Związek Banków Polskich chce powołania w Polsce kas oszczędnościowo-kredytowych, które zajmowałyby się wsparciem w nabyciu własnego mieszkania.
Pamiętamy, co działo się książeczkami mieszkaniowymi założonymi przed 90 rokiem. Ludzie całymi latami oszczędzali a kiedy zdecydowali się już na zakup mieszkania dostawali z łaski ochłap w postaci premii gwarancyjnej. Bank przetrzymywał i obracał pieniędzmi a procedura wypłaty premii była znacznie formalizowana.
A kasy mieszkaniowe powołane po 1996 roku również skutecznie napychały bankom sejfy. Ludzie zmuszeni byli do systematycznego wpłacania by mieć możliwość ubiegania się o przyznanie kredytu kontraktowego, którego wysokość mogła wynosić maksymalnie 150% zgromadzonych oszczędności.
Pieniądze trzeba było oszczędzać, ale to czy udzielą nam kredytu i jakiej wysokości zależało do banku, który badał regularność i wysokość wpłat dokonywanych na rachunek. Analizował posiadaną przez kredytobiorcę zdolność kredytową oraz wymagał przedstawienia akceptowanego przez bank zabezpieczenia spłaty kredytu.
Niestety należy ubolewać ze przez całe lat nie udało się przygotować przejrzystego, dobrego dla oszczędzających a nie instytucji finansowych projektu wspierania mieszkalnictwa. Realizowane są za to doraźne projekty po dyktando notowań wyborczych czy też partykularnych interesów.
Dla mnie ta propozycja jest odświeżaniem starych nie do końca udanych projektów i kolejnym pomysłem na wyciąganie kasy od biednego społeczeństwa.
Tomasz Błeszyński Doradca Rynku Nieruchomości
2013-04-23