Choć 2016 rok jeszcze nie minął, wiadomo już, że zakończy się rekordowym zyskiem magistratu ze sprzedaży nieruchomości. Czy Łódź może się stać rajem dla inwestorów?

- W czasach największego boomu na rynku nieruchomości nie było w Łodzi tylu inwestycji i takich transakcji. W budowie jest ponad 200 tys. m kw. nowoczesnej powierzchni biurowej, a inwestorzy przygotowują kolejne projekty. Na tegorocznych targach mieszkaniowych deweloperzy zaprezentowali rekordową liczbę inwestycji - wylicza Aleksandra Hac z biura prasowego UMŁ.

Łódź zarabia...

W roku 2014 Urząd Miasta Łodzi zarobił na sprzedaży 170 nieruchomości 53 mln zł. To był rekord. Rok później poprawiono go niemal dwukrotnie, po raz pierwszy przekraczając barierę 100 mln zł. Choć działek sprzedano mniej (156), do miejskiej kasy wpłynęły 102 mln zł, czyli 14 mln więcej niż zakładano.

Wynik ten osiągnięto m.in. dzięki sprzedaży terenów przy ul. Demokratycznej (7,5 mln zł), na rogu ul. Ogrodowej i Zachodniej (6,8 mln), a przede wszystkim - Bramie Miasta (28,5). Wiadomo już, że w 2016 roku rekord padnie ponownie. Do końca października do magistratu wpłynęło 44,2 mln zł. Doliczyć do tego można już jednak 85,2 mln, które Ghelamco zapłaci za najdroższą działkę w historii Łodzi, czyli ponad 2 ha na terenie Nowego Centrum Łodzi pomiędzy dworcem Łódź Fabryczna a EC1. W urzędzie czekają także na podpisanie aktów notarialnych na inne nieruchomości, na których zarobi niemal 7,5 mln zł. Łącznie zyski wyniosą więc niemal 137 mln zł - o 33 mln zł więcej niż założono w budżecie. A na tym może się nie skończyć, bo do końca roku zaplanowano jeszcze kilkadziesiąt przetargów, a najdroższa działka - ośrodek wczasowy w Rowach - wyceniona jest na 3,85 mln.

... i pięknieje

Jakie lokalizacje wybierają inwestorzy? - To bardzo często ważne miejsca przy ruchliwych ulicach - mówi Hac. - Ulica Ogrodowa odzyska trzy narożniki, a właśnie narożne budynki mają nieoceniony wpływ na to, jak postrzega się i ocenia miasto. Dekadami straszyły przy skrzyżowaniach z ul. Zachodnią i Nowomiejską puste ściany, z których jedyną korzyść miały firmy wieszające tam reklamy. Za kilkanaście miesięcy będą tam nowy hotel, biurowiec, sklepy i mieszkania. Kolejne ważne miejsca, które się niedługo zmienią, to narożniki skrzyżowania marszałków i al. Piłsudskiego z ul. Sienkiewicza - każdego dnia mijają je tysiące osób.

Nie tylko przykład Ghelamco i Bramy Miasta pokazują, że zainteresowaniem cieszy się też Nowe Centrum Łodzi. Już od jakiegoś czasu trwa przecież budowa biurowców Nowa Fabryczna i Przystanek mBank, a niedawno zapowiedziano też przebudowę zabytkowej fabryki przy ul. Wierzbowej na Fabrykę Przedsiębiorczości.

Wpływ na ruchy inwestorów mają działania miasta, które m.in. dzięki przygotowywanej z rozmachem rewitalizacji obszarowej odnowią spory kawał śródmieścia. Tak będzie chociażby ze wspomnianą ulicą Ogrodową, która po remoncie będzie zwężona, a jej okolice dzięki odnowie parku Śledzia, famuł, pałacu Poznańskiego czy tzw. przebiciom kwartałowym staną się o wiele bardziej atrakcyjne. Warto podkreślić, że rozpoczęły się inwestycje, które przez lata były wstrzymane. To m.in. hotel przy Piotrkowskiej i al. Mickiewicza, biurowce Symetris przy al. Piłsudskiego czy osiedle mieszkaniowe Art Modern przy ul. Wróblewskiego. - O tym, że w Łodzi warto inwestować i inwestuje się dobrze, świadczą też nagrody, jakie dostajemy. Miesiąc temu zajęliśmy pierwsze miejsce w Rankingu Miast 2016 Polskiego Związku Firm Deweloperskich - dodaje Hac.

Sprzedaże cieszą, ale...

Nastroje stara się studzić Tomasz Błeszyński, niezależny ekspert rynku nieruchomości. - To, że za działkę w NCŁ ktoś chce zapłacić 85 mln zł, nie oznacza, że ceny za metr kwadratowy poszły w górę, a Łódź staje się rajem dla inwestorów. To tylko jedna transakcja, na którą wpływ ma wiele czynników - podkreśla.

Błeszyńskico prawda cieszy się, że rośnie zainteresowanie Łodzią, ale podkreśla, że jeszcze większe dotyczy innych miast - nie tylko Warszawy czy Krakowa, lecz także Poznania i Wrocławia. - Coraz prężniej rozwijają się Toruń i Bydgoszcz - zauważa ekspert.

I dodaje: - Rynek nieruchomości to nic innego jak powtarzający się cykl koniunkturalny. Łódź na przełomie wieków już raz przespała swoją szansę. Wtedy warszawski rynek był przegrzany, ale inwestorzy nie wchodzili do naszego miasta, bo nie było atrakcyjne. Brakowało dobrych dojazdów, hoteli, dobrej oferty do życia. Teraz Warszawa inwestycyjnie znów puchnie i wydaje się, że Łódź znów dostała szansę. Mam nadzieję, że tym razem jej nie zmarnujemy, bo nasz rynek powoli zaczyna być konkurencyjny. Pamiętajmy jednak, że inne miasta nie śpią, a jednym z głównych atutów Łodzi wciąż pozostaje to, że jest tania. Cieszmy się więc, ale z umiarem. O tym, czy wykorzystaliśmy otwierającą się przed nami szansę, będziemy mogli mówić dopiero za kilka lat.

Szymon Bujalski Gazeta Wyborcza 12-11-2016