Inwestycje w nieruchomości na rynku łódzkim to coraz mniej opłacalny interes. Przybywa budynków do wynajęcia, a ceny spadają. Na początku lat 90. nastąpił boom na łódzkim rynku nieruchomości. Firmy i osoby prywatne skupowały upadające zakłady, powierzchnie biurowe i handlowe. Jednak pomysł zarabiania dużych pieniędzy na wynajmie powierzchni użytkowych okazał się niewypałem. Obecnie popyt jest niewidki i dużo lokali użytkowych świeci pustkami.
Podaż większa od popytu
Rozbudowana sieć supermarketów wywiera duży wpływ na działalność drobnych firm, które nie mogąc sprostać konkurencji popadają w kłopoty finansowe, zazwyczaj zaprzestają działalności i chcą pozbyć się swoich lokali. Recesja dotknęła także rynek mieszkań. Wielu właścicieli, z różnych powodów, zmuszonych jest do natychmiastowej sprzedaży lokali. W efekcie pojawia się o wiele więcej ofert sprzedaży nieruchomości niż klientów zainteresowanych kupnem.
- Zmieniające się szybko tendencje związane z lokalizacją budynku oraz jego standardem powodują, że ludzie zamożni, po kilku latach od nabycia domu, chcą go sprzedać. Chętnych na zakup takich nieruchomości jest niewielu. W efekcie na rynku łódzkim jest dużo ofert sprzedaży domów - wyjaśnia Tomasz Błeszyński z Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości i szef jednej z łódzkich agencji nieruchomości.
pb. Puls Biznesu 09-01-2001