Trzeba uważać, co się podpisuje. Gapa zapłaci dwie prowizje.
 
 Rzeczpospolita: Czy kilku pośredników może żądać prowizji od jednego klienta, jeżeli kupił mieszkanie figurujące w ofertach kilku agencji?

- Takie sytuacje nie powinny się zdarzać, bo klient kwituje odbiór oferty - uważa Leszek Michniak, prezes Wrocławskiej Giełdy Nieruchomości skupiającej ponad 70 agencji. - Po co ktoś miałby brać ten sam adres z dwóch agencji?

- Miałem kiedyś taką sytuację - opowiada Tomasz Błeszyński, rzecznik Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości i właściciel biura w Łodzi. - Tego samego dnia w dwóch różnych biurach nieruchomosci ofertę na ten sam adres odebrali mąż i żona. Dogadaliśmy się między biurmi, nie robiliśmy z tej sytuacji problemu, ale po prostu klienci muszą pamiętać, że podpisując umowę z biurem i pobierając adres zobowiązują się do współpracy z pośrednikiem przy wykonaniu usługi i zapłaty wynagrodzenia.

Wobec kupujących pośrednicy stosują żelazną zasadę: zrealizujesz transakcję z otrzymanej oferty - płacisz prowizję. Powszechną praktyką jest podsuwanie klientom zobowiązania do zapłacenia prowizji już przy przekazywaniu adresów.

Prowizje w obrocie mieszkaniami kształtują się od 2,5 do 3 proc. i najczęściej pobierane są przez pośredników zarówno od sprzedającego, jak i kupującego. Czasem można wynegocjować tylko jedną prowizję. W innych krajach, np. w USA i Kanadzie, prowizje kształtują się na dwukrotnie wyższym poziomie - 5-6 proc. - ale zasadą jest, że pośrednik pobiera je tylko od sprzedających.

Krystyna Milewska Rzeczpospolita 9 października 2000 r.