Polityczna regulacja rynku mieszkaniowego.

Do Sejmu trafił projekt ustawy, który zakłada dodatkowe opodatkowanie podatkiem od czynności cywilnoprawnych tzw. flipowania mieszkań.

Projekt rekomenduje wprowadzenie dodatkowego opodatkowania podatkiem od czynności cywilnoprawnych [PCC] inwestorów określanych obecnie modnym słowem „fliper” kupujących mieszkania w celu ich późniejszej sprzedaży.

Proponuje się w ustawie trzy nowe stawki PCC naliczanego od umowy sprzedaży lokalu mieszkalnego;

  • stawką 10 procent - w przypadku sprzedaży lokalu mieszkalnego przed upływem roku od jego zakupu,
  • stawką 6 procent - w przypadku sprzedaży lokalu mieszkalnego w okresie od roku, jednak przed upływem dwóch lat od jego zakupu,
  • stawką 4 procent - w przypadku sprzedaży lokalu mieszkalnego w okresie od dwóch lat, jednak przed upływem trzech lat od jego zakupu.

W projektowanej ustawie proponuje się również dodatkowe opodatkowanie wyższym podatkiem inwestorów, w momencie zakupu przez nich trzeciego i kolejnego mieszkania w okresie 5 lat.

W sytuacji, gdy kupujący w okresie pięciu lat liczonych od końca roku, w którym kupił pierwszy lokal mieszkalny i kupuje np:

  • trzecie mieszkanie – umowa zostanie objęta stawką PCC na poziomie 3 procent;
  • czwarte mieszkanie – umowa zostanie objęta stawką PCC na poziomie 4 procent;
  • piąte i kolejne mieszkanie – umowa zostanie objęta stawką PCC na poziomie 5 procent.

Ponadto proponuje się, aby każdorazowo w przypadku zawierania kolejnych transakcji zakupu lokali mieszkalnych kupujący składał przed notariuszem oświadczenie o liczbie zawartych wcześniej umów w okresie ostatnich pięciu lat liczonych przed daną umową, pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych oświadczeń.

Nowe przepisy miałyby wejść w życie 1 stycznia 2025 r.

Dla mnie ten projekt spełnia wyłącznie populistyczne cele marketingu politycznego i nie wnosi nic dobrego dla rynku nieruchomości. Wprowadzenie tych przepisów ani nie ograniczy kupowana nieruchomości, w które inwestuje się już przecież do niepamiętnych czasów i dalej będzie, jeżeli tego typu projekty będą atrakcyjne.

Żadne odgórne regulacje tego nie zmienią, bo tu decyduje rynek i rachunek ekonomiczny dla danej inwestycji. Po drugie proponowany projekt nie będzie miał żadnego wpływu na zwiększenie dostępności mieszkań na rynku. Po trzecie nie przyczyni się też do obniżenia cen mieszkań.

Jest to taka legislacyjna sztuka dla sztuki nie rozumiem, dlaczego nagle Sejm miałby się zając uchwalaniem tego typu ustawy, skoro jest wiele innych ważnych kwestii do uregulowania z punktu widzenia funkcjonowania rynku nieruchomości. Chyba, że umowa koalicyjna na to zezwala i posłowie poprą ten projekt.

Zobaczymy jaki będzie ostateczny los tego projektu, bo po oświadczeniach majątkowych polityków wszystkich opcji widać, że od lat bardzo chętnie inwestują w nieruchomości budując w ten sposób swój majątek.

Od lat analizuję rynek nieruchomości i wiem, że żadne działania „fiskalizujące” nie uzdrowią sektora mieszkaniowego a wręcz przeciwnie spodziewam się, że mogą być przesłanką do kreatywnego omijania przepisów podatkowych. Boję się, że mogą też zachęcić inwestorów do przerzucania tych dodatkowych kosztów wynikających z opodatkowania na końcowego odbiorcę kupującego mieszkanie zwiększając przez to ceny.

Nieruchomości są jednym z atrakcyjniejszych i w miarę bezpiecznym aktywów w które warto lokować, by budować majątek co nie jest przecież społecznie negatywne, czy też prawnie zabronione.

Może za jakiś czas w Sejmie pojawi się kolejny projekt np. opodatkowania osób inwestujących w złoto, bo przecież jest to równie atrakcyjne i dochodowe. Jakąś ustawą zostanie wprowadzona zasada dodatkowego opodatkowania od kolejnego grama czy sztabki kruszcu. Bo przecież zawsze można wszystko opodatkować w imię sprawiedliwości społecznej i zasypywania dziur w budżecie.

Uważam, że inwestowanie w nieruchomości oprócz budowania i pomnażania kapitału ma też inne zalety. Fliperzy kupują mieszkania na rynku pierwotnym w standardzie deweloperskim czy używanie na wtórnym remontują je i wyposażają tym samym podnosząc ich cenę. Sprzedają gotowy lokal do zamieszkania, który kupujący przeznaczają na potrzeby własne lub pod wynajem.

Nie wszyscy kupujący mają czas i chęci na remont mieszkania, dlatego też chętnie korzystają przy zakupie z takiej opcji. Tu decydują prawa rynku - jest oferta - jest klient - jest transakcja. Fliper nie robi tego charytatywnie podchodzi biznesowo do każdego projektu i to normalne, że chce zarobić. Należy pamiętać, że ponosi on nie tylko czasem duże koszty takiej inwestycji, ale i ryzyko jej powodzenia.

Złota zasada inwestowania - kup taniej - sprzedaj drożej nie jest niczym nowym funkcjonuje od lat praktycznie w każdym segmencie gospodarki. Flipuje się np. na truskawkach, grzybach czy na samochodach i jest to czasem bardzo zyskowna inwestycja.

Podsumowując jest to dla mnie typowa populistyczna zagrywka marketingu politycznego, która nic dobrego dla rynku nieruchomości nie przyniesie a wręcz przeciwnie może spowodować dodatkowy chaos, panikę co może wpłynąć na dalsze podwyżki cen i dostępność mieszkań na rynku.

Tomasz Błeszyński doradca rynku nieruchomości

Biznes - Nieruchomości - Gospodarka  04.04.2024


Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


 

Ilustracja - zdjęcie: Tomasz Błeszyński