Z wielkim niepokojem odebrałem informację, że niektóre banki próbują negocjować zawarte już umowy kredytowe. Zmuszają klientów do przedstawiania dodatkowych zabezpieczeń, proponują wyższe marże, zmieniają warunki.

Spodziewałem się takich restrykcji w przypadku ubiegania się o nowe kredyty. Widać teraz jasno, że społeczeństwo padło ofiarą sprytnej i przemyślnej polityki banków. Najpierw kusiły kredytami hipotecznymi nawet na 130 procent wartości nieruchomości, rozkładały spłatę na 30 lat a teraz przystawiają nóź do gardła.

Zastanawiam się, jakie stanowisko zajmie Komisja Nadzoru Finansowego, która już dawno moim zdaniem utraciła kontrolę nad działającymi w naszym kraju zagranicznymi bankami. Był przecież taki czas, kiedy politycy i usłużni analitycy giełdowi zachęcali do powszechnej prywatyzacji sektora bankowego. Sprzedawano jeden bank za drugim no i mamy teraz tego efekty.

Co zrobi, i czy w ogóle zareaguje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, organ jak najbardziej do tego powołany? Klienci zawierali z bankiem umowy kredytowe w oparciu o funkcjonujące prawo. Wiem, że możliwości negocjacji warunków były praktycznie niemożliwe, banki przygotowywały zawiłe umowy. Gwarantowały one bezpieczeństwo tylko bankowi a klient miał do wyboru akceptację i kredyt albo koniec marzeń w własnym M.

Czy wreszcie znajdzie się jakiś odważny prawnik, który wytknie bankom błędy w umowach i klauzule niedozwolone w umowach z konsumentami? Fakt klienci sami ich na ogół uważnie nie czytają, mając wręcz nieograniczone zaufanie do banków. Te reklamy, szklane domy, marmurowe wnętrza robią wrażenie. Poza tym nikt biorąc kredyt nie spodziewa się podstępu a i sam liczy na szczęście w jego szybkiej spłacie.

Jeśli sytuacja się rozwinie może mieć to negatywny wpływ na rynek nieruchomości. Klienci przyciskani przez banki, niemogący sprostać rosnącym wymaganiom będą zmuszeni sprzedać nieruchomości by uwolnić się od uporczywego kredytu. Podaż już przewyższa popyt, ceny podlegają znacznej negocjacji, więc nie wróży to najlepiej. Poza tym ludzie kupowali nieruchomości głównie na własne potrzeby. Muszą gdzieś mieszkać.

Nie chcę myśleć, ale w niektórych przypadkach może się to skończyć tragicznie, jak banki zaczną eksmitować. Co prawda od 1 kwietnia można już będzie występować do sądu o upadłość konsumencką, ale to proces długotrwały i dokuczliwy. Nie bardzo wieżę w jego powodzenie jak i też nie życzę nikomu by korzystali z tych rozwiązań.

Mam nadzieję, że dla dobra sprawy zagraniczni menagerowie w „polskich” bankach podejmą nie tylko korzystne dla siebie decyzje.

Tomasz Błeszyński Doradca Rynku Nieruchomości

2009-03-29