development, Eiffage Immobilier, Marvipol Development, Matexi Polska, czy Golub Gethouse.
Skalę zjawiska trudno ocenić, jednak zdaniem ekspertów są powody do niepokoju. Jak ocenia w rozmowie z Wyborcza.biz Michał Cebula, wiceprezes HRE Investments, nawet 15–20 proc. nowych mieszkań trafia w ręce firm żyjących z wynajmu (dane JLL dla 7 największych miast w Polsce). W rzeczywistości ten odsetek może być jeszcze wyższy, bo nie wszystkie dane o transakcjach są ujawniane.
Można się spodziewać, że jeśli władze nie będą temu zjawisku przeciwdziałać, to fundusze będą nabywać coraz więcej lokali. Pokazują to dobrze przykłady z innych krajów – w Niemczech najwięksi gracze na rynku posiadają setki tysięcy mieszkań.
Głód mieszkań wciąż nienasycony. Czy rząd powinien zareagować?
Działalność funduszy inwestycyjnych na rynku mieszkaniowym jest oczywiście w pełni legalna. Nabywanie przez firmy całych budynków i osiedli może być jednak problemem, ponieważ w Polsce wciąż panuje ogromny głód mieszkań. Choć deweloperzy biją kolejne budowlane rekordy, eksperci Narodowego Banku Polskiego alarmują, że podaż mieszkań wciąż jest niższa niż popyt. W statystykach wciąż jesteśmy daleko w tyle za Europą. Pod koniec 2020 r.:
- w Polsce przypadały 393 mieszkania na 1000 mieszkańców,
- w Unii Europejskiej przypadało 491 mieszkań na 1000 mieszkańców.
Do tego dochodzą problemy z dostępnością mieszkań. Bardzo wysokie ceny nieruchomości sprawiają, że coraz trudniej jest znaleźć atrakcyjne lokum w przystępnej cenie. Mieszkania deweloperskie wyprzedają się z reguły jeszcze na etapie dziury w ziemi, a na rynku wtórnym nieraz już kilkanaście minut po wrzuceniu ogłoszenia o sprzedaży lokal znajduje nabywcę.
Jak uważa cytowany już Cebula z HRE Investments, rząd powinien w tej sytuacji zareagować i wprowadzić rozwiązania, które przyhamują ambicje funduszy inwestycyjnych. Proponuje on np. podatek od pustostanów i niewykorzystywanych działek. Część deweloperów uważa jednak, że reagować wcale nie trzeba, bo nie dzieje się nic strasznego – rynek po prostu zmienia się w odpowiedzi na potrzeby klientów. Ci zaś zaczynają powoli przekonywać się do wynajmu.
– Coraz więcej młodych ludzi mówi:, po co mam kupować mieszkanie i brać kredyt na 30 lat, skoro mogę je wynajmować? – mówi Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości cytowany przez money.pl.
Na razie trudno jednak ocenić, czy trend faktycznie się odwraca i Polacy przestają marzyć o zamieszkaniu na swoim. Według raportu CBRE obecnie w naszym kraju tylko 4 proc. osób wynajmuje lokum.
Przemysław Zańko 27.09.2021 r. Gazeta Lubuska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Foto:Tomasz Błeszyński