Chcielibyśmy mieszkać w domkach. Połowę mieszkań budują inwestorzy indywidualni. A marzy o nich prawie 80% społeczeństwa. Jednak z wielu powodów nie jest to łatwe. Śnimy o domku jednorodzinnym poza miastem. Ideałem jest willa o powierzchni użytkowej 90-200 m2. Najlepiej w małej miejscowości oddalonej do 30 km od aglomeracji.

Budownictwo indywidualne to przede wszystkim inwestycje mieszkaniowe realizowane przez osoby fizyczne. Z drugiej strony takie budynki powstają również za sprawą deweloperów. Jednak w pewnym uproszczeniu można przyjąć, że jest to głównie budownictwo jednorodzinne.

Budownictwo jednorodzinne jest od lat jedyną skuteczną formą w miarę taniego zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych Polaków uważa Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości. Galopujące ceny mieszkań w latach 2006-2009 zachęciły do inwestowania w domy poza miastami.

Cena budowy domu stała się konkurencyjna w stosunku do oferowanych na rynku mieszkań. Technologie uległy poważnym zmianom. Na rynek weszły przebojem domy segmentowe, z różnych materiałów (drewno, beton, płyty prefabrykowane), składane pod klucz nawet w czasie krótszym niż miesiąc. Pojawiły się projekty energooszczędne, ekologiczne, o niskich kosztach eksploatacyjnych.

Duża podaż działek budowlanych lub rolnych z możliwością zabudowy tylko przyspieszyła ten proces twierdzi Tomasz Błeszyński. Domy można budować etapami, stopniowo zbierając fundusze, inwestując nawet bez kredytu. Rozsądnie budowane domy stają się synonimem świadomego oszczędzania, a nie luksusu.

Według wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego w ubiegłym roku oddano do użytkowania 152 527 mieszkań, to jest o 16,5% więcej niż rok wcześniej. W tym czasie wydano pozwolenia na budowę 165 092 mieszkań, czyli nastąpił spadek o 10,3%. Zmniejszyła się również liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto do 141 798, tj. o 12,6%.

Największy udział (53,3%) w przyroście nowych zasobów mieszkaniowych mieli inwestorzy indywidualni, którzy wybudowali 81 244 mieszkania, czyli o 10,5% więcej niż przed rokiem. W tej grupie odnotowano spadek liczby wydanych pozwoleń na budowę do 88 056 mieszkań, tj. o 8,7% oraz liczby mieszkań, których budowę rozpoczęto do 79 687 mieszkań (o 11,9%).

Oddano do użytkowania więcej mieszkań niż rok wcześniej, ale to ciągle ilości niewspółmierne w stosunku do potrzeb. Gdy rozpoczynała się nasza nowa rzeczywistość ponad dwadzieścia lat temu, szacowano, że brakuje około 1,5 miliona mieszkań. W ciągu dwóch dekad niewiele się zmieniło. Choć głośno się o tym nie mówi, sytuacja jest ciągle fatalna.

Również Główny Urząd Nadzoru Budowlanego podsumował już wstępnie wyniki badania ruchu budowlanego w 2012 r. Wynika z nich, że liczba pozwoleń na budowę spadła o 6,7%. Zmiana ta dotyczy większości kategorii obiektów. Największy spadek odnotowano w grupach budynków mieszkalnych jedno- i wielorodzinnych. Wzrosła natomiast liczba obiektów oddanych do użytkowania o 10,5%. Najwięcej oddano w województwach kujawsko-pomorskim i łódzkim.

Znaczący udział w ogólnej liczbie wydanych pozwoleń na budowę mają pozwolenia dotyczące budynków mieszkalnych jednorodzinnych i wielorodzinnych. W ub. r. na takie budynki wydano 86 216 decyzji. W porównaniu z 2011 r. (w którym wydano 99 224 decyzje) liczba ta jest mniejsza o 15,1%. Większość pozwoleń na budowę w tej kategorii obiektów dotyczy budynków jednorodzinnych. Wydano na nie 83 530 pozwoleń, czyli około 97% pozwoleń wydanych dla wszystkich budynków mieszkalnych. Najwięcej pozwoleń na budowę wydano w województwach: mazowieckim 30 762, wielkopolskim 26 178 i śląskim 18 093. Najmniej zaś w województwach: opolskim 2906, lubuskim 4899 i podlaskim 6182. Natomiast przekazano do użytkowania 167 332 obiekty, w tym 86 162 budynki mieszkalne. Liczba budynków jednorodzinnych wzrosła o 9,2%.

W Polsce buduje się niewiele potwierdza Bartosz Turek, analityk rynku nieruchomości w firmie Home Broker. Zaś podstawą budownictwa mieszkaniowego są inwestorzy indywidualni (osoby fizyczne budujące głównie domy jednorodzinne). Jednak zarówno deweloperom, jak i pozostałym inwestorom mogą się naprzykrzać trudne i długotrwałe procedury administracyjne.

Według raportu Doing Business 2013 załatwienie pozwoleń trwa w naszym kraju przeciętnie 301 dni. Zajęliśmy tym samym dopiero 161 miejsce. Polityka w tym zakresie kończy się niestety na obietnicach. Tymczasem przed niedawnymi wyborami parlamentarnymi uproszczenie i skrócenie procedur znajdowało się w większości programów komitetów wyborczych.

Niestety, również wiele tych pomysłów było niedobrych zwraca uwagę Bartosz Turek. Na przykład nadmierne skracanie i upraszczanie procedur mogłoby się odbić negatywnie na jakości nadzoru budowlanego, który jest przecież niezbędny. Kluczem do wzrostu liczby domów jednorodzinnych byłby rozwój planowania przestrzennego. Na razie miejscowych planów jest niewiele, a to oddziałuje negatywnie na ład przestrzenny w miastach.

Nie znaczy to, że nic się nie dzieje. Nowym ciekawym pomysłem, który ma wspierać budownictwo ekologiczne, są dopłaty do domów energooszczędnych. Projekt ten pilotuje i finansuje Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Możliwa do uzyskania dopłata będzie zależała od typu nieruchomości (mieszkanie lub dom) i jego zapotrzebowania na ciepło. Kwota jest wyższa, gdy zużycie ciepła nie przekracza 15 kWh/m2 rocznie (tak zwany dom pasywny), a niższa gdy jest mniejsze niż 40 kWh/m2 rocznie (dom niskoenergochłonny). Dla porównania przeciętny nowy dom potrzebuje przeważnie około 100-120 kWh energii na m2 rocznie. Niestety, program jest wciąż na etapie wdrażania.

Rząd ma wiele pomysłów. Ale nowa ustawa Prawo budowlane, która ma ułatwić proces inwestycyjny, może być gotowa dopiero w 2015 r. Nie wiadomo jednak, czy jeszcze ten sejm zdąży się nią zająć w roku wyborczym. Trudno zatem przesądzać czy budownictwo w tym jednorodzinne zyska niezbędny impuls rozwojowy.

Mieczysław T. Starkowski  Gazeta Inwestor  2013-03-12