Niebawem minie 60 lat od budowy pierwszych budynków wielkopłytowych w Polsce. Posłowie z sejmowej komisji infrastruktury martwią się o bezpieczeństwo mieszkających w nich ludzi. Czy słusznie?

W czasie środowego posiedzenia komisji wiceminister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej Janusz Żbik uspokajał, że jak dotąd nie zawalił się ani jeden budynek zbudowany w tej technologii. Według ministerstwa takiego zagrożenia nie ma, o czym świadczą rutynowe kontrole, które co pewien czas muszą przeprowadzić właściciel lub zarządca budynku. Min. Żbik zapewniał, że nawet wybuch gazu nie jest w stanie zniszczyć całkowicie tego typu konstrukcji.

Potwierdza to Jacek Dębowski z Politechniki Krakowskiej. - W przewidywalnej przyszłości nie grozi nam zawalenie się wielkiej płyty - zapewnia nas ten ekspert w dziedzinie budownictwa wielkopłytowego. Dębowski przypomina, że jedyny przypadek katastrofy odnotowano w latach 70.

W czasie montażu zawalił się blok w Polkowicach. Był to jednak błąd wykonawcy. Dodajmy, że wybuch gazu w gdańskim wieżowcu w 1995 r., w którym zginęły 22 osoby, spowodował uszkodzenie fragmentu konstrukcji. Mimo to blok nie nadawał się już do odbudowania, więc go zburzono, a w jego miejscu postawiono nowy.

Polskie projekty lepsze od zagranicznych

Pocieszające jest też to, że w zgodnej opinii ekspertów polskie projekty budynków z wielkiej płyty są lepsze nawet od stosowanych we Francji czy w Niemczech. Wczoraj w Sejmie Dębowski przyznał jednak, że problem wielkiej płyty istnieje, a wiąże się on z poważnymi błędami, których dopuszczali się budowlańcy, m.in. z powodu wielkiego pośpiechu. Np. może się więc urwać balkon albo odpaść płyta zewnętrzna. - Dlatego niepokoi mnie to samozadowolenie ministerstwa. Istnieje bowiem duże niebezpieczeństwo, że wydarzy się jakieś nieszczęście. Taka płyta waży ok. 500 kg - komentował Eugeniusz Batko z Małopolskiego Związku Pracodawców. Według Batki na budowach często pracowali ludzie, którzy przechodzili zaledwie kilkudniowe przeszkolenie.

Także prezes Krajowej Rady Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa Andrzej Dobrucki nie ma wątpliwości, że bloki z wielkiej płyty były budowane nierzadko byle jak i z niewłaściwych materiałów. Jako dowód wskazał wyniki badań Instytutu Techniki Budowlanej, który sprawdził 350 płyt ściennych z 31 bloków wybudowanych w różnych miastach. Okazało się, że np. aż 90 proc. wieszaków, za pomocą których łączona jest płyta wewnętrzna z elewacyjną, wykonanych jest z niewłaściwej stali. W dodatku sześć na 10 wieszaków było nieprawidłowo zakotwionych. - W budownictwie wielkopłytowym stosowano także wieszaki ze stali nierdzewnej. Problem w tym, że są one podatne na pękanie. Z kolei wieszaki powlekane aluminium nie trzymają się odpowiednio w betonie - mówi Dobrucki.

Czy tego typu wady mają wpływ na żywotność budynków? W powszechnym przekonaniu budowano je z myślą o 50-60 latach eksploatacji. - Takie twierdzenie nie ma żadnego uzasadnienia - twierdzi Dobrucki. I zapewnia, że wielka płyta przetrwa nawet i 120 lat, jeśli budynki będą właściwie eksploatowane i konserwowane.

Zdaniem ekspertów konieczna jest też ich modernizacja, by spełniały współczesne standardy, np. energetyczne. Dobrucki i Dębowski są zgodni, że z budynków z wielkiej płyty powinien być wyprowadzony gaz. Głównie ze względu na zły stan wentylacji. - Mieszkańcy wymieniają okna na bardzo szczelne. A bez dopływu świeżego powietrza urządzenia gazowe nie działają prawidłowo. Rośnie więc ryzyko zatrucia czadem. U kobiet, które dużo czasu spędzają w kuchni, prawdziwą zmorą może być migrena - mówił Dobrucki. Według niego karygodne jest ocieplanie budynków bez wcześniejszego sprawdzenia stanu technicznego bloków. Eksperci zaapelowali, by rząd zaczął dofinansowywać tego typu badania.

Program renowacji osiedli

Wiceprzewodniczący komisji infrastruktury Andrzej Adamczyk (PiS) zapowiedział przygotowanie dezyderatu do rządu w tej sprawie. Posłom marzy się też program renowacji osiedli wielkopłytowych. Adamczyk stwierdził, że takie programy działają m.in. w Niemczech, Francji i państwach skandynawskich. - W Niemczech wiele takich budynków stoi teraz pustych - zauważył wiceminister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej Piotr Styczeń.

Czy podobnie może być także w naszym kraju? Jeśli nawet tak będzie, to raczej nieprędko. Ostatni Narodowy Spis Powszechny wykazał, że w Polsce jest ok. 13,7 mln domów jednorodzinnych i mieszkań. Nie wiadomo, ile z nich jest w blokach z wielkiej płyty, ale szacuje się, że takich mieszkań może być nawet ok. 4 mln (tylko w latach 1966-98 wybudowano ich w miastach ponad 2,3 mln). Marta Kosińska z serwisu nieruchomościowego Szybko.pl. informuje, że w Warszawie, Gdańsku, Gdyni, we Wrocławiu, w Poznaniu i Łodzi największy odsetek wśród oferowanych w listopadzie mieszkań stanowiły bloki z wielkiej płyty. - Ten rodzaj nieruchomości należy do najtańszych i średnio jego cena jest niższa od średniej dla danego miasta o 6 proc. - mówi Kosińska.

Z badań portalu nieruchomości Domy.pl wynika, że choć mieszkania z wielkiej płyty odbiegają od współczesnych standardów (mniejsze metraże, niższa wysokość pomieszczeń, niska jakość użytych materiałów, gorsze wykończenie), to jednak wciąż są na nie chętni. Osiedla z wielkiej płyty mają wiele bardzo istotnych atutów - zwykle dobrą lokalizację z rozwiniętą infrastrukturą handlowo-usługową, poszukiwane obecnie metraże (dwa lub trzy pokoje na relatywnie małej powierzchni), a przede wszystkim ceny niższe niż w przypadku budynków zbudowanych z cegły lub w technologii "rama H". I właśnie niższa cena jest tym czynnikiem, który sprawia, że w toku poszukiwań mieszkania część klientów rezygnuje ze swoich pierwotnych preferencji. Jak wynika z badania, prawie trzech na czterech zainteresowanych kupnem mieszkania preferuje budynki z cegły. Jednak kiedy trzeba podjąć decyzję, na zakup mieszkania w wielkiej płycie gotowych jest 40 proc. klientów.

- Przez niektórych znienawidzone bloki z tzw. wielkiej płyty przetrwały 30-50 lat często w dobrym stanie. Są przedmiotem obrotu, znajdują nabywców, uzyskują niezłe ceny. Według mnie taka przyszłość niestety nie czeka obecnych projektów deweloperskich - komentuje doradca rynku nieruchomości Tomasz Błeszyński. - Już na niektórych rocznych apartamentowcach widać spływającą farbę z elewacji, odpryski, pęknięcia czy wilgoć atakującą ściany. Współczesne apartamentowce z biegiem lat będą wyglądały gorzej niż obecnie płyta - dodaje ten ekspert.

Marek Wielgo Gazeta Wyborcza  2012-12-17