Rosnące ceny mieszkań w miastach skłaniają rodaków do migracji na peryferia.

Do 2030 r. liczba ludności w niektórych gminach podmiejskich może wzrosnąć nawet o 51 proc. - prognozuje GUS. Głównym powodem exodusu z miast jest czynnik ekonomiczny.

- Za cenę dwu-, trzypokojowego mieszkania w mieście można często zbudować 100 -150 -metrowy dom na przedmieściach - mówi Bartosz Turek, analityk Open Finance. W dodatku mieszkania na największych rynkach drożeją.

W III kwartale 2017 r. zwyżek nie odnotowano tylko we Wrocławiu, natomiast w Trójmieście w porównaniu z poprzednim kwartałem wzrost wyniósł aż 23 proc.

Dwa razy mniej

Różnice w cenach domów i mieszkań zależą od lokalizacji. Według analizy portalu RynekPierwotny.pl, w Warszawie średnia cena 1 mkw. nowego lokalu wynosi około 7,7 tys. zł, natomiast na terenie powiatów graniczących ze stolicą za 1 mkw. domu od dewelopera trzeba zapłacić około 3,8 tys. zł. - Mamy, zatem do czynienia z dwukrotną różnicą cenową, która w ramach tego samego budżetu pozwala nabyć podmiejskie lokum o dwa razy większym metrażu - wskazuje Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.

Większym wzięciem cieszą się jednak domy z rynku wtórnego, którym przygląda się prawie 70 proc. potencjalnych nabywców. Według Domiporta.pl, około 42 proc. z nich chce kupić nieruchomości, za 350 - 450 tys. zł, a 15 proc. - do 150 tys. zł. - Druga grupa obiektów to oczywiście budynki w bardzo niskim standardzie, ale ich atutem jest to, że znajdują się na dość dużych gruntach. Inwestor nabywa, więc działkę ze starym domem, dzieli ją na połowę i ze sprzedaży jednej części finansuje modernizację albo budowę swojego domu - wyjaśnia Maciej Górka, ekspert portalu Domiporta.pl. Co ciekawe, kupujący na tym rynku mogą liczyć na spore upusty.

- Średni czas sprzedaży domów na rynku wtórnym wynosi obecnie 2 - 3 lata. Biorąc pod uwagę to, że na rynku kupuje się ostatnio głównie mieszkania, właściciele domów skłonni są do dużych obniżek, nierzadko sięgających nawet 20 - 40 proc. pierwotnej ceny - twierdzi Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości.

Na własną rękę

Wśród dążących do posiadania własnego domu najwięcej jest jednak samodzielnych inwestorów. Według danych GUS, w sierpniu 2017 r. liczba budów rozpoczętych przez Polaków w ostatnich dwunastu miesiącach wyniosła 93,7 tys., czyli najwięcej od września 2008 r., gdy było to 97 tysięcy. - Warto dodać, że rekord z 2008 r. padł krótko po tym, jak - według NBP - ceny mieszkań w największych miastach osiągnęły szczyt - zwraca uwagę Bartosz Turek. Samodzielne inwestycje są tańsze, ale pracochłonne.

- Preferują je raczej osoby z mniejszymi oszczędnościami, które budują etapami. Najpierw kupują działkę, później stopniowo realizują inwestycję. Czasem biorą kredyt albo sprzedają mieszkanie, by dokończyć budowę. Bywa, że takie przedsięwzięcia ciągną się latami do pełnego wykończenia wymarzonego domu. Projekty deweloperskie oferują gotową nieruchomość, bardzo często pod klucz, według gustu kupującego, ale są droższe o marżę - tłumaczy Tomasz Błeszyński.

Globalna tendencja

Życie na przedmieściach to standard w wielu krajach na świecie. W centrach miast rozwijają się handel, usługi, biura i hotele, tymczasem domy i mieszkania powstają w bardziej odległych dzielnicach albo w okolicznych miejscowościach, które stają się tzw. sypialniami. - Paryż ma 2,2 mln mieszkańców, a aglomeracja niemal sześć razy więcej. Tokio zamieszkuje 8,7 mln ludzi, podczas gdy cały zespół miejski liczy prawie cztery razy tyle. Największą aglomeracją w Polsce są Katowice - przy 300-tysięcznym mieście aglomeracja to prawie 2,4 mln osób - mówi Agata Stradomska, ekspertka RE/MAX Polska.

 Anna Gołasa Puls Biznesu 24-10-2017

Źródło:https://www.pb.pl/polacy-szturmuja-przedmiescia/