Tomasz Błeszyński z Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości.

Rynek domów jednorodzinnych, zarówno wolnostojących, jak i segmentów, w ostatnich latach przeżywa małą zapaść. Dlatego, jeśli ktoś chce zainwestować w dom, traktując przedsięwzięcie, jako lokatę kapitału, może się przeliczyć. Powodów jest kilka.

Po pierwsze, na rynku domów jednorodzinnych bardzo szybko zmienia się moda na lokalizacje. Te, które były modne rok temu, dzisiaj już nie są, ponieważ powstają nowe jeszcze bardziej atrakcyjne, kreowane na „luksusowe”, a te sprzed roku przestają być kuszące. Czasem dzieje się wprost przeciwnie, czyli po wybudowaniu w danej okolicy kilku rezydencji, klienci nie chcą się już tam przeprowadzać.

Kolejna kwestia, to moda na technologie. W danym czasie, w ciągu kilku miesięcy wykreowano modę np. na domy szkieletowe. Za kilka miesięcy okazuje się jednak, że specjaliści polecają beton komórkowy, jeszcze inna firm robi promocję na domy z bali. I są one do tego jeszcze atrakcyjne cenowo. Potem niełatwo znaleźć na nie amatora.

Następna sprawa, to metraże. Kiedyś budowano domy ogromne, o powierzchni kilkuset metrów. Potem ograniczano się do 200-300 mkw. Teraz największa popularnością na rynku cieszą się domy 100-150-metrowe, jak najtańsze w utrzymaniu, niekoniecznie podpiwniczone.

Jeżeli natomiast budujemy lub kupujemy dom dla siebie, powinniśmy zwrócić uwagę na usytuowanie działki i sąsiedztwo. Chodzi, bowiem o to, abyśmy swobodnie mogli wyjść na taras, nieskrepowani bliskością okien sąsiada.

Gdy inwestujemy w dom gotowy, koniecznie sprawdźmy jego stan techniczny. Najlepiej wynajmując do tego specjalistę. Wtedy będziemy mieć pewność, że np. po zimie nie zrujnuje nas wymiana dachu czy inny nieplanowany remont.

not. Grażyna Błaszczak Rzeczpospolita 18-07-2001