Do końca roku nie spodziewam się rewolucyjnych zmian na rynku nieruchomości. Kredyty z dopłatą „Rodzina na swoim” uratowały trochę deweloperów i banki.
Poprawy nie przyniósł też projekt wsparcia finansowego bezrobotnych. Sztuczki marketingowe deweloperów też nie zawojowały rynkiem. Bonusy, gratisowe meble czy szumnie reklamowane aukcje już nie robią wrażenia na klientach.
Strachliwe raporty analityków typu „taniej już nie będzie „ nie spowodowały szturmu na biura sprzedaży mieszkań. Podtrzymują jedynie nadzieję deweloperów na lepsze jutro. Skoro zamawiają takie prognozy i płacą to mają za to powiew optymizmu.
Odpowiedz jest prosta – obecne ceny mieszkań są jeszcze zbyt wysokie na przeciętną kieszeń kupującego. O kredyty hipoteczne nadal trudno a i pensje nie rosną w spodziewanym tempie.
Nadchodząca jesień będzie spokojna, kupować będą nieruchomości osoby z zasobniejszym portfelem, pozostali będą nadal czekać na dalsze spadki cen , które w 2010 r. przybiorą realne wartości.
Tomasz Błeszyński Doradca Rynku Nieruchomości
2009-10-11