Pośrednicy w obrocie nieruchomościami nie chcą być zaliczeni do instytucji zobowiązanych do przekazywania informacji o transakcjach do Generalnego Inspektora Informacji Finansowej. Taki obowiązek został nałożony na pośredników przez ustawę o przeciwdziałaniu wprowadzaniu do obrotu finansowego wartości majątkowych pochodzących z nielegalnych lub nieujawnionych źródeł.
W redakcji "Pulsu Biznesu" spotkali się przedstawiciele Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości z urzędnikami Ministerstwa Finansów.
Spytaliśmy Zbigniewa Kubińskiego, prezydenta PFRN, czy pieniądze inwestowane na rynku nieruchomości mogą pochodzić z nielegalnych źródeł.
Wykluczyć nie można
- Nie można wykluczyć, że nielegalne pieniądze mogą być inwestowane w nieruchomości. Natomiast pytanie jest takie, czy jest sens wikłać pośredników w system rejestrowania i informowania GIIF o dokonanych transakcjach w sytuacji, kiedy pośrednik nie jest ogniwem, przez które przepływają pieniądze. Agent nieruchomości jedynie pośredniczy przy dokonywaniu transakcji, przy kojarzeniu stron. Pieniądze przechodzą albo przez system bankowy, albo w transakcjach gotówkowych między stronami. Pośrednicy nie biorą udziału w ich transferze. Wykonują tylko czynności pomocnicze. Bardzo często duże transakcje są tak konstruowane, że pośrednik po skojarzeniu stron jest odsuwany od transakcji, która dalej toczy się między stronami. O jej zawarciu pośrednik dowiaduje się na końcu. Często nie wiedząc nawet, jaka jest kwota transakcji - odpowiada Zbigniew Kubiński.
Faktem jest jednak, że pośrednicy pobierają prowizje od transakcji, więc teoretycznie powinni wiedzieć, za jaką kwotę sprzedano daną nieruchomość.
- To prawda, pobieramy prowizje, ale bardzo często są one niezależne od wartości przedmiotu transakcji. Często prowizja określona jest kwotowo lub uzależniona od ceny zgłoszeniowej. Strony często zabiegają o to, aby pośrednik nie poznał kwoty samej transakcji, chroniąc tajemnicę handlową i ukrywając w ten sposób informacje o swoich zamiarach dotyczących inwestowania - przekonuje prezydent Kubiński.
Tomasz Błeszyński z PFRN dodaje, że pośrednicy często nie wiedzą, jakie są ścieżki finansowania poszczególnych inwestycji. Prezydent PFRN uważa, że zakwalifikowanie pośrednika, jako instytucji obowiązanej do informowania GIIF o swoich klientach jest nieporozumieniem.
Europejski standard
Sławomir Michalak, naczelnik Biura Kontroli Skarbowej, tłumaczy, że zakwalifikowanie pośredników, jako instytucji obowiązanej do przekazywania informacji finansowych do GIIF wynika z tego, że wiele międzynarodowych aktów prawnych dotyczących zapobiegania praniu brudnych pieniędzy wskazuje, że pośrednictwo w obrocie nieruchomościami jest obszarem narażonym na takie działania. Przyznaje jednak, że w Polsce nie dokonywano żadnych badań dotyczących skali tego zjawiska.
- Jeśli chodzi o takie badania, to sytuacja jest tak dalece skomplikowana, że brak takiej instytucji jak GIIF powodował, że trudno było dokonać analizy tego zjawiska. Opierano się w dużej mierze na przeprowadzonych już przez instytucje europejskie badaniach i zaleceniach dyrektywy unijnej, która obowiązuje wszystkie państwa członkowskie. W krajach, w których od dawna funkcjonują przepisy mające zapobiegać praniu brudnych pieniędzy, uwzględniani są w nich pośrednicy - przekonuje Sławomir Michalak.
Argumenty pośredników
Pośrednicy twierdzą jednak, że nie powinni być w ustawie uwzględnieni.
- To prawdziwy cios dla młodego, kształtującego się dopiero, polskiego rynku nieruchomości. My nie mamy informacji na temat tego, czy u nas pierze się brudne pieniądze w obrocie nieruchomościami. Nie wiemy, jaka jest skala tego zjawiska. Nie jesteśmy w stanie określić, czy klient jest uczciwy. Sytuacja na rynku jest obecnie bardzo trudna, a około 99 proc. transakcji jest dokonywanych z wykorzystaniem kredytu. Pośrednicy nie są informowani, skąd pochodzą pieniądze ich klientów. Nie widzę, więc potrzeby, aby pośrednicy byli instytucją obowiązaną do gromadzenia i przekazywania takich danych - mówi Tomasz Błeszyński, członek zarządu PFRN.
Sławomir Michalak twierdzi, że ustawa wcale nie nakłada na pośredników zbyt wielu dodatkowych obowiązków.
- Pragnę zwrócić uwagę, że obszarem prania pieniędzy jest obrót nieruchomościami, a nie sami pośrednicy - dodaje.
- To, po co nasz udział w procesie kontrolowania tego zjawiska? - pyta Zbigniew Kubiński.
Uważa on, że przekazywanie informacji przez pośredników jest dublowaniem czynności notariuszy, przez których kancelarie przechodzą wszelkie informacje o transakcjach.
- Czy w tej sytuacji zgodziliby się panowie ze mną, że rola pośrednika jest tutaj żadna, że należałoby naprawić ustawę poprzez usunięcie z niej pośredników? - pyta Zbigniew Kubiński.
Pośrednicy nie wiedzą
Pośrednicy przekonują, że nie są w stanie stwierdzić, którzy klienci mogą dokonywać transakcji posługując się środkami z nielegalnych źródeł. Kontrowersje wzbudza artykuł 8 ust. 3 mówiący o tym, że obowiązkowi rejestracji podlegają również transakcje, których okoliczności wskazują, że środki mogą pochodzić z nielegalnych lub nieujawnionych źródeł, bez względu na wartość transakcji.
- Moim zdaniem, rozpoznanie takiego klienta jest kwestią pewnego doświadczenia zawodowego i umiejętnej obserwacji - uważa Jarosław Przedział, dyrektor Departamentu Informacji Finansowej w Ministerstwie Finansów.
- W takim razie, ja może za mało widzę, bo nie miałem do czynienia z ani jedną transakcją, której okoliczności wskazywałyby, że środki mogą pochodzić z nielegalnych bądź nieujawnionych źródeł. Powiem więcej, moi koledzy - pośrednicy z całego kraju - również nie stykają się z takim sytuacjami. Jeżeli przyjdzie klient w dziurawych tenisówkach, porwanej koszulce polo, niedomyty i nieogolony, i będzie chciał nabyć dom za 1,5 mln zł, to czy te okoliczności wskazują, że ta transakcja jest podejrzana czy nie? - pyta Zbigniew Kubiński.
- Panowie żartujecie. Myślę, że jako specjaliści w swojej branży jesteście sobie w stanie wyobrazić, jakie transakcje wyglądają na podejrzane. Można tu trywializować. Jeżeli macie państwo do czynienia z klientem, który przychodzi do państwa i kupuje nieruchomości, a za dwa dni sprzedaje je z jakichś niewytłumaczalnych powodów, po niższej cenie, to niewątpliwie jest to okoliczność, którą należy mieć na uwadze w związku z treścią art. 8 ust. 3 - przekonuje Jarosław Przedział.
Weźmiemy pod uwagę
Jarosław Przedział twierdzi, że najważniejszym zadaniem Departamentu Informacji Finansowej jest to, aby ustawa funkcjonowała jak najlepiej.
- Jeśli pojawią się uwagi, co do funkcjonowania ustawy, to naszym obowiązkiem jest je analizować i informować o wnioskach Generalnego Inspektora Informacji Finansowej. Dotyczy to także uwag, które padły ze strony pośredników podczas tej dyskusji - mówi Jarosław Przedział.
Patrycja Otto, Radosław Górecki Puls Biznesu 10-07-2001