Po tym wszystkim co dzieje się obecnie na świecie, polecam jednak inwestycje w kraju.

Nasz rynek nieruchomości znamy i co najważniejsze na bieżąco możemy pilnować obiegu swoich pieniędzy. A inwestycje w nieruchomości zagranicą są bardzo ryzykowne a i banki nie chętnie chcą je finansować.

Analitycy polecający takie biznesy nie do końca znają realia tamtych rynków. Oferują tzw. wschodzące rynki min. Brazylię, Malezję, Turcję, Albanię, Egipt, Bułgarię czy Chorwację. W ostatnim czasie mocno lansowane są apartamenty w Dubaju, podobno super inwestycja. Myślę ,że teraz ich hitem będą amerykańskie nieruchomości.

Porównując ceny tych nieruchomości z rynkiem krajowym, można odnieść wrażenie, że są atrakcyjne i do tego jeszcze pięknie krajobrazy i słoneczna pogoda gratis. Ale nie dajmy się zwariować, nasz rynek stabilizuje się po nadmuchanej przez analityków i deweloperów bańce spekulacyjnej. Ceny osiągną właściwy poziom a inwestycje będą bardziej korzystne.Historia lubi się powtarzać, jak pamiętam podobnie było w 1998-1999 roku.  

Nieruchomości to szalenie specyficzny i wrażliwy produkt, podlega wielu czynnikom a przede wszystkim jest oparty na lokalnym rynku.

Wystarczą małe zawirowania polityczne, gospodarcze czy społeczne by nastąpiła huśtawka cen oraz popytu i podaży. Biznes jest biznes – sprzedają co mają i najlepiej jak umieją opakowują ten towar.

Moim zdaniem takie projekty w kraju może sobie pozwolić góra 5000 osób, inwestując bez ewentualnego uszczerbku, zarazem spełniając swoje trochę snobistyczne zachcianki. Po latach doświadczeń pozostanę jednak przy sceptycznej opinii na powyższy temat.

Lepiej podnosić z kryzysu swoje podwórko niż napychać kasą zagraniczne ulice.

Tomasz Błeszyński   Doradca Rynku Nieruchomości

2008-09-26